Projekt badawczy Polska-Namibia 2010


Mkb, a ty nie masz żadnego zdania na temat tego malarza i jego praktyk?
Ciekawa jestem twojej opinii, myslę że inni także.


Proszę bardzo, oto ona...tzn. opinia
Myślę, że większość z was odebrała ten temat trochę zbyt poważnie.
Mnie osobiście ten obraz jakoś szczególnie nie oburza...odbieram go bardziej jako pewną anegdotę. Pierwszy raz widziałam go jeszcze w szkole średniej na lekcjach z historii sztuki.
Mieliśmy wspaniałą nauczycielkę, bronię jej honoru, bo jako jedna z nielicznych w tamtym okresie, umiała zaszczepić w nas pasję do przedmiotu, a jej lekcje były zawsze bardzo ciekawe. Wszyscy się uczyli z chęcią...klasa była zawsze pełna. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że ta osoba mogłaby pokazywać nam rzeczy - złe lub jakieś, nie na miejscu.
Nie twierdziła, że tego typu przedstawienia ukazują jakąś teologiczną prawdę...przedstawiała je jako twory ludzi uznanych za wybitnych artystów.
Nie będę wam tu teraz udowadniać, że Max Ernst był genialnym malarzem, bo i tak chyba nikogo tutaj to nie obchodzi.
Pokazałam wam jeden z jego mniej znanych obrazów, nie po to aby kogoś urazić, ale aby wzbudzić jakąś refleksję...poznać wasze odczucia.
Myślę, że wasze opinie mnie nie zaszokowały...szkoda tylko, że pionek usunął obraz...no cóż. Można się wszystkiego bać...wszędzie widzieć czyhające zło...trudniej umieć spojrzeć na otaczający nas świat z pewnym dystansem.

W ankiecie, nie zauważyłam aby któraś z opinii znacząco przeważyła.
Ludzie, którzy zagłosowali na opcję drugą, nie ujawnili się...pewnie ze strachu przed "ukamienowaniem"...a szkoda.

Temat chyba jest wyczerpany...jest nas tu mała garstka...z resztą...obrazu już nie ma, więc i tak nikt więcej nie będzie mógł się wypowiedzieć.
Trochę smutne to wszystko i wybaczcie trąci zaściankiem.

pozdrawiam

Marta

PS. ...pionku, Pan Jezus mógł zjeść cały deser, który był przygotowany dla gości
To jeszcze nie jest grzech, a nie jedna matka dałaby klapsa ha ha ha

PS. Alone...ja nie widzę jakiejś wściekłości, jak to określiłeś w postaci Matki Bożej na tym obrazie...no ale ty masz może inne skojarzenia.

PS. oto ten straszny typ, który namalował obraz z Matką Bożą i Jezusem.



Dziś 15 września Kościół obchodzi wspomnienie Matki Bożej Bolesnej, zwane przed reformą kalendarza liturgicznego świętem Siedmiu Boleści Najświętszej Maryi Panny.

W czasie ofiarowania Pana Jezusa w świątyni starzec Symeon przepowiedział Maryi, że miecz boleści przeniknie Jej duszę.
Przepowiednia ta spełniła się przede wszystkim w czasie Męki Zbawiciela.
Maryja towarzyszyła Mu w bolesnej drodze krzyżowej, patrzyła na jego konanie i śmierć, a w końcu przyjęła w swoje ramiona Jego martwe Ciało. Żadne serce ludzkie nie wczuło się tak w cierpienie Chrystusa, jak Serce Maryi. Chociaż nie przelała Ona swojej krwi, stała się Królową Męczenników. Kościół wysławia nie tylko boleści Maryi, lecz również Jej męstwo. Maryja ofiarowała Bogu cierpienie swojego Syna i własne jako zadośćuczynienie za grzechy świata. W ten sposób stała się Matką ludzkości. Święto Siedmiu Boleści Najświętszej Maryi Panny wprowadził w XVII wieku zakon Serwitów. W roku 1814 Pius VII rozszerzył je na cały Kościół.

Mszalik Rzymski

Różaniec do Siedmiu Boleści Matki Bożej

Na wielu religijnych obrazach z XVIII i XIX w. Maryja, Matka Jezusa, jest przedstawiana w bardzo wymowny i poruszający sposób. W Jej serce wbitych jest siedem mieczy. Pobożni malarze ukazywali w ten sposób cierpienie Maryi, która w ciągu ziemskiego życia doznawała wielu boleści. Wpatrywanie się w ten obraz, medytacja nad jego treścią stawała się dla wielu chrześcijan szkołą miłości i współcierpienia. Cierpienie Maryi było bowiem współcierpieniem z Chrystusem.

Obrazowa metafora miecza wbitego w serce pochodzi z Pisma Świętego. W Ewangelii św. Łukasza znajdujemy opis, kiedy Maryja przybyła do świątyni w Jerozolimie, aby przedstawić Jezusa i dokonać obrzędu oczyszczenia. W czasie tego obrzędu spotkała Symeona, który wypowiedział do Maryi znane proroctwo: Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu.
Przeszyte serce weszło w świat symboli, które są używane do dziś.

Ktoś, kto naprawdę kocha miłością pełną oddania i poświęcenia, uczy się współczucia. Innymi słowy: uczy się wyczuwać i odczuwać to, co ukochana osoba. Taka jest najgłębsza definicja i chrześcijańskie pojmowanie miłości. Miłość jest bowiem z jednej strony źródłem największego szczęścia, jakiego możemy doświadczyć na ziemi. Z drugiej strony może nam ona przynieść cierpienie.

Przebite serce Matki Bożej Bolesnej jest symbolicznym przedstawieniem tej prawdy. Niech to dzisiejsze święto ułatwi nam powrót do szkoły Maryi, do szkoły autentycznej miłości i współczucia.

Z rozważań ks. Zenona Hanasa.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)