Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

" />Generalnie ja jestem pełen obaw, ponieważ moja córa ma dopiero 3,5 roku i uczęszcza do przedszkola...Ale ja nie o tym.
Ciekaw jestem, jakie przełożenie szykowana ustawa, będzie miała na wychowanie przedszkolne , czy też szkolne. Mam na uwadze to ,że jednak nauczyciele czy tez przedszkolanki używają podobnych narzędzi wychowawczych,a nie którzy (przygotowani teoretycznie zawodowo) nie stronią od stosowania kar cielesnych jak i kar którymi dziecko jest upokarzane...Myślę że w pierwszym rzędzie należy zrobić porządek w systemie oświaty...zauważam że moje dziecko, jednak przynosi złe nawyki do domu z placówki wychowawczej (jaką w tym momencie jest przedszkole) a nie na odwrót. I ja za to płacę...Może ktoś powie że może wybrałem złe przedszkole... i tutaj to ja jestem odpowiedzialny za to, do którego przedszkola chodzi moje dziecko...W takim razie które przedszkole będzie dobre??Żona jest w radzie rodziców i tak na prawdę ta rada rodziców nie wiele może, kiedy poprosiłem o to aby zabrała głos (w jakimś tam temacie)...Wiecie jaka była odpowiedź żonki??
Że nie może za bardzo, bo zaszkodzi dziecku....Cóż ,więcej ustaw które tylko,pozwolą na wykorzystywanie pełnionych funkcji (w społeczeństwie) do własnych celów...Nadmienię tylko że już raz przedszkole to było na widelcu kuratora oświaty i co?? I nic się nie zmieniło...(oczywiście za przyzwoleniem wielkich myślicieli, którzy te ustawy piszą)Ale to przecież wina rodziców, i w stosunku do nich należy sankcjonować prawo dla nich szkodliwe...
Wyobraźmy sobie sytuację , czysto hipotetyczną...
Rodzina która z jakiś tam powodów sobie nie radzi, zgłasza swój problem do odpowiedniej instytucji (oczywiście prosi o pomoc).To w myśl całej tej ustawy, sama wydaje na siebie wyrok...Bo pomoc państwa ograniczy się do, co miesięcznych wizyt kuratora rodzinnego,dzielnicowego z najbliższej komendy i pogadanek...Oczywiście rodzina "X" już będzie figurować w papierach najmarniej do osiemnastki najmłodszego członka rodziny...Ludzie i tak wstydzą się swoich problemów, taka ustawa tylko bardziej ukryje patologię a nie zapobiegnie
"> W tym wypadku rzeczywiście będzie to, jak w Norwegii, instytucja z definicji nastawiona przeciwko rodzicom.
Jeszcze brakuje, aby państwo stworzyło nam coś na wzór "Jugendamt"
" />Adecco Poland Sp. z o.o., będąca częścią grupy kapitałowej Adecco S.A., światowego lidera wśród Firm Doradztwa Personalnego, dla swojego Klienta poszukuje Kandydatów na stanowisko:
Nauczyciel przedszkolny
Miejsce pracy: Norwegia
Ze strony Kandydatów oczekujemy:
âÂË Pasji i motywacji do pracy z dziećmi
âÂË Osobistego wkładu w pedagogiczny rozwój dzieci
âÂË Zaangażowania i kreatywności
âÂË Zdolności organizacyjnych
âÂË Umiejętności współpracy i dobrej komunikacji
âÂË Umiejętności radzenia sobie w sytuacjach stresowych
âÂË Chęci i gotowości podjęcia pracy i osiedlenia się w Norwegii
Wymagana dokumentacja:
âÂË Min. dyplom licencjata o kierunku Pedagogika Wczesnoszkolna
âÂË Min. 2-letnie doświadczenie w pracy z dziećmi z wieku 3-6 lat
âÂË Referencje od min. 2 osób
âÂË Zaświadczenie o niekaralności
âÂË Na późniejszym etapie rekrutacji będzie wymóg przedstawienia wyniku badania na obecność gruźlicy oraz wyniku wymazu z gardła MRSA
Zapewniamy:
âÂË atrakcyjne wynagrodzenie na norweskich warunkach
âÂË stale i legalne zatrudnienie u norweskiego pracodawcy na norweskich warunkach,
âÂË pełne ubezpieczenie zdrowotne (obowiązujące na terenie całej UE),
âÂË odprowadzanie składek emerytalnych (w celu uzyskania emerytury norweskiej),
âÂË pomoc w organizacji zakwaterowania w Norwegii,
âÂË zapewniamy bezpłatny 12 tyg. kurs j. norweskiego przed wyjazdem ,
âÂË pomagamy w uzyskaniu autoryzacji kwalifikacji zawodowych,
Załatwiamy wszelkie formalności związane:
âÂË zezwoleniem na prace
âÂË karta podatkową
âÂË uzyskaniem zasiłku rodzinnego na każde
dziecko do 18 roku życia â do 970 NOK na miesiąc na dziecko
Zainteresowane osoby prosimy o przesłanie CV w j. ang. i pol. na adres air.szczecin@adecco.pl lub o kontakt telefoniczny 091 431 42 66.
Nadesłanych ofert nie zwracamy, jednocześnie informujemy, że skontaktujemy się tylko z wybranymi kandydatami. Prosimy o zamieszczenie w CV klauzuli dot. ochrony danych osobowych.
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych zawartych w mojej ofercie pracy dla potrzeb niezbędnych do realizacji rekrutacji /zgodnie z Ustawą z dn. 29.08.97.r .o Ochronie Danych Osobowych Dz. Ust. nr 133 poz. 883.
Informacja dotyczy oferty pracy tymczasowej za granicą. Adecco jest agencją pracy tymczasowej. Numery wpisu do rejestru agencji: 364/1b (agencja pośrednictwa pracy w zakresie pośrednictwa do pracy za granicą u pracodawców zagranicznych), 364/2 (agencja doradztwa personalnego), 364/3 (agencja pracy tymczasowej).
OBÓZ PRACY 78
Znów przez pół nocy budziła mnie melodia tego durnowatego zegara. Big Ben się nazywa i stoi chyba z kilometr od mojego hotelu, jeśli tą budę prowadzoną przez jakiegoś Mahatmę Gandhi można nazwać hotelem. Aha, zapomniałem opowiedzieć dlaczego od kilku dni mieszkam w Londynie. A więc po kolei.
Na bankiecie u cygańskiego króla sprawdziłem przede wszystkim bufety. Żarcia i picia jak dla całej armii. Nawet w kolejce stać nie było trzeba trzeba, bo kelnerzy ciągle przynosili tace pełne kieliszków i szklanek. Potem zacząłem szukać tej śliczności czarnookiej dla której tu właściwie przyszedłem. I nie trwało długo, jak ją zauważyłem z kilkoma innymi dziewuszkami, też niczego sobie. Podszedłem, niby przypadkiem i puściłem do niej oko, tak jak ja to potrafię. Troszkę się chyba zawstydziła, ale chyba też mrugnęła do mnie.. Tak prawie niedostrzegalnie. OK. Fachurra, do ataku. Wyciągnąłem z jakiegoś wazonu czerwoną różę i z najbardziej szarmanckim uśmiechem na jaki mnie stać wręczyłem ją tej bogini. A ona na to:- Dziękuje.. Hee? Czyżbym już rozumiał po norwesku? Nie.. Ona podziękowała mi po polsku!! Nieprawdopodobne! Zapytałem, czy rozumie nasz piękny język.
-Oczywiście- odpowiedziała. I wiecie co się okazało? Dziewczyna pochodzi z podwarszawskiego Legionowa. Na imię ma Carmen, a ten cygański king to jej stryjek. Głośno tu i pogadać się nie da, więc zapytałem ją, czy nie moglibyśmy się gdzieś ulotnić i powspominać ojczyznę? Powiedziała, że mam za chwilę pójść za nią i zniknęła w drzwiach obok schodów. Więc ja po minutce za nią, żeby nikt nie zauważył. Korytarz, na końcu drzwi, a za drzwiami... Afryka!! Pośrodku basen z niebieściutką wodą, dookoła basenu palmy rosną, a pod palmami leżaczki i muzyczka leci z głośników. I to wszystko pod dachem, a za oknami śnieg. Oj, bardzo chciałbym być cygańskim królem. Ci to żyją jeszcze lepiej od norweskich kapitalistów. Carmen opowiedziała mi troszkę o sobie. Chodziła w Warszawie do prywatnej szkoły dla bogatych dziewcząt. I miała tam jakiś romansik z młodym nauczycielem sportu. Tatuś się dowiedział, wysłał Carmen do swojego brata, tu do Norwegii, a nauczyciela złapali jego ludzie i w prywatnym instytucie chirurgii plastycznej przebudowali go troszeczkę. Teraz pracuje ten biedak jako przedszkolanka gdzieś na Podhalu. Tak opowiadaliśmy sobie o tym i owym, leżąc na leżaczku i zapomnieliśmy jak czas ucieka. Nagle podniesione głosy dobiegają z korytarza.
-O Jezu,- woła Carmen- szukają mnie! Uciekaj Fachurra, żeby Cię nie zobaczyli.
No to ja ciuchy pod pachę i czmych przez okno w śnieg. Poubierałem się szybciutko, tylko butów nie mam. Cholera, zostały pod leżakiem. Wrócić się nie mogę bo widzę za oknem dwóch cygańskich olbrzymów gestykulujących i biegających wokół basenu. To ja na bosaka przez park i hops przez ogrodzenie. Ałaaa.. Na ogrodzeniu są takie spiczaste końcówki. Niewiele brakowało, a też zostałbym już przedszkolanką. Przez drugie ogrodzenie i kuchennym wejściem do domu Wahlstromów. Nareszcie jestem bezpieczny. Poszedłem spać.C.d.n.
" />OBÓZ PRACY 78
Znów przez pół nocy budziła mnie melodia tego durnowatego zegara. Big Ben się nazywa i stoi chyba z kilometr od mojego hotelu, jeśli tą budę prowadzoną przez jakiegoś Mahatmę Gandhi można nazwać hotelem. Aha, zapomniałem opowiedzieć dlaczego od kilku dni mieszkam w Londynie. A więc po kolei.
Na bankiecie u cygańskiego króla sprawdziłem przede wszystkim bufety. Żarcia i picia jak dla całej armii. Nawet w kolejce stać nie było trzeba trzeba, bo kelnerzy ciągle przynosili tace pełne kieliszków i szklanek. Potem zacząłem szukać tej śliczności czarnookiej dla której tu właściwie przyszedłem. I nie trwało długo, jak ją zauważyłem z kilkoma innymi dziewuszkami, też niczego sobie. Podszedłem, niby przypadkiem i puściłem do niej oko, tak jak ja to potrafię. Troszkę się chyba zawstydziła, ale chyba też mrugnęła do mnie.. Tak prawie niedostrzegalnie. OK. Fachurra, do ataku. Wyciągnąłem z jakiegoś wazonu czerwoną różę i z najbardziej szarmanckim uśmiechem na jaki mnie stać wręczyłem ją tej bogini. A ona na to:- Dziękuje.. Hee? Czyżbym już rozumiał po norwesku? Nie.. Ona podziękowała mi po polsku!! Nieprawdopodobne! Zapytałem, czy rozumie nasz piękny język.
-Oczywiście- odpowiedziała. I wiecie co się okazało? Dziewczyna pochodzi z podwarszawskiego Legionowa. Na imię ma Carmen, a ten cygański king to jej stryjek. Głośno tu i pogadać się nie da, więc zapytałem ją, czy nie moglibyśmy się gdzieś ulotnić i powspominać ojczyznę? Powiedziała, że mam za chwilę pójść za nią i zniknęła w drzwiach obok schodów. Więc ja po minutce za nią, żeby nikt nie zauważył. Korytarz, na końcu drzwi, a za drzwiami... Afryka!! Pośrodku basen z niebieściutką wodą, dookoła basenu palmy rosną, a pod palmami leżaczki i muzyczka leci z głośników. I to wszystko pod dachem, a za oknami śnieg. Oj, bardzo chciałbym być cygańskim królem. Ci to żyją jeszcze lepiej od norweskich kapitalistów. Carmen opowiedziała mi troszkę o sobie. Chodziła w Warszawie do prywatnej szkoły dla bogatych dziewcząt. I miała tam jakiś romansik z młodym nauczycielem sportu. Tatuś się dowiedział, wysłał Carmen do swojego brata, tu do Norwegii, a nauczyciela złapali jego ludzie i w prywatnym instytucie chirurgii plastycznej przebudowali go troszeczkę. Teraz pracuje ten biedak jako przedszkolanka gdzieś na Podhalu. Tak opowiadaliśmy sobie o tym i owym, leżąc na leżaczku i zapomnieliśmy jak czas ucieka. Nagle podniesione głosy dobiegają z korytarza.
-O Jezu,- woła Carmen- szukają mnie! Uciekaj Fachurra, żeby Cię nie zobaczyli.
No to ja ciuchy pod pachę i czmych przez okno w śnieg. Poubierałem się szybciutko, tylko butów nie mam. Cholera, zostały pod leżakiem. Wrócić się nie mogę bo widzę za oknem dwóch cygańskich olbrzymów gestykulujących i biegających wokół basenu. To ja na bosaka przez park i hops przez ogrodzenie. Ałaaa.. Na ogrodzeniu są takie spiczaste końcówki. Niewiele brakowało, a też zostałbym już przedszkolanką. Przez drugie ogrodzenie i kuchennym wejściem do domu Wahlstromów. Nareszcie jestem bezpieczny. Poszedłem spać.C.d.n.