Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Problemem naszej gminu, podobnie jak i innych 'podwarszawskich" jest bliskość Warszawy właśnie. Szlag mnie trafia za każdym razem jak słyszę: "macie przecież rzut beretem na Bemowo, a tam wszystko jest".
Jest, ale moje córki są za małe, aby pojechać tam same. Więc trzeba dzieci wozić. Ponieważ mam rodzinę rozbudowana znacznie bardziej niż wykazują to statystyki, szybko okazało się, że notorycznie robię za przedsiębiorstwo taksówkowe dla moich dzieci. I za kazdym razem jest dramat, jak mam delegację, albo żle się czuję - bo zajęcia dzieciom przepadają.
Dlatego mam nadzieję, ze zbierze się wreszcie "masa krytyczna" rodziców i uda się pokazać władzom gminy, ze poza drogami, kanalizacją i podatkami są jeszcze ludzie (zwłaszcza ci mali) i ich potrzeby.
Majątek stolicy idzie pod młotek!
Władze Warszawy przygotowują się do prywatyzacji 12 warszawskich spółek. Przedstawili radnym projekt uchwały określającej zasady ich sprzedaży, ale bez informacji o majątku tych firm.
- W ciemno nie damy zgody na sprzedaż! - stwierdzili radni.
Na liście przedsiębiorstw przeznaczonych do prywatyzacji znalazły się m.in. Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Ogrodniczych, Miejskie Przedsiębiorstwo Taksówkowe i Miejskie Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych. Miasto jest właścicielem lub ma udziały w kilkudziesięciu firmach. Dlaczego akurat te zdecydowano się sprzedać?
Prezydenci tłumaczą, że wybrali do prywatyzacji 12 trzeciorzędnych, z punktu widzenia interesu miasta, przedsiębiorstw. Nie przynoszą one wielkiego dochodu i są w 100 proc. własnością samorządu.
- Skąd jednak wiadomo, że są to spółki trzeciorzędne, skoro nie ma inwentaryzacji majątku miasta? - zastanawiają się z kolei radni. W dokumentach, na podstawie których radni mieliby zdecydować o prywatyzacji, podano jedynie kapitał zakładowy firm. Nie jest on jednak wyznacznikiem ich wartości.
- Uchwała dotyczy tylko wybranej grupy firm komunalnych. Nie prywatyzujemy spółek istotnych dla mieszkańców. Poza tym to od radnych zależy, jak będzie wyglądać ostateczny kształt uchwały. Mogą zmodyfikować zapisy, zaostrzyć swoje uprawnienia kontrolne. Wycena firmy jest i tak tylko dyrektywą przy negocjacjach, od których zależy ostateczny wynik, czyli cena rynkowa - tłumaczy wiceprezydent Sławomir Skrzypek, odpowiedzialny za prywatyzację.
...czy smaczne kąski? Jak zasobne są spółki, których miasto chce się pozbyć?
Na przykład MPT nie tylko wozi pasażerów, ale również prowadzi ośrodek wypoczynkowy nad jeziorem Wiartel koło Pisza, ma warsztaty samochodowe, stacje diagnostyczne, myjnie samochodowe i stacje paliw. Już w 1998 r. nieruchomości, które użytkowało MPT, wyceniono na ponad 25 mln zł.
Sam ośrodek wypoczynkowy, położony w rewelacyjnym miejscu na Mazurach, mógłby po remoncie stanowić źródło sporego dochodu.
Z kolei MPRO dysponuje bardzo atrakcyjnie położonymi nieruchomościami. Ponad 3,5 ha przy ul. św. Andrzeja Boboli oraz 12 innych działek usytuowanych na obrzeżach stołecznych terenów zielonych to łakomy kąsek dla inwestorów, którzy chcą budować np. apartamentowce czy biurowce w ostatnich zielonych enklawach w środku miasta. Prawdziwą perełką wśród MPRO-wskich nieruchomości jest położona na terenie Lasu Kabackiego leśniczówka z 1890 roku, wykupiona z rąk prywatnych dla m. st. Warszawy przez prezydenta Stefana Starzyńskiego.
Szacunkowa wartość gruntów w użytkowaniu wieczystym firmy wynosiła w 1998 r. 23 mln zł. Od tego czasu nikt nie zrobił nowej wyceny. W 1997 r. spółka rozpoczęła działalność deweloperską. Wybudowała osiedle przy ul. Smyczkowej i apartamentowce Przy Oranżerii w rejonie ul. św. Andrzeja Boboli.
Czy radni zgodzą się na sprzedaż wszystkich firm? - Najpierw poczekamy na szczegółowe informacje na temat każdej z nich - zastrzegają.
Michał Kozak, Izabela Kraj Jerzy Wielgus (LPR)
- Po przyjęciu przez nas uchwały w zaproponowanej przez prezydenta postaci sami pozbawimy się kontroli nad majątkiem miasta. To prezydent decydowałby o sprzedaży, a przecież jest to kompetencja rady.
Jacek Zdrojewski (SLD)
- Chciałbym się dowiedzieć, jakie były kryteria wyboru spółek do prywatyzacji. Na przykład MPRO to firma komunalna przynosząca miastu największe zyski. Jej sprzedaż jest nieracjonalna.
Julia Pitera (niezależna)
- Żałuję, że w przygotowanym projekcie uchwały zabrakło tak istotnych elementów, jak składniki majątkowe spółek. Do tej pory władze miasta takich informacji nie udzielały i my ich nie znamy.
Piotr Woźniak (PiS)
- Nic nie wiedząc o majątku miasta nie możemy mieć pewności, czy razem z Miejskim Przedsiębiorstwem Usług Komunalnych nie sprzedamy np. kawałka cmentarza. Na razie nie zgodziłbym się na sprzedaż.
Taksówkarze chcą w Łodzi buspasów
Amag
Dzisiaj 04:03:53
Buspasy, czyli wydzielone pasy dla autobusów, zyskały akceptację taksówkarzy.
Spotkali się w poniedziałek z wiceprezydentem Dariuszem Jońskim, który chciałby wprowadzić wydzielone pasy dla MPK i taksówek od 1 sierpnia. Wymalowanie buspasów to propozycja zespołu ds. poprawy funkcjonowania lokalnego transportu zbiorowego, który dyskutował w marcu. Mają się one pojawić na ulicach Jaracza - Więckowskiego, Tuwima - Struga i Rewolucji 1905 r. - Próchnika. Zanim jednak władze podejmą ostateczną decyzję, skonsultują się z łodzianami. Ostatnie spotkanie w tej sprawie odbędzie się w piątek. Taksówkarze twierdzą, że buspasy znacznie zwiększą przepustowość ulic, bo nie będą ich już blokować autobusy stojące w korkach razem z autami osobowymi.
Nie zapłaci się kartą za migawkę MPK Łódź
Patrycja Król
Dzisiaj 04:07:28 , Aktualizacja dzisiaj 05:50:29
Łódzkie MPK zdaje się tkwić w poprzedniej epoce.
- Przewoźnik jest głuchy i ślepy na nowinki techniczne, które wykorzystują przedsiębiorstwa komunikacyjne z innych miast. Co miesiąc przeżywam to samo rozczarowanie. Nadal nie mogę zapłacić kartą za migawkę, co jest standardem w prawie każdym większym mieście w Polsce - napisał w e-mailu do redakcji Dziennika Łódzkiego Krzysztof.
I podaje przykład. W Warszawie kartą bankową za bilety miesięczne można płacić nie tylko w punktach obsługi klienta, ale nawet w automatach, których dziesiątki stoją i na stacjach metra, i na ulicach.
Niestety, na razie MPK nie przewiduje zakupu terminali płatniczych. - Były przymiarki do wprowadzenia płatności bezgotówkowych w punktach sprzedaży biletów, ale okazało się, że cała operacja jest dla nas zbyt kosztowna - mówi Bogumił Makowski, rzecznik MPK.
Sprawdziliśmy u operatorów terminali. Dzierżawa urządzenia to wydatek rzędu 60-90 zł netto miesięcznie. - Mówimy o koszcie pojedynczego urządzenia dla osoby fizycznej. W razie porozumienia z dużą firmą jak MPK, taka kwota mogłaby być niższa - mówi nam Marek Niedźwiecki, kierownik łódzkiej firmy Fornet, zajmującej się dystrybucją terminali. Do kosztów dzierżawy doliczyć trzeba jeszcze prowizję pobieraną przez Centrum Rozliczeń za rozliczanie transakcji kartami, ustalaną indywidualnie
W Łodzi nie pojawią się też na razie popularne w Warszawie czy Poznaniu biletomaty, czyli wolno stojące automaty do sprzedaży biletów. - Mamy 50 automatów w tramwajach. Naszym priorytetem jest teraz instalacja systemów monitoringu - dodał rzecznik MPK.
Źródło
Nowe pomysły na linię tramwajową do Wilanowa. Ratusz, który nie ma nią pieniędzy, chce, żeby zbudował ją prywatny inwestor. Niektórzy specjaliści przestrzegają jednak przed takimi eksperymentami
Nie tylko o tramwajach, ale też o całej warszawskiej komunikacji dyskutowano wczoraj w czasie debaty zorganizowanej przez Krajową Izbę Gospodarczą. Przedsiębiorcy przestrzegali przed komunikacyjnym koszmarem, który grozi Warszawie, jeśli nie powstaną obiecane od lat inwestycje np. most Północny czy druga linia metra. Krytykowali decyzje przesunięcia w czasie budowy linii tramwajowej wzdłuż ul. Sobieskiego na Stegny i do Wilanowa, gdzie na dawnych polach uprawnych powstaje nowa dzielnica dla 60 tys mieszkańców. Tramwaje miałyby dotrzeć do pl. Unii Lubelskiej. Równocześnie powstałoby przedłużenie tej linii na Ochotę - wzdłuż Rakowieckiej, Banacha i Bitwy Warszawskiego 1920 r. do Dworca Zachodniego. Po torach jeździłyby nowoczesne, ciche tramwaje.
Szef miejskiego Biura Drogownictwa i Komunikacji Mieczysław Reksnis zdradził wczoraj najnowszy pomysł na budowę tego połączenia. W sytuacji, gdy w najbliższych latach mnóstwo pieniędzy pochłonie budowa metra, dwóch mostów i kilku ważnych arterii, linię miałby wytyczyć prywatny inwestor. - Rozważamy jej budowę w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego - zapowiedział dyr. Reksnis. Oznacza to, że prywatna firma wyłożyłaby pieniądze na inwestycję, a potem eksploatowała linię przez minimum 30 lat. W tym czasie ratusz płaciłby jej za wożenie pasażerów. Problem jednak w tym, że w Polsce partnerstwo publiczno-prywatne nie funkcjonuje, bo odpowiednia ustawa, która została uchwalona w 2005 roku ma wady. Rząd nie pali się zaś do jej nowelizacji. Mieczysław Reksnis twierdzi, że są szanse, by wspólnie z Ministerstwem Gospodarki rozwiązać ten problem.
Niektórzy eksperci uważają jednak, że to bardzo ryzykowna droga. - Miasta europejskie nie mają dużych doświadczeń z budową linii tramwajowych w takim systemie. Jedna powstała w Londynie, ale władze miasta chcą ją teraz odkupić od prywatnej firmy, bo nie radzi sobie z zarządzeniem - mówi Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Przekonuje, że ratusz mimo ogromnych wydatków może znaleźć pieniądze na budowę nowych linii tramwajowych. - Pani prezydent obiecała, że miasto będzie czerpać duże zyski ze sprzedaży majątku np. Miejskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego czy terenów miejskich. Niestety, są to niespełnione zapowiedzi - wytyka Adrian Furgalski.
Szef Metra Warszawskiego Jerzy Lejk zarzekał się za to wczoraj, że jak najszybciej zostanie wybrany wykonawca centralnego odcinka drugiej linii metra od ronda Daszyńskiego do Dworca Wileńskiego. Zgodnie z przewidywaniami opóźni się jednak otwarcie ofert cenowych. Na razie przesunięto ten termin z 26 maja na 3 czerwca. W metrze nie wykluczają kolejnych przesunięć. Mimo to szanse na to, ten odcinek powstanie przed Euro 2012 są nikłe.