Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Wracając do przemówienia Ehrengardy Schramm-von Thadden, poniżej druga część.
Długie to jej przemówienie:
Z dnia na dzień Heidelberg znalazł się zaledwie 15 minut samolotem od zachodniego frontu. W tych pierwszych tygodniach (wojny) wszystko wyglądało bardziej poważnie niż ostatniego roku. W tych pierwszych tygodniach nikt nie był przygotowany (myślowo) do szybkiego zakończenia zwycięskiej kampanii. Z powodu oczekiwanego zagrożenia Elżbieta przeniosła szkołę do Bawarii, do Tutzing nad Jeziorem Starnberg, gdzie myślała będzie bardziej bezpiecznie. To było jej błędem. Nigdy nie zaadaptowała się w Bawarii i zarówno na prowincji jak i w mieście nie mogła sobie znaleźć przyjaciół.
Tak łatwo było jej w Heidelberg. Tu widziano w niej Prusaczkę, która nie powinna mieć żadnego interesu w Bawarii. Wiele ludzi pokazało jej swoją antypatię. Użyto niechęć do niej aby zaskarbić sobie przychylność Partii przez aluzje i napomkniącia a dot. politycznych podejrzeń. Po raz pierwszy szkoła miała prawdziwych szpiegów.
Czasami w dawniejszych czasach jedna czy druga uczennica napisała gniewny list do domu, mówiąc, że szkoła jest zbyt “reakcyjna” lecz nie było to takie złe.
Tutaj dziecko, dziewczynka z dziennej szkoły z Tutzing, poinstruowana była przez swoją matkę, która była szefową sekcji kopiecej lokalnej komórki partyjnej, aby obserwować
nieustanie i donosić do wszystko do matki jakiekolwiek objawy braku entuzjazmu dla
poglądów nazistowskich. Pewien przykład; gdy kampania francuska zakończyła się zwycięstwem i płomienna nadzieja przeszła przez Niemcy, że wojna może być wkrótce zakończona, moja siostra zorganizowała uroczystość w szkole. Odczytała ona psalm 103 “Błogosław Panie, oh moją duszę”. Ta mała szpionka zameldowała to swojej matce.
W Heidelbergu nie było by to nawet zauważone. Tutaj, w Tutzing, nie było ważne, że to była uroczystoćć ale jak była zrobiona. Chrześcijańska uroczystość była najwyraźniej traktowana jako wroga wobec Trzeciej Rzeszy. Jeszcze inny przykład; w klasie angielskiego nauczyciel zapytał dzieci aby nauczyły się “Rule Britannia” na pamięć.
Szpieg doniósł, Gestapo odnotowało: hańba narodowa. Zydowski przyjaciel, który był zostawiony w spokoju przez Goebbelsa za jakichś tam powodów, odwiedzią moją siostrę na jej 50-te urodziny.. To była ostatnia kropla wody. Funkcjonariusz Gestapo przyszedł i zaczą się wydzierać o “niesłychanych warunkach”. Nie było w całej szkole ani jednego portretu Hitlera!. To była wystarczająca ewidencja aby udowodnić jaki to duch dominował w tej szkole. Przesłuchiwanie trwało wiele godzin i posunęło się aż do spraw religijnych.
Moja siostra opowiedziała mi o tym wszystkim wkrótce potem. Była ona całkowcie wstrząśniąta tą drapieżną nienawiścią jaką ci ludzie jej okazywali. O co to chodziło?
Całkowicie typowe zdarzenie - ofensywa państwa Hitlera na wolnomyślącą osobę który była wierna sobie, swoim poglądom i która odwróciła sią od praw totalitaryzmu – i która musiała być odsunięta od wszystkich miejsc gdzie mogła wpłynąć na myślenie młodych ludzi.
Nie było wątpliwości, że to było poważne zagrożenie. Co można było zrobić? To było trudne pytanie, które konfrontował każdy Niemiec przy różnych okazjach.
Z jeden strony była czyjaś praca życia a z drugiej wierność własnym ideałom.
Oprócz ludzi, którzy na samym początku zabrani byli do obozów koncentracyjnych lub którzy przekroczyli granicę, nie był chyba jednego Niemcka, który nie próbował kompromisu, przynajmiej przez jakiś czas. Lecz dla niej nie było już nic więcej do kompromisowania. Co było możliwe, zostało dokonane. Dalej, przekraczjąc ten punkt
zdradzała samę siebie, własne przekonania i chrześcijański charakter szkoły.
Dla Elisabeth von Thadden nie było to możliwe.
Ciągle jedna droga wydawała się otwarta. Było oczywiste, że nie mogła więcej pozostawać w Bawarii.. Przeprowadziła więc szkołę z powrotem do Wieblingen ( na Wielkanoc 1941 roku) gdzie była zawsze traktowana dobrze. Tutaj, wierzyła, wszystko bądzie znowu dobrze. Myliła się jednak. Władze centralne w Berlinie już ją odnotowały.
Tak czy inaczej prywatne szkoły/pensjonaty były zabierane przez państwo jedno po drugim.

Cdn



Cytat:
Wczoraj w Los Angeles odbyła się pierwsza z serii konferencji prasowych promujących zaplanowaną na 8 grudnia super-walkę w wadze półśredniej pomiędzy mającym w swoim dorobku pasy mistrzowskie w pięciu kategoriach wagowych Amerykaninem Floydem Mayweatherem Jr (38-0, 24 KO) a reprezentującym Wielką Brytanię byłym mistrzem świata wag lekkopółśredniej i półśredniej Ricky Hattonem (43-0, 31 KO). O randze grudniowego widowiska oprócz klasy i rekordów jego głównych aktorów może świadczyć fakt, że bilety do MGM Grand, gdzie dojdzie do konfrontacji Mayweathera z Hattonem zostały całkowicie wyprzedane w pół godziny, przynosząc organizatorom wpływy wysokości 10,5 mln $ (co jest trzecim w wynikiem w historii boksu z wyłączeniem walk w wadze ciężkiej).

Poniedziałkową konferencję rozpoczęła zaprezentowana na dużym ekranie krótka scenka filmowa z udziałem Ricky Hattona, pokazująca Ricky’ego starającego się w ringu usytuowanym na sali treningowej znaleźć receptę na Mayweathera. W treningu pomaga mu mający imitować styl Mayweathera (cały czas na wstecznym) juror tańca o bardzo męskim nazwisku (Schlong) i bardzo niemęskim sposobie bycia.
Film był oczywistą aluzją do tanecznego show „Taniec z Gwiazdami”, w którego najnowszej edycji startuje Mayweather Jr.
Podczas swojego wystąpienia Hatton wyraził wdzięczność za możliwość walki z „najlepszym pięściarzem na świecie bez podziału na kategorie wagowe” i zapewnił, że 8 grudnia na ringu w MGM Grand to on będzie stroną atakującą.
Przemówienie Floyda było wiele dłuższe i barwniejsze. Floyd, przez kilka minut wychwalał swoje umiejętności, w przerwach dziękując promotorom za walkę, kibicom za wsparcie i Bogu za wszystko. „Pretty Boy” ostrzegł też „Vicky Fattona”, że ten nigdy wcześniej nie walczył z rywalem jego klasy, zaprezentował wraz ze swoją partnerką z „Tańca z Gwiazdami” kilka kroków tanecznych oraz pouczył Michaela Buffera, by zaczął wreszcie dłużej wykrzykiwać jego nazwisko podczas ringowych zapowiedzi, bo czuł się zazdrosny podczas majowego pojedynku z „De La Hooooya”. Zauważył także, że dzięki swojemu, nie lubianemu przez wielu kibiców, stylowi walki jest pięściarzem zbierającym najmniejsze lanie za największe pieniądze.
Konferencję zakończyło pozowanie pięściarzy do wspólnego zdjęcia, podczas którego Mayweather Jr starał się za wszelką cenę sprowokować Hattona serwując mu trwające kilkadziesiąt sekund „trash talking". Brytyjczyk jednak zachował spokój i żując gumę, bez emocji patrzył prosto w oczy nie zamykającego ani na chwilę ust „Pięknego Chłopca".

Tymczasem współpromujący grudniowe starcie Mayweathera Jr z Hattonem Oscar De La Hoya, zapytany po zakończeniu spotkania z mediami o to, z kim chciałby stoczyć swoją następną walkę, z uśmiechem na twarzy stwierdził, że 8 grudnia będzie trzymał kciuki za Hattona…
Oj będzie sie działo 8.12 juz nie moge się doczekać!!!



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)