Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Jeśli mowa o najważniejszych datach w historii naszych ziem należałoby
skonstatować, ze Zagłębie Dabrowskie jako region tworzyło się w procesie
industrializacji na terenie Królestwa Polskiego ( pierwsza nazwa naszego
regionu to Zagłębie Węglowe w Królestwie Polskim, dopiero w 1863 J.Patrycjusz
Cieszkowski użył pojecia „Zagłębie Dabrowskie” na określenie naszych ziem ).

Więc wg mnie najważniejsze daty - oprócz nadania praw miejskich - w historii
Zagłebia Dabrowskiego to :


- 1795 r. Odkrycie i eksploatacja pokładów węgla na terenie Dąbrowy (Reden),

- 1858 r. Budowa kolei żelaznej warszawsko- wiednskiej (akcelerator przemian
gospodarczych i społecznych) ,

- 1864 r. Powstanie Styczniowe . Pierwszy zryw niepodległościowy Zagłębiaków,

- 1902 r. Rok urodzin Jana Kiepury,

-1905 r. Rewolucja na terenie Zagłębia. Niepodległościowo- społeczne
wystąpienie przeciwko zaborcy i przemysłowcom w którym braly udził również
organizacje prawicowe.

-1906 r. Założenie przez robotników Huty Milowice klubu piłkarskiego KS
Milowice, (protoplasta Zagłębia Sosnowiec)

-1926 r.Wybory samorządowe i wygrana PPS w całym Zagłębiu, gwałtowny rozwój
infrastruktury miejskiej, poprawa warunków socjalnych oraz plan połączenia
Zagłębia w jedno miasto,

-1939 r. II wybuch wojny i ogromne straty materialne i ludzkie -
śmierć "filarów kulturowych" Zagłebia Dąbrowskiego .

- 1948 r. Połączenie PPS i PPR . Marginalizacja socjalistycznego ruchu
patriotycznego i lokalnego na terenie Zagłębia.

-1970 r. Edward Gierek zostaje I sekretarzem PZPR. Ogromne zmiany przestrzenne
i demograficzne na terenie Zagłębia (nie wartościując)

- 1989 r. Zamiana ustrojowa i gwałtowna tzw. restrukturyzacja górnictwa na
terenia Zagłębia – w 1997 działa już tylko jedna kopalnia w Zagłębiu KWK
Kazimierz. Upadek gospodarczy i społeczny regionu .
- 1999. Wizyta Ojca Świętego w Sosnowcu. Uznanie naszej regionalności poprzez
wcześniejsze utworzenie diecezji i wizytę. Papież w swojej homilii podkreślił
wartość pracy i prawa pracownika , które nie powinny być łamane kosztem praw
rynku.

Pozdrawiam



eliot napisał:

> ignorant11 napisał:
>
> > eliot napisał:
> >
> > > że reslawizacja pójdzie znacznie dalej...!
> > > ))
> >
> > Sława!
> >
> > Ciekawe czy sa znane jakieś liczby szacunki, aby można było zając się
> > prognozowaniem..?
> >
> > Może udałoby się ściagnąc na te tereny Polaków i innych Słowian z głebi
> > Niemiec, bo przeciez znają oni niemiecki, pozatem przez bliskość byliby mn
> iej
> > podatni na germanizację...
> >
> > forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=12217&w=7672831
>
>
> Czy Polacy (i ex-Polacy) z Reichu będą się chcieli tam osiedlać? Raczej
wątpię,
>
> bo przeważnie są już gdzieś urządzeni.

+++Ignorant: Warto wziąc pod uwagę przemiany gospodarcze, utrta pracy oraz
demograficzne, nowe pokolenia...

Pozatem część Polaków w Niemczech traktuje pobyt jak tymczasowy, więc może
niektórzy chcieliby pozostać w Niemczech, ale bliżej, tymbardziej, że już
potrafia się poruszać po Niemczech: język, zwyczaje, prawo...
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=12217&w=7690409

>
> Ale weź pod uwagę, że w Polsce występuje znaczne bezrobocie (3 mln.) oraz,
na
> wsi, duże bezrobocie ukryte. To są dwa pierwsze źródła osadnicze do
> reslawizacji. Z trzech milionów z pewnościa jeden milion dałoby
> się "wygospodarować". Również z ukrytego (wiejskiego i małomiasteczkowego)
> bezrobocia można szacować "wygospodarowanie" na ok 1 milion, dodając rodziny
> (przynajmniej częściowo) można szacować, że w samej Polsce "potencjał
> osadniczy" wynosi ok. 3 milionów (licząc minimalnie).
>
> Należałoby też zastosować "wariant niemiecki" w uznawaniu za obywateli
polskich
>
> tych wszystkich (i ich potomków), którzy mieli obywatelstwo II RP w dniu 31
> sierpnia 1939 r. To pozwoliłoby na zasilenie "potencjału osadniczego" o,
lekko
> licząc, kilkanaście milionów ludzi z dzisiejszej Ukrainy, Białorusi i Rosji,
> którzy po naszym przystąpieniu do UE mogliby osielić się pomiędzy Odrą
a "Limes
>
> Sorabicum"

+++Ignorant: Tu rzeczywiście jest znaczny potencjał, ale czy nie
ryzykowalibyśmy ostateczna utrata kresów?
Swoja drogą może odzyskanie NRD byłoby znacznie bardziej interesujące...

>
> Trzecią grupą mogłyby być osoby, których chociaż jedno z rodziców może w
sposób
>
> bezsporny wykazać sie polskim pochodzeniem. Tu największa grupę ewentualnych
> kandydatów na Polaków widziałbym w Rosji (chociaż nawet i USA bym nie
> wykluczał, chociaż nie sądze by z tego kierunku można się spodziewać
masowego
> napływu...).

+++Ignorant: Tego kierunku nie lekceważyłbym, bo:
forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=12217&w=7664499

Ilość osób, których choć jedno z rodziców ma polskie korzenie
> można oszacować w Rosji na kilkanaście milionów, z tego jakieś 5-10%,
powiedzmy
>
> milion z dużym prawdopodobieństwem można podejrzewać o chęć przyjazdu do
Polski
>
> i UE.
> W sumie można podejrzewać, że w ciągu 10-20 lat realne byłoby osiedlenie za
> Odrą 15-17 milionów Słowian, czyli tyle ile liczyła niesławnej pamięci DDR,
> której obszar w całości leżał przecież na dawnych terenach słowiańskich...!
>
> Pozdr.


+++Ignorant: Pozatem Czesi i Słowacy, a może nawet Jugole?

Zabawmy się w prognozowanie jaki powstałby dialekt przy takim składzie
etnicznym?

Jak długo trwałoby jego powstawanie, czy też polszczyzna telewizyjno- gazetowo-
szkolna wzięłaby góre?

Pozdrawiam!



Polski paradygmat kulturowy...
W roku 1772 uderzył grom pierwszego rozbioru. Co niektóry polakatolik -
chodzący okaz charakteru narodowego - zaniepokoił się. W sejmie wystąpił poseł
Feliks Oraczewski: "...trzeba nam ludzi zrobić Polakami, a Polaków
obywatelami, stąd nastąpią wszystkie pomyślne dla kraju powodzenia. (...)
Edukacyja narodowa czyni Anglika Anglikiem, Francuza Francuzem i ta powinna
czynić Polaka dobrym Polakiem."4)
Była to nieśmiała sugestia, że obowiązująca "edukacyja" kościelna, katolicka,
nie wychowywała ani Polaków, ani obywateli. Zilustrował to, podając
niewiarygodne wprost fakty, Hugo Kołłątaj: "Któżby temu wierzył, że państwa
tak obszerne jak np. Galicya, Lodomerya z Księstwem Zatorza i Oświęcima, jak
cała Biała Ruś, jak Prusy Zachodnie, bez wystrzelenia broni, bez dobycia
pałasza, pójdą pod panowanie obce (...). Cóż to jest za naród, w którym
dorachować się nie można sto tysięcy familii, mającej prawdziwy interes o
Konstytucyą rządową."5)
Nie tylko bez dobycia pałasza, ale przy pieniach Te Deum, jak to było we
Lwowie, tym mieście "semper fidelis" podobno, szedł polakatolik do niewoli. W
dwadzieścia lat później na sejmie rozbiorowym w Grodnie król Polski podpisze
dobrowolnie ostateczny jej rozbiór.
Fakt upadku Polski skomentował w swych pamiętnikach wytrawny mąż stanu
Francji: "Podbito ją, kiedy tylko jej sąsiedzi tego zechcieli, a postępy,
jakie poczyniły te jej części, które przypadły ludom bardziej od niej
zaawansowanym w cywilizacji, dowodzą, że szczęśliwie dla niej stało się, że ją
podbito."6) Ten paradoks w ustach cudzoziemca okazał się dalekowzroczną
przepowiednią, dla Polski życzliwą. Jan Stachniuk w wydanych w roku 1939
Dziejach bez dziejów miał odwagę wskazać na dobroczynne dla przyszłości narodu
skutki zaborów: "Postawa gospodarcza przeciętnego Polaka, zdeterminowana przez
charakter narodowy, (...) znamionuje się chętką wycofania z tłoku
współzawodnictwa i zamknięcia się w martwocie otoki ekonomicznej. (...) Dworek
szlachecki stał się idealnym wzorem otoki ekonomicznej. W ślad za tym pójść
musiało wyobrażenie Rzeczypospolitej jako sumy dworków szlacheckich, upadek
wymiany między miastem a wsią, zwrot ku gospodarce naturalnej (likwidacja
wczesnego kapitalizmu), cofnięcie się poziomu technicznego (...). Były to
proste, bezpośrednie następstwa sklerozy otocznej. (...) Tak spreparowane
gospodarstwo narodowe znalazło się po wojnach napoleońskich w orbicie żywych
przemian. (...) Przede wszystkim ulega rozbiciu odwieczna skleroza otoczna. W
szczególności rozwój kapitalizmu w latach od 1864 do 1914 r. dokonuje
głębokiej rewolucji w strukturze gospodarczej narodu polskiego. (...) Z tą
chwilą dopiero mamy uchylenie upiora bezdennej pauperyzacji wyniszczającej w
zarodku możliwości biologiczne narodu, wysysającego krew setek milionów
istnień ludzkich. Z chwilą gdy gilotyna pauperyzacji zostaje pohamowana (...)
rozpoczyna się nowa era w demografii Polski. (...) W ciągu stulecia 1815-1913
ludność Król. Kongresowego wzrasta z 2,7 milionów do 13,1 milionów, czyli o
380%."7)
Taki jest obraz czasów niewoli, kiedy charakter polakatolików, uważany przez
nich za charakter narodowy polski, przestał być czynnikiem decydującym o sile
gospodarczej i o liczebności polskiego etnosu. Nie dotyczy to zaboru
austriackiego, gdzie polski charakter narodowy i jego wyraziciel - polakatolik
trwał w najlepsze. Galicja w wieku XIX była krajem nędzy, przeciętny
Galicjanin pracował za ćwierć - a jadł za pół człowieka.8) Po wsiach
galicyjskich na przednówku ludzie marli z głodu, zdarzały się - w środku
Europy! - wypadki ludożerstwa.9) Sztuką było tych rzeczy nie widzieć. W tych
czasach wychodził w Krakowie miesięcznik Krytyka, redagował go Wilhelm
Feldman. W zeszycie III z marca 1911 roku przeczytać można taki
nonsens: "Nieszczęściem naszym głównym jest niewola. Gdyby Polska była
niezawisła, wytworzyłaby rychło wielki swój przemysł, zorganizowaną klasę
robotniczą i rozwijalibyśmy się normalnie, jak każdy naród zachodni" (str.
136).
Z dopustu Pana Boga i z poduszczeń szatana tenże wyżej wymieniony Jan
Stachniuk wymyślił, a Jego Zadruga rozgłasza, że istnieje ścisły związek
pomiędzy charakterem narodowym polskim i upadkiem Polski - a katolicyzmem.
Katolikowi czytać to hadko. Katolicka gwiazda literatury polskiej, Zofia
Kossak, ustaliła, że to nieprawda. Wykryła mianowicie, że swoje Dzieje bez
dziejów Stachniuk napisał pod dyktando Berlina. Zofia Kossak, czołowa
działaczka Frontu Odrodzenia Polski (w Chrystusie oczywiście), odgrywała wraz
z tą swoją organizacją znaczącą rolę w życiu Polski Podziemnej w latach
okupacji hitlerowskiej 1939-1944. Jako prawidłowa emanacja charakteru
narodowego polakatolików ten FOP szkolił kadry dla Katolickiego Imperium
Narodu Polskiego, ono zaś miało, według planów polakatolików, rozciągać się po
wojnie aż za Dniepr.10)
I jeszcze jeden rys egzotyki polakatolickiej: w roku 1943 pani Kossak z
ramienia FOP zwróciła się listownie do Komendanta AK, by w żywotnym interesie
Polski nasza Samodzielna Brygada Spadochronowa, utworzona w Wielkiej Brytanii,
zaćmiła wyczyn hitlerowca Skorzenego i uwolniła papieża z rąk Niemców.11)
Właśnie tego papieża, Piusa XII, który po napaści Hitlera na Polskę
trzykrotnie złamał konkordat z roku 1925, samowolnie obsadzając diecezje
polskie swoimi mianowańcami. Na protesty rządu polskiego w Londynie nie
odpowiadał.
Nauka polska uparcie nie dostrzega najbliższych skojarzeń katolicyzmu z
nieszczęsnymi losami narodu. Istnieje dzieło współczesnego historyka, właśnie
o rozbiorach. Jest w tej książce Aneks nr 3 pod tytułem: Przyczynek do dziejów
charakterologii narodowej w polskiej historiografii.12) Autor cytuje i
komentuje mniej lub bardziej dorzeczne banały o polskim charakterze narodowym
od Lelewela począwszy, a na Konopczyńskim skończywszy. W cytowanej
charakterologii nawet nie pada słówko: katolicyzm. Z sześciu bitych stron
zbioru uderza płycizna i nieporadność wobec problemu upadku narodu. Od siebie
autor nie ma nic do dodania. Czytelnik naszych historyków wciąż jest skazany
na brednie o pożądliwości sąsiadów, o rozleniwiającym wpływie bezkresów
Ukrainy na charakter zagubionej tam szlachty polskiej. Czytelnik winien
domyślić się, że co innego psujące charakter stepy Ukrainy, a zgoła co innego
hartujące tężyznę człowieka prerie Ameryki czy bezludzia Kanady.
Antoni Wacyk "O Polski charakter narodowy"



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)