Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Nie udało mi się znaleźć definicji produktu polskiego, ale znalazłem definicję produktu lokalnego:
Produkt lokalny – wyrób lub usługa, z którą utożsamiają się mieszkańcy regionu, produkowana w sposób niemasowy i przyjazny dla środowiska, z surowców lokalnie dostępnych. Produkt lokalny staje się wizytówką regionu poprzez wykorzystanie jego specyficznego i niepowtarzalnego charakteru oraz angażowanie mieszkańców w rozwój przedsiębiorczości lokalnej.

Wykropkujmy co niepotrzebne:
Produkt lokalny – wyrób …, z którym utożsamiają się mieszkańcy regionu, produkowana w sposób niemasowy …, z surowców lokalnie dostępnych. Produkt lokalny staje się wizytówką regionu poprzez wykorzystanie jego specyficznego i niepowtarzalnego charakteru ….

Czyli produkt lokalny jest czymś, co mieszkańcy danego terenu uważają za tradycyjne, a osoby z zewnątrz za specyficzne i niepowtarzalne.

Czy można podpiąć pod to definicję Polskiej Muchy?
Mi wydaje się, że tak.




A ma ktos moze liste tematów z IGWE , SPPE , Systemow Rp i Polityki Regionalnej co było na wykładach:)?

IGwE:
- wprowadzenie (daty, traktaty, źródła prawa unijnego, instytucje);
- budowa unii gospodarczej (strefa wolnego handlu, unia celna, wolny rynek, unia gospodarcza i walutowa, unia polityczna);
- podmioty ponadnarodowe o charakterze transgranicznym [czy coś w tym stylu] (spółka europejska, europejskie zgrupowanie interesów gospodarczych, spółdzielnia europejska);
- swoboda przepływu towarów;
- swoboda przepływu pracowników;
- swoboda przedsiębiorczości;
- swoboda świadczenia usług;
- prawa studentów i uczniów w zakresie w/w swobód.

SPPE:
- nazwa, pojęcie i definicje państwa, pojęcie ustroju politycznego;
- współczesne formy państwa, formy rządów, terytorialna struktura państwa;
- styl rządzenia;
- nazwy państw współczesnych;
- teoria konstytucji (pojęcie, cechy, geneza, formy);
- systematyka konstytucji;
- zasady ustroju politycznego, prawa i wolności człowieka i obywatela;
- partie polityczne i systemy partyjne.

Mam właśnie takie tematy z tych przedmiotów.



Z tym "byciem zwolennikiem prywatyzacji" to bym w przypadku kogokolwiek z PO, a już szczególnie jego władz, BARDZO uważał. Bo problem, jak często zresztą, tkwi w definicji. Kiedy oni mówią "sprywatyzować" oznacza to "oddać za bezcen kolegom i kolegom kolegów, a i samemu się pożywić przy różnych spółkach, spółeczkach itd." Im wcale nie chodzi o prywatyzację w stylu "sprzedać temu, kto da najwięcej i znieść bariery tudzież ograniczenia". O nie. O to drugie znaczenie (skądinąd mi bliskie) nie troszczy się chyba nikt poza UPR (wiem, że Korwin się stamtąd wydzielił, to tylko taki skrót myślowy). PiS z kolei myśli "najlepiej niech to wszystko będzie publiczne, zostawmy tak, jak jest, a prywaciarze to SAMO ZŁO". Technicznie różnica jest niewielka, czy będą nas kroić z pieniędzy koledzy kolegów prywatni czy koledzy kolegów publiczni, poza może jedną - podarujmy sobie chociaż koszty takiej operacji, która niczego nie polepszy, a niejedno może wręcz zepsuć. I prosty test intencji pana Komorowskiego, pana Tuska i ich wesołej gromadki: jakie to ułatwienia dla przedsiębiorców oni wprowadzili (nie mówię o tym, co jest spadkiem po poprzednim parlamencie, ale o ich dokonaniach po -- było nie było - dość już długiej kadencji)? W jaki sposób się ich zamiłowanie do prywatyzacji przejawiło (poza Mirem, Rychem i Zbychem - bo to akurat jest modelowa prywatyzacja a la PO)? Co, Kaczyński im nie pozwolił? Bo skoro tak, to mogłoby się okazać, że ten Lech Kaczyński to był tytan i gigant, zdolny jednoosobowo zastopować cały parlament (a ściślej większość parlamentarną). Oczywisty nonsens.



Prośba o pomoc w referacie
  Witam, zwracam się do Was o pomoc w referacie, który mam do przygotowania. Mam w nim wykazać przywileje/ułatwienia dla mikro- i małych przedsiębiorców w takich dziedzinach jak podatki, ZUS, zatrudnienie, dostęp do szkoleń, pomoc publiczna, itp (nie chodzi mi jednak o definicje takich przedsiębiorców). Proszę o wskazanie mi konkretnych aktów prawnych, w których mógłbym znaleźć takie regulacje. Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc.



Jak Sami możecie sprawdzić, wątek o przędsiębiorczości seniorów niezbyt szybko się rozwija. Ale Ja widzę w tym pozytywną stronę... im mniej oszołomów a więcej zainteresowanych... nazywam to biznes dla wybrańców, czyli seniorów z otwartymi głowami którzy chcą coś zmienić w swoim życiu na plus. Ludzi starszych z doświadczeniem życiowym z wielką wiedzą i wielkimi perspektywami. Otwartych na pracę i współpracę z innymi, którzy chcą się podzielić swoimi pozytywnymi doświadczeniami. Z tymi którzy osiągnęli w życiu wiele zamierzonych celów i na dodatek chcą być przewodnikami dla innych seniorów w dążeniu do dobrobytu.
Każdy z nas ma swoją teorię i definicję tego słowa. Ja mam określenie "Dobrobyt jest to zjawisko równowagi, zachodzące między potrzebami a możliwościami." Nie jest to żadna utopijna filozofia... jest to realna prawidłowość (przynajmniej mojego życia). Umiejętność cieszenia się życiem. Dlatego mam zamiar skupić wokół tego założenia ludzi pozytywnie zakręconych, (podoba mi się określenie miłośników Biebrzy i okolic, aktywnie uczestniczących w promocji życia w zgodzie z naturalnymi prawami... "BIEBRZNIĘCI". I takich ludzi poszukuję do dyskusji i współpracy. Mimo wszystko każde Wasze uwagi są naprawdę budujące... nauczyłem się wyciągać wnioski również z porażek, i budować nowe zdrowe na tych podwalinach.
Pozdrowienia z naturlandii H.T.



Tylko ja ciągle minusów nie widzę. Gdyby EBC nie sprawdzał się, nikt by nie utrzymywał tej jednostki. Skoro jednak utrzymuje się, znaczy działa sprawnie i pozytywnie. Myślisz że to tak łatwo takie euro wycofać? Nie łatwo i drogo. A propozycje wycofania się z euro już padały, choćby z ust części koalicjantów w poprzednim włoskim rządzie. Powstała nawet niewielka, ale jednak, partia o nazwie "No Euro".
Pozatym, gdyby to euro było tak truli fantastisz - już dawno przyjęły by je Dania, czy Wielka Brytania. Dlaczego tego nie robią? I dlaczego gospodarka brytyjska ma się znacznie lepiej od choćby niemieckiej czy francuskiej? Nie twierdzę od razu ze euro szkodzi, po prostu nie pomaga i nie wpływa jakoś szczególnie pozytywnie na gospodarkę.

Nie wszystko co jest i trwa musi być z definicji dobre. Euro dla mnie nie ma wielkich zalet. Oszczędności wynikające z braku wymiany są niewielkie. Fakt że musze wymieniać pieniądze jadąc za granicę mnie nie męczy (czasem, jeśli i coś zostanie, po powrocie moge nawet na tym zarobić x) ). A nie życzę sobie choćby nieuniknionego wzrostu cen, czy problemów z przeliczaniem.

Na poziomie EBC nie zadowolą być może państw i ich szefów, jako takich, ale być może zwykłych ludzi, niekoniecznie skupionych w jednym kraju członkowskim - np. po prostu przedsiębiorców. Ale ci przedsiebiorcy działają w konkretnych polskich warunkach. O zwykłych ludzi lepiej zadba instytucja będąca blizej ich.

że są skutkiem euro, jest to, że przeliczanie kwot z euro na złote, później na euro znowu po 50 różnych kursach w pracy jest co najmniej uciążliwe . Jakaż to byłaby ulga i ułatwienie Może dla Ciebie



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)