Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Moje zakończenie trwało ponad 3 godziny... Bardzo mi się podobało... Najpierw było przemówienie pani dyrektor ( nawet nudne nie było ), potem rozdanie świadectw z czerwonym paskiem i innych dyplomów za działalność w szkole, zdięcia, wpisy do złotym długopisem do Księgi Absolwentów... Nagrody za konkursy... Zapomniałam dodać, że na zakończeniu było obecny także burmistrz mojego miaasta, wręczał też nagrody... Gdy taka część oficjalna się skończyła, zaczęła się część nieoficjalana na której odbyłą się Gala wręczania Oskarów i Scholariusów... Ja też dostałam...
Były różne wierszyki o poszczególnych klasach.... Potem odbyło się kilka śmiesznych przedstawień... A gdy wychodziliśmy zabrzmiała taka piękna, ale smutna piosenka, że to już koniec... Bardzo smutno się zrobiło, nie powiem... Nasza aula była na tą okazję cudownie przystrojona... Nawet nauczyciele byli smutni, a niektórzy bliscy płaczu jak się z nami żegnali... Potem poszliśmy do naszej sali, pożegnanie z wychowawcą, rozdanie pozostalych świadectw itp... I tak nadszedł koniec...

Nie powiem, że cieszyłam się, że kończę tą szkołę, bo choć bardzo chciałam iść do liceum to jednak nie chciałam też opuszczać mojej szkółki, nauczycieli, no i mojej klasy... Przez 3 lata bardzo się do nich wszystkich przywiązałam, a wiadomo, że pewnie nie spotkamy się już wszyscy w tym gronie ze wszystkimi... I choć czasem nie chciałam chodzić do tego gimnazjum, narzekałam i nie zawsze było tak wesoło, to jednak żałuję, że już do niej nie chodzę Ale w końcu muszę iść dalej...



Za dobre stopnie album o Kaczyńskim

W nagrodę za dobre wyniki w nauce uczniowie gimnazjum nr 1 w Krakowie dostaną album o Lechu Kaczyńskim. "Hołd Katyński" to zbiór zdjęć i esejów o zmarłym prezydencie, przedstawiających jego patriotyczną postawę. Nie wszystkim rodzicom prymusów nagrody przypadły do gustu.

http://files.gadu-gadu.pl/krzyzkatynski-898e30ead69de479d0f64333d97e0b0fff20b5c9.jpg
Fot. Artur Barbarowski/SE/East News

Dziś koniec roku szkolnego. Najlepsi uczniowie z krakowskiego gimnazjum nr 1 dostaną książkę "Hołd Katyński", a w niej ponad 170 fotografii m.in. Lecha i Marii Kaczyńskich.

Znajdą w niej też relacje Polaków, którzy opowiadają o swoich reakcjach na wieść o katastrofie smoleńskiej. Album zawiera również eseje prof. Andrzeja Nowaka "Pamięć Katynia: łańcuch niewidzialny" oraz prof. Ryszarda Legutki "Polacy wiedzieli bardzo mało", który przedstawia tragicznie zmarłego prezydenta jako patriotę i męża stanu zatroskanego o losy najbiedniejszych grup społecznych. Oprócz tego w książce znalazły się : przemówienie Lecha Kaczyńskiego "Wolność i prawda", którego nie zdążył wygłosić na uroczystości obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, homilie i przemówienia z nabożeństw żałobnych, modlitwa i błogosławieństwo papieża Benedykta XVI.

Część rodziców, którzy dowiedzieli się o tych nagrodach, otwarcie wyraża swoje niezadowolenie:

- Jak można wpaść na pomysł, by coś takiego rozdawać uczniom! Zwłaszcza teraz, tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich. To nachalna propaganda wyborcza!

- Syn nigdy nie miał specjalnych osiągnięć w tym gimnazjum i muszę powiedzieć, że po raz pierwszy mam z tego satysfakcję. Nie chciałbym, żeby przynosił mi do domu ze szkoły tego typu nagrody.

Dyrektor szkoły Mariusz Graniczka powiedział, że osoby, które wiążą wybór nagrody z obecną sytuacją polityczną mają "problem ze sobą":

- To książka o tragedii, w której zginęli wybitni przedstawiciele polskiego narodu, świetnie upamiętniająca to tragiczne zdarzenie. Uważam, że jest doskonałą pozycją dla uczniów.

Nie chce powiedzieć, ilu uczniów zostanie obdarowanych albumem. Przyznaje, że szkoła kupiła wiele egzemplarzy po cenie rynkowej, czyli po ok. 62 zł.

To nie jedyne zachowanie dyrekcji świadczące o wyjątkowej sympatii do zmarłego prezydenta. Tuż po pogrzebie Lecha i Marii Klaczyńskich na Wawelu gimnazjum nr 1 wystawiło wartę pod krzyżem katyńskim przy kościele św. Idziego. Szkoła planowała, by uczniowie pełnili ją bez przerwy przez cały rok, także w weekendy, święta, ferie i wakacje. W nocy mieli ich zastępować rodzice. Dyrektor przekonywał, że pomysł jednego z rodziców entuzjastycznie przyjęli gimnazjaliści i ich rodziny, a dyżury nie będą kolidować z zajęciami. Stanie pod krzyżem skończyło po 10 dniach. Zaczęło brakować chętnych do pełnienia warty, a inne szkoły odmówiły przyłączenia się do akcji.

autor: enka
źródło: gazeta.pl
źródło: gadu-gadu.pl

Download: Rapidshare, Hotfile, Megaupload, Przeklej i Inne http://www.gadu-gadu.pl/5486608596069127607/album-o-kaczynskim-za-dobre-stopnie Download bez limitów



W nagrodę za dobre wyniki w nauce uczniowie gimnazjum nr 1 w Krakowie dostaną album o Lechu Kaczyńskim. "Hołd Katyński" to zbiór zdjęć i esejów o zmarłym prezydencie, przedstawiających jego patriotyczną postawę. Nie wszystkim rodzicom prymusów nagrody przypadły do gustu.



Dziś koniec roku szkolnego. Najlepsi uczniowie z krakowskiego gimnazjum nr 1 dostaną książkę "Hołd Katyński", a w niej ponad 170 fotografii m.in. Lecha i Marii Kaczyńskich.

Znajdą w niej też relacje Polaków, którzy opowiadają o swoich reakcjach na wieść o katastrofie smoleńskiej. Album zawiera również eseje prof. Andrzeja Nowaka "Pamięć Katynia: łańcuch niewidzialny" oraz prof. Ryszarda Legutki "Polacy wiedzieli bardzo mało", który przedstawia tragicznie zmarłego prezydenta jako patriotę i męża stanu zatroskanego o losy najbiedniejszych grup społecznych. Oprócz tego w książce znalazły się : przemówienie Lecha Kaczyńskiego "Wolność i prawda", którego nie zdążył wygłosić na uroczystości obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, homilie i przemówienia z nabożeństw żałobnych, modlitwa i błogosławieństwo papieża Benedykta XVI.

Część rodziców, którzy dowiedzieli się o tych nagrodach, otwarcie wyraża swoje niezadowolenie:

- Jak można wpaść na pomysł, by coś takiego rozdawać uczniom! Zwłaszcza teraz, tuż przed drugą turą wyborów prezydenckich. To nachalna propaganda wyborcza!

- Syn nigdy nie miał specjalnych osiągnięć w tym gimnazjum i muszę powiedzieć, że po raz pierwszy mam z tego satysfakcję. Nie chciałbym, żeby przynosił mi do domu ze szkoły tego typu nagrody.

Dyrektor szkoły Mariusz Graniczka powiedział, że osoby, które wiążą wybór nagrody z obecną sytuacją polityczną mają "problem ze sobą":

- To książka o tragedii, w której zginęli wybitni przedstawiciele polskiego narodu, świetnie upamiętniająca to tragiczne zdarzenie. Uważam, że jest doskonałą pozycją dla uczniów.

Nie chce powiedzieć, ilu uczniów zostanie obdarowanych albumem. Przyznaje, że szkoła kupiła wiele egzemplarzy po cenie rynkowej, czyli po ok. 62 zł.

To nie jedyne zachowanie dyrekcji świadczące o wyjątkowej sympatii do zmarłego prezydenta. Tuż po pogrzebie Lecha i Marii Klaczyńskich na Wawelu gimnazjum nr 1 wystawiło wartę pod krzyżem katyńskim przy kościele św. Idziego. Szkoła planowała, by uczniowie pełnili ją bez przerwy przez cały rok, także w weekendy, święta, ferie i wakacje. W nocy mieli ich zastępować rodzice. Dyrektor przekonywał, że pomysł jednego z rodziców entuzjastycznie przyjęli gimnazjaliści i ich rodziny, a dyżury nie będą kolidować z zajęciami. Stanie pod krzyżem skończyło po 10 dniach. Zaczęło brakować chętnych do pełnienia warty, a inne szkoły odmówiły przyłączenia się do akcji.

źródło: gazeta.pl
źródło: gadu-gadu.pl



http://polityka.onet.pl/artykul.asp?DB= ... =7194&MP=2
--
Polityka Onet
--
NUMER 25/2000 (2250)
Numer 31
Historia: Pierwszy polski więzień Oświęcimia

Pomysł założenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu powstał pod koniec 1939 r. we Wrocławiu. Zaproponował go inspektor tamtejszej policji bezpieczeństwa Arpad Wigand, uzasadniając miejsce lokalizacji obozu wzrastającym ruchem oporu na Śląsku i w Generalnej Guberni. Przewrotny los sprawił, że właśnie we Wrocławiu zamieszkał po wojnie pierwszy polski więzień Oświęcimia – Stanisław Ryniak. Tam zmuszany był przez kilka lat do budowania obozowych obiektów. Tutaj, po wyzwoleniu, skończył architekturę i odbudowywał Wrocław.

ANNA FASTNACHT-STUPNICKA

Drzwi mieszkania na wrocławskich Karłowicach otwiera starszy, elegancki pan. Pogodny, z życzliwym uśmiechem. Nie wygląda na swoich 85 lat i pewnie ich nie czuje, skoro ubiegłorocznej zimy założył narty, aby pojeździć na wałach przy Odrze, a kilka lat temu brał z powodzeniem udział w Biegu Piastów.

– Każdy mnie pyta, jak to się stało, że zostałem zarejestrowany pierwszy – uśmiecha się pan Ryniak, pokazując na lewym przedramieniu wytatuowany numer 31. – To przypadek, że mnie najpierw wyczytali. Koledzy żartują, że „Staszek pierwszy pchał się do gazu”.

Gdy trafił do Oświęcimia 14 czerwca 1940 r. (dzień ten przyjmuje się jako datę założenia obozu) w transporcie polskich więźniów politycznych, była tam już grupa osadzonych wcześniej niemieckich kryminalistów, pomocników aparatu SS, oznaczonych numerami od 1 do 30. Numeracja Polaków zaczęła się więc od liczby 31. Było ich w tym pierwszym transporcie 728 osób, głównie uczniów i studentów z Podkarpacia. Do Oświęcimia przywieziono ich z więzienia w Tarnowie.

– Musieliśmy wysłuchać przemówienia kierownika obozu Karla Fritscha, który powiedział, że mamy prawo żyć nie dłużej niż trzy miesiące.

Stanisław Ryniak przeżył w obozie prawie 60 miesięcy, w tym kilka w podziemnych kamieniołomach w Litomierzycach (Czechy), dokąd został karnie przewieziony z Oświęcimia. Wolność odzyskał 9 maja 1945 r.

– Przeżyłem tę gehennę dzięki szczęściu, odporności psychicznej i fizycznej, i dzięki pomocy kolegów. Wierzyłem, że wyjdę.

Zadbany, starannie ubrany pan Ryniak nie kryje, że i w Oświęcimiu pilnował się, żeby wyglądać czysto, „zawsze elegancko”, jak mówi, na co żona z uśmiechem dodaje: „nawet żeby kanty były na pasiaku”.

Stanisław Ryniak przeżył w obozie prawie 60 miesięcy

Stanisław Ryniak pochodzi z Sanoka. Tam skończył gimnazjum i dalej kształcił się w Jarosławiu, w szkole budowlanej, której dyrektorem był Tadeusz Broniewski, późniejszy profesor architektury na Politechnice Wrocławskiej. Niemcy nie zamknęli tej szkoły.

– Dyrektor Broniewski akurat miał wykład z historii architektury, gdy gestapowcy i żandarmi otoczyli szkołę – wspomina pan Ryniak dzień 6 maja 1940 r. – Do klasy weszło trzech oficerów i cicho zameldowało coś profesorowi. Powiedział do nas tylko: – Proszę, musimy wyjść do dyspozycji tych panów.

Gestapo zaaresztowało wszystkich uczniów szkoły. Nazajutrz zostali zwolnieni, oprócz Bieleckiego, Ciepłego i Ryniaka, których przetransportowano do więzienia w Tarnowie. Podczas brutalnego śledztwa dopytywano ich o działalność konspiracyjną. Wielu uczniów „budowlanki”, w tym pan Ryniak, należało do ZWZ, kolportowało ulotki, sporządzało szkice mostów.

Wkrótce niemiecki burmistrz Jarosławia otrzymał od komendanta obozu w Oświęcimiu pismo zawierające personalia i numery obozowe 24 jarosławian. Zachowała się ta lista. Otwiera ją numer 31 SchĂźler (tzn. uczeń) Stanisław Ryniak.

– Profesor Broniewski był bardzo wzruszony, gdy spotkaliśmy się zaraz po wojnie we Wrocławiu. Od razu zapisałem się na architekturę. Nie mógł uwierzyć, że żyję – wspomina uczeń i student profesora.

– Najpierw umieścili nas w budynku przedwojennego Monopolu Tytoniowego, a po kilkutygodniowej kwarantannie, która miała doprowadzić nas do fizycznego i psychicznego załamania, przenieśli do dawnych koszar.

Więźniowie zaczęli przygotowywać obóz. Ponaglani nahajami musieli pracować przy wyrównywaniu terenu, ogradzaniu, zbijaniu tynków i wznoszeniu bez jakichkolwiek pomocy technicznych nowych obiektów. Przybywały nowe transporty, powiększał się obóz.

– Wszystko, co tam teraz stoi, było robione przez więźniów. Z wyjątkiem krematorium budowanego przez firmy niemieckie. Ryniak został przydzielony do komando „Naubau”, grupy inżynierów i techników budowlanych.

Mimo pewnych przywilejów tego komanda więźnia Ryniaka nie ominęły surowe kary. Chłostę i powieszenie za ręce na słupku dostał za to, że huragan przewrócił dopiero co postawioną ścianę. Koszmarnych 10 nocy w bunkrze „stojącym” (cztery osoby w pomieszczeniu o wymiarach 90x90 cm) i 10 niedziel w karnej kompanii za niedopilnowanie kolegów przy pracy. Udało mu się uciec „spod komina”, gdy likwidowano chorych na tyfus.

Z zapałem zaczął życie na wolności. Studiował, odgruzowywał i odbudowywał Wrocław. Jako pracownik Centralnego Biura Budownictwa Miejskiego otrzymał nawet list pochwalny za wykonanie planu pięcioletniego. Wkrótce jednak przestał pełnić funkcję kierownika biura projektowego, ponieważ odmówił zapisania się do partii. Został kierownikiem inwestycji w Sądzie Wojewódzkim i biegłym sądowym.

Na wszystkie problemy ma stary, wypróbowany w najtrudniejszych chwilach sposób: nie myśleć o trudnościach, nie analizować ich, zawsze zachować uśmiech.

– W obozie nie wolno było być pochmurnym, bo to przygnębiało. Widzi pani, teraz mi już nos leci do przodu, ale staram się nie poddawać...



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)