Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

EPIT'u pod czerwonym parasolem Prokuratury Ochota
Prokuratura Rejonowa Warszawa Ochota sciga redaktorow i gazety,
turkim nie bedzie sie zajmowac. Huszcza, Anbroz i pijak-Grabas
zlokalizowali siedzibe EPIT'u pod czerwonym parasolem
Prokuratury Rejonowej Warszawa Ochota.
Po pierwsze nie klam, ze wszczeto sprawe z urzedu:
"Z całej Polski do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota wpłynęło ponad 20 tys.
doniesień o obrazie uczuć religijnych. Większość od osób prywatnych. Zaczęło
się dochodzenie. A "Machina" przeprosiła za okładkę."
Po drugie jesli ktos sie czuje sie czyms - obojetne czym obrazony ma swiete
prawo zlozyc doniesienie.
Jedni sie poczuli obrazeni okladka Machiny inni wystawa antyaborcyjna ... Ba te
pierwsza umorzono - w tej drugiej zapadl wyrok nawet.
www.gatago.com/pl/soc/religia/26596979.html
Wiec co chcesz zabronic komus skladania wnioskow do prokuratury o obraze ze
wzgledu na swoje przekonania ? Czyli ty decydujesz kto co moze a kto nie ?
Tysiące złotych za fikcyjne doradztwo Glapiński...
Sprawa wcale nie jest nowa i tak wąska. Ujawnił ją internetowy
magazyn "Kontrateksty" (www.kontrateksty.pl) ponad rok temu, w
artykule Piotra Rachtana z dnia 25 kwietnia 2008. Prosze wejść na
stronę i wpisac w wyszukiwarkę "Glapiński", a znajdziecie kilka
artykułow na ten temat. Sprawa dotyczy nie tylko Glapińskiego ale i
licznych nadużyć w PW Rzeczpospolita. Sprawę prowadziła prokuratura
rejonowa Warszawa Ochota oraz ABW, Obecnie przejęło ją CBA. Zarząd
PW Rzeczpospolita wytoczył Piotrowi Rachtanowi sprawę karną z art.
212 kk (zniesławienei w medziach) i już zdążył ją przegrać.
Galapiński zwyczajne rzanie głupa, że o niczym nie wie i nie
pamięta. Jak można nie pamiętać sprawy prowadzonej przez prokuraturę
i ABW od roku, a obecnie przez CBA, oraz dwuch spraw sądowych, które
go dotyczą?
A swoją drogą, to media piszące, że ich dziennikarze "dotarli do
dokumentów" mogłyby informowąć, że "dotarły" do nich na
stronach "Kontratekstów". News przeczytany w cudzej gazecie i
odgrzewany to praktyka nieco dziwna.
Awaria na Okęciu: loty opóźnione, samoloty kier...
System ILS na Okeciu nie dziala od wielu miesiecy. Byl juz na ten
temat obszerny artkul. Mowa o tym byla juz w marcu. Wtedy to tez
Prokuratura Rejonowa Warszawa Ochota wszczela śledztwo w sprawie
uszkodzonego systemu ILS, wspomagającego lądowanie przy złych
warunkach atmosferycznych na warszawskim Okęciu. Doniesienie złożyły
związki zawodowe działające w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Najwyrazniej zarzad Okecia lekce sobie wazy zarowno bezpieczenstwo
pasazerow, jak i pracownikow latajacych.
W ramach naprawy zarzad lotniska zarzadzil skoszenie trawy(!) w
rowach otaczajacych lotnisko, ktora to trawa miala miec wplyw na
bledne odczyty systemu naprowadzania.
Zaprotestowali - śledztwo ws Machiny
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota wszczęła śledztwo ws obrazy uczuć
religijnych dotyczących okładki "Machiny". Zgłoszenie o popełnieniu przestępstwa
nastąpiło ze strony osób prywatnych jak i organizacji.
wiadomosci.onet.pl/1311903,11,item.html
Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek mówił, że organy ścigania mają obowiązek
reakcji przy naruszaniu uczuć obywateli w sprawach wiary. Dlatego - jak
zapowiedział - prokuratura podejmie działania w każdym tego typu przypadku.
Dodawał, że odpowiedzialność karna za obrazę uczuć religijnych grozi tylko
wówczas, gdy sprawca miał "bezpośredni zamiar obrazy".
co nowego w sprawie GGKO? no ,to zalezy od was.Nasza Wspolnota
udowodnione GGKO oszustwa zglosila do prokuratury.Zostalo wszczete
sledztwo , i teraz jego wynik zalezy od waszych zgloszen dokonanych
na was przez GGKO oszustw.zglaszjcie sie do prokuratury rejonowej
Warszawa Ochota.sprawa GGKO czeka na swoje zakonczenie.Maksym Grek.
Filmowcy potwierdzają: Subotić współpracował z WSI
Również wczoraj telewizja TVN złożyła doniesienie do Prokuratury Rejonowej
Warszawa Ochota w sprawie zniesławienia stacji oraz autorów programu Teraz
my! przez redaktora naczelnego "Gazety Polskiej". Poinformowała też, że
zastępca dyrektora programowego TVN Milan Subotić złożył prośbę o czasowe
zwolnienie z obowiązku świadczenia pracy do chwili wyjaśnienia zarzutów
stawianych mu przez ten tygodnik.
Jednak w dyskusji, jaka wywiązała się wokół sprawy podejrzenia związków
prominentnego decydenta TVN z wywiadem wojskowym, głos zabierają filmowcy - i
potwierdzają zarzuty. Zdaniem Macieja Gawlikowskiego, współautora głośnego
filmu "Zastraszyć księdza", już w 1992 r. szereg osób związanych z mediami
widziało "papiery dowodzące niezbicie, że Milan Subotić został oddelegowany
do pracy w komunistycznej telewizji przez 'wojskówkę'". Wczoraj w głównym
wydaniu Wiadomości w TVP 1 Gawlikowski powiedział: - Z dokumentów w niej
zawartych [w teczce - red.] wynikało jednoznacznie, że do pracy w telewizji
na początku lat 80. został rekomendowany czy skierowany z wojska. Wynikało z
tych zapisów, że były to Wojskowe Służby Informacyjne.
Gawlikowski twierdzi, że gdy poinformował szefów TVN o przeszłości
Suboticia, "nie byli oni zaskoczeni tym, próbowali to obracać w żart,
natomiast wiedzę taką mieli".
Gawlikowski, który wziął udział w internetowej dyskusji na blogu Bogusława
Chraboty, redaktora naczelnego Polsatu, przypomniał, że robiąc materiał do
emitowanego przez TVN programu Superwizjer o IV Wydziale SB, musiał oddać go
do kolaudacji komisji, w której zasiadał Subotić. "Fakty są takie, że gdybym
nie sprzedał filmu 'Zastraszyć księdza' do państwowej telewizji, to nie
ujrzałby światła dziennego. Proponowali mi, że zapłacą, ale nie puszczą go w
takiej formie. Miały zniknąć twarze ubeków i ich nazwiska" - napisał
Gawlikowski.
Jan Wejchert i Mariusz Walter a WSI
Filmowcy potwierdzają: Subotić współpracował z wojskowymi służbami
Również wczoraj telewizja TVN złożyła doniesienie do Prokuratury Rejonowej
Warszawa Ochota w sprawie zniesławienia stacji oraz autorów programu Teraz my!
przez redaktora naczelnego "Gazety Polskiej". Poinformowała też, że zastępca
dyrektora programowego TVN Milan Subotić złożył prośbę o czasowe zwolnienie z
obowiązku świadczenia pracy do chwili wyjaśnienia zarzutów stawianych mu przez
ten tygodnik.
Jednak w dyskusji, jaka wywiązała się wokół sprawy podejrzenia związków
prominentnego decydenta TVN z wywiadem wojskowym, głos zabierają filmowcy - i
potwierdzają zarzuty. Zdaniem Macieja Gawlikowskiego, współautora głośnego
filmu "Zastraszyć księdza", już w 1992 r. szereg osób związanych z mediami
widziało "papiery dowodzące niezbicie, że Milan Subotić został oddelegowany do
pracy w komunistycznej telewizji przez 'wojskówkę'". Wczoraj w głównym wydaniu
Wiadomości w TVP 1 Gawlikowski powiedział: - Z dokumentów w niej zawartych [w
teczce - red.] wynikało jednoznacznie, że do pracy w telewizji na początku lat
80. został rekomendowany czy skierowany z wojska. Wynikało z tych zapisów, że
były to Wojskowe Służby Informacyjne.
Gawlikowski twierdzi, że gdy poinformował szefów TVN o przeszłości
Suboticia, "nie byli oni zaskoczeni tym, próbowali to obracać w żart, natomiast
wiedzę taką mieli".
Gawlikowski, który wziął udział w internetowej dyskusji na blogu Bogusława
Chraboty, redaktora naczelnego Polsatu, przypomniał, że robiąc materiał do
emitowanego przez TVN programu Superwizjer o IV Wydziale SB, musiał oddać go do
kolaudacji komisji, w której zasiadał Subotić. "Fakty są takie, że gdybym nie
sprzedał filmu 'Zastraszyć księdza' do państwowej telewizji, to nie ujrzałby
światła dziennego. Proponowali mi, że zapłacą, ale nie puszczą go w takiej
formie. Miały zniknąć twarze ubeków i ich nazwiska" - napisał Gawlikowski.
Walter - komisarz studenckiego radia
Na tzw. dz iennikarskiej giełdzie mówi się o innych czołowych postaciach TVN,
których nazwiska mają się przewijać w materiałach WSI: Janie Wejchercie i
Mariuszu Walterze. O incydencie z udziałem Waltera opowiada nasz informator,
absolwent Politechniki Gliwickiej. Rzecz się miała dziać w latach 1960-1961 i
wiązać się ze studenckim radiowęzłem na tej uczelni prowadzonym przez grupę
ludzi skupioną wokół Wojciecha Pszoniaka. Pszoniak stworzył studencki teatr
poezji, odpowiednik kabaretu. Studenckie radio, przy ul. Łużyckiej w Gliwicach,
funkcjonowało spokojnie do momentu, kiedy młodzi artyści urządzili sobie kpiny
z jednej z koleżanek. Na ich nieszczęście była to córka miejscowego dygnitarza
PZPR; radiowęzeł czasowo zamknięto, zaś autorów "kabaretu" wezwano na rozmowy.
Radio otwarto kilkanaście dni później, usuwając na polecenie SB całe
dotychczasowe kierownictwo, zaś jego komisarzem został... Mariusz Walter,
student na kierunku inżynieria sanitarna. Zdaniem naszych rozmówców, powód, dla
którego student zajmujący się ściekami został szefem radia, wyjaśniły rozmowy
przeprowadzane przez SB z niepokornymi radiowcami.
- Nigdy nie powiedziano tego wprost, ale dawano nam do zrozumienia, że nowy
komisarz cieszy się ich zaufaniem i ma dawać baczenie na to, co się dzieje -
twierdzi nasz rozmówca.
Krótko po ukończeniu studiów Walter wstąpił do PZPR (w 1967 r.) i pozostał w
niej aż do 1983 r.
Wojciech Wybranowski