Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

dla mnie równouprawnienia to śmieszna rzecz. Mówi się że pracodawcy chętniej zatrudniają facetów niż kobiety. Wszyscy w tym momencie bronią kobiet, a nikt nie patrzy na przedsiębiorców. Weźmy za przykład młode kobiety, zatrudniają się w mikro przedsiębiorstwie (do 9 osób) i nagle zachodzą w ciąże. Oczywiście dla nich wspaniale, bo zaraz mają urlop itp, ale dla pracodawcy to katastrofa bo musi szukać kogoś w zastępstwo, przyuczać go żeby po 9 miesiącach go zwolnić. W dużych firmach to nie ma znaczenia bo można ustawic zastępstwa, ale w małej firmie to nie przejdzie.
Pozatym jest wiele zawodów których kobiety wykonywać nie mogą. DO takich należy praca pod ziemią, w hutach czy zakładach gdzie wykonuje sie cięzką pracę fizyczną. Ciekawe czy one też są brane pod uwagę w liczeniu jak to bardzo kobiety są poszkodowane.

a co do rolników to niech ich lepper wyśle do maroka albo turcji, niech zobaczą że to co u nas nazywają suszą na miare klęski żywiołowej tam jest na codzień a mimo to uprawy tam są.




A ode mnie kilka kwiatków- po pierwsze rolnicy, polski rolnik dostaje 25% tego co jego sąsiad zza Odry-pomimo, że ani maszyny, ani paliwo, ani nawozy nie są u nas tańsze w widoczny sposób. Argument o tym, że rolnicy mogli by nic nie dostawać do mnie nie trafia-w końcu polscy pracownicy mogli by też pracować za miskę ryżu jak gdzieś w Bangladeszu. To jest nieuczciwa konkurencja przyklepana przez "starszych i mądrzejszych" członków UE. Kolejny kwiatek- cukrownie- UE nakazała zamknąć kilka nowoczesnych cukrowni, grzebiąc w dużej mierze nasz przemysł cukrowniczy i pozbawiając tysiące ludzi pracy. Pretekst był do prawdy idiotyczny, jakieś limity a'la komuna których rzekomo nie dało się zwiększyć. Żadnych racjonalnych powodów, mało tego czytałem że teraz grozi Polsce import cukru z Ameryki Południowej bo ktoś przeszacował możliwości produkcyjne pozostałych zakładów cukrowniczych.

Trzeci kwiatek stocznie-do rozwałki ponieważ rzekomo nie można dotować przedsiębiorstw państwowymi pieniędzmi-tyle, że rządy Niemiec i Francji mogły już to zrobić.


Wypada mi się tylko zgodzić.



EZS - tradycja powinna być chroniona, bo to tożsamość narodu. Piszesz, że chcesz chronić kulturę szlachecką. Tylko nie zauważyłas, że kultura szkachecka to kultura ziemiańska, wiejska. Nigdzie nie pisałam, że kultura chłopska powinna być chroniona. Wiejska jako taka, także ziemiańska. Jeśli możesz, poświęć chwilę czasu, przeczytaj cytowany przeze mnie na początku wywiad.
Dziwi też, że bezpieczeństwo żywnościowe nie jest dla Ciebie specjalnie ważne. :o
Wiem, że uważasz, iż będąc lekarzem, dobrze zarabiając, poradzisz sobie w każdej sytuacji, kupisz po prostu jedzenie. Wierz mi - niczego nie kupisz, albo kupisz produktu koncernu Monsanto i rozchorujesz się po nich, prędzej czy później, jeśli wieś w Polsce zostanie zniszczona i zostaną tam li i jedynie przedsiębiorstwa rolne.
Nie ma gorszej chwili dla żadnego kraju niż brak chleba. Jeśli tego nie rozumiesz - to już nie wiem, jak mówić...



opłacanie krus i zus jednocześnie
  Witam.
Jestem rolnikiem od 8 lat. Opłacam krus. W tym roku założyłam własne przedsiębiorsto (usługi dla rolnictwa)- decyzją z krusu nadal w nim opłacam składki- oczywiście odpowiednio powiększone.
Otrzymałam niedawno bardzo korzystną ofertę podjęcia pracy i tu zaczynają się schody...
Chciałabym opłacać krus i zus jednocześnie. Prowadząc działalność opłaca trzymać się jednak krus, poza tym czemu miałabym płacić za nią zus- w końcu posiadam duże gospodarstwo rolne, pracuję w nim, płacę niemałe podatki do gmin i napewno nie przekroczę rocznej kwoty granicznej podatku dochodowego.
Osoby podlegające zus mogą pracować w kilku firmach i za pracę w każdej następnej odprowadzają tylko skł zdrowotną.
Czy ja posiadając przedsiębiorstwo nie mogę opłacać krus jak dotąd i dodatkowo pełną skł do zus?
A może zawiązać z pracodawcą umowę inną jak umowa o pracę?
Proszę o pomoc. Zostało mi mało czasu na odpowiedź niedoszłemu pracodawcy.
Dziękuje i pozdrawiam



Niestety nie posiadam ale znalazłem coś ciekawego. Na zdjęciu Państwowe Przedsiębiorstwo Traktorów i Maszyn Rolniczych z którego ZUGiL wziął swój początek. Zdjęcie pochodzi najprawdopodobniej z lat 40.




Ale jest jeden szczegół. Polacy nie mieli najmniejszego wpływu na te wydarzenia...
Tak, ale to wiemy my - Polacy. Na Zachodzie oszołomstwo - zwłaszcza żydowskie - robi propagandę właśnie taką, jak przedstawiłeś. Nie możemy nawet pomagać kłamstwu! Musimy dlatego rozgraniczyć działania Hitlera i działania Stalina, bo oni właśnie bazują na tej mieszance historycznej.
Przecież nowych materiałów źródłowych od zakończenia wojny nie przybyło. Historycy cały czas opierają się o te same materiały źródłowe. Pakt niemiecko-radziecki był faktem znanym na Zachodzie, tylko my w Polsce nie wiedzieliśmy, albo wiedzieliśmy niewiele.
Ja już w pewnym momencie zastanawiałam się, kiedy to parlament mongolski zgłosi się w Polsce z roszczeniami o reparacje wojenne.
Winę za ten stan rzeczy ponosi także Bierut, który zrzekł się publicznie wszelkich reparacji wojennych dla Polski, twierdząc, że Polska zaspokoi swoje roszczenia wojenne z części przypadającej ZSRR. Oczywiście potem "umarł na raka" w czasie wizyty w ZSRR, no i możemy się domyślać, kto mu to "wypracowanie" pisał.
Później nasz Wielki brat zaspokoił nasze roszczenia wojenne rozgrabiając majątek Pomorza Zachodniego - zabrali nawet tory kolejowe.
Ale to są zupełnie inne zagadnienia, które należy udokumentować i opracować dla potomnych.
Tymczasem po skandalicznej uchwale Kongresu USA, tylko nieliczni "aparatczycy" PRL, wiedzieli, że Polska wypłaciła już dawno reparacje żydowskie, ale żaden historyk tym się nie zajął, nikt nie zadbał o przechowanie lub odnalezienie dokumentacji z tym związanej, bo historycy zajmowali się tym, kto na kogo donosił i kto był wredniejszą świnią za PRL-u.
O tym fakcie wypłacenia reparacji informował Dziennik - ten "Rydzykowy".
to cytat z tego artykułu, który zamieściłam na 7 stronie "Aktualności" w całości:

Z Ameryką kwita
O wypłatę odszkodowań obywatelom amerykańskim rząd PRL zadbał w 1960 roku. Układ między rządem PRL a rządem Stanów Zjednoczonych w sprawie zaspokojenia roszczeń został zawarty 16 lipca, a 29 listopada podpisano dodatkowy protokół. Na mocy tych umów Polska wypłaciła rządowi Stanów Zjednoczonych sumę 40 mln USD "na całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych, zarówno osób fizycznych, jak i prawnych, do Rządu Polskiego z tytułu nacjonalizacji i innego rodzaju przejęcia przez Polskę mienia oraz praw i interesów związanych lub odnoszących się do mienia�". Układ obejmował wszelkie roszczenia powstałe do dnia jego wejścia w życie (co nastąpiło z dniem podpisania).
Spłata owych 40 mln USD nastąpiła w ratach w ciągu 1961 roku. Nadzór nad wykonaniem umowy sprawował pełnomocnik ustanowiony w ambasadzie amerykańskiej w Warszawie. Polskie Ministerstwo Finansów oprócz przekazania rządowi amerykańskiemu kwoty odszkodowań dostarczało również wszelkich informacji na temat przejętego mienia, pomocnych przy rozdziale odszkodowań pomiędzy poszkodowanych (np. danych o przedwojennych cenach gruntów rolnych i leśnych, placów miejskich, budynków mieszkalnych, przedsiębiorstw i zakładów rzemieślniczych). Strona amerykańska miała obowiązek przed wypłatą odszkodowań ustalić tytuły prawne oraz wartość roszczenia. Ministerstwo Finansów dostarczało przy tym informacji, w jakim stanie znajdowała się dana nieruchomość po zakończeniu działań wojennych. Chodziło o to, aby Polska nie odpowiadała materialnie za zniszczenia wojenne. Przy ustalaniu wysokości odszkodowań uwzględniano zadłużenie przedsiębiorstw i innych nieruchomości. Strona amerykańska zobowiązała się - w przypadku uznania danego roszczenia za wiarygodne - dostarczyć stronie polskiej oryginalne dokumenty, z których ono wynika, oraz oświadczenie podpisane przez uprawnionego o uzyskaniu zaspokojenia.
- Cała ta dokumentacja powinna się znajdować w resorcie finansów - twierdzi pracownik MSZ. Próbę odnalezienia tych dokumentów podjęto na początku prac nad ustawą o rekompensatach. Nie wiadomo, czy z sukcesem.
Rząd Stanów Zjednoczonych zobowiązał się na mocy układu, że nie będzie popierał roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych wobec Polski, a gdyby takie roszczenia zostały wysunięte - mają być odesłane władzom amerykańskim.
Małgorzata Goss

za naszdziennik.pl





Nie wycinajcie nam wieluńskiego lasku
25-07-2009
Mieszkańcy ul. Powstańców 1863 roku protestują przeciwko planom wycięcia prawie 2 hektarów wieluńskiego lasku. Osiem lat temu Przedsiębiorstwo Komunalne sprzedało teren prywatnemu inwestorowi, a ten zamierza wybudować tu osiedle domków jednorodzinnych. Zamiast lasu będzie więc 17 budynków. Sąsiedzi parku nie chcą do tego dopuścić.

- Aż się serce kraje, żeby taki piękny las wycinać! To przecież zielone płuca miasta. Gdzie będą spacerować i odpoczywać mieszkańcy? - denerwują się ludzie.

Mieszkańcy ul. Powstańców 1863 r. liczą na to, że do protestu przyłączą się inne wieluńskie osiedla. Na razie jednak niewiele osób wie o planowanej wycince.

- Wybudowanie 17 domków jednoznacznie wiąże się z pojawieniem się kominów, więc nie będzie już świeżego powietrza. Wyniosą się też ptaki i inne zwierzęta, a gnieżdżą się tu kukułki, dzięcioły, sowy. W rowie melioracyjnym mieszkają żaby. To jest teren zielony i zgodnie z prawem powinien być objęty ochroną - przekonują nasi rozmówcy.

O pomoc zwrócili się do burmistrza Mieczysława Majchra, który jednak ich argumenty skwitował stwierdzeniem, że śpiew ptaków to nie powód, żeby wstrzymać budowę.

Wstrzymują ją na razie sprawy proceduralne. Prywatny inwestor w maju ubiegłego roku złożył wniosek do magistratu o wydanie decyzji o warunkach zabudowy, jednak jej nie otrzymał. Dlaczego?

- Bo działka nie posiada aktualnego planu zagospodarowania przestrzennego. Do czasu powstania nowego planu postępowanie zostało więc zawieszone - wyjaśnia Maria Zarębska, naczelnik wydziału gospodarki przestrzennej i rolnictwa Urzędu Miejskiego w Wieluniu.

Przerwa w postępowaniu nie może jednak trwać dłużej niż 12 miesięcy. A że tyle czasu już minęło, inwestor ponownie wystąpił o wydanie decyzji o warunkach zabudowy.

- W czerwcu wszczęliśmy zawieszone postępowanie. O dokonanie uzgodnień w tej kwestii zwróciliśmy się m.in. do Wojewódzkiego Zarządu Melioracji Wodnej. Zleciliśmy wykonanie analizy warunków zabudowy, a plan ma być gotowy w grudniu - dodaje Zarębska.

Protest mieszkańców poparł tymczasem zarząd osiedla nr 1.

- Z dokumentów jasno wynika, że jest to teren zielony. Liczymy, że miasto podejmie odpowiednie działania, opierając się na ustawie o ochronie środowiska - mówi Halina Szumigaj-Perdek, przewodnicząca osiedla.
Daniel Sibiak - POLSKA Dziennik Łódzki

http://wielun.naszemiasto...ia/1028572.html

Popieram działania pani naczelnik - czyli działać zgodnie z prawem i spróbować ocalić działkę 6/1 - dla mnie integralną część parku. Mało intensywna zabudowa na działce 7/5 (nieużytku), osobiście mi nie przeszkadza.



Mieszkańcy ul. Powstańców 1863 r. wciąz blokują budowę nowego osiedla

Mieszkańcy domów jednorodzinnych przy ul. Powstańców 1863 r. w Wieluniu wciąż nie mogą się pogodzić z planami budowy nowego osiedla naprzeciwko ich okien.

Po decyzji Samorządowego Kolegium Odwoławczego, która wyłączyła ich z wpływu na plany inwestycji, zapowiadają pozew do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Zgłosili też sprawę do działającego w Wieluniu Społecznego Komitetu Ochrony Praw Człowieka. Ta interwencja sprawiła, że planowanymi domami przy ul. Powstańców zajęła się policja i prokuratura.

- Będziemy walczyć do ostatniego tchu - zapowiada Lucyna Kwiecińska-Jakubczyk, mieszkanka ulicy. - Byłam już na przesłuchaniu w tej sprawie na policji. Byliśmy przekonani, że jako sąsiedzi jesteśmy stroną w tej sprawie. Będziemy odwoływać się do WSA. Protest poparło 166 osób.

Zgodnie z wydaną przez magistrat decyzją o warunkach zabudowy i zagospodarowania przestrzennego na terenie między ulicą a rowem biegnącym skrajem miejskiego parku, ma powstać siedem działek pod budownictwo jednorodzinne.

Burmistrz wydał dwie decyzje. Obie zaskarżyli mieszkańcy. Pierwsza została uchylona przez SKO ze względów formalnych, co ciekawe, niezwiązanych ze skargą wielunian. W przypadku drugiej decyzji, kolegium uznało rację ratusza.

- Nie jest to inwestycja, mogąca mieć wpływ na środowisko - tłumaczy Maria Zarębska, naczelniczka wydziału gospodarki przestrzennej i rolnictwa UM w Wieluniu. - Inwestor może dokonać podziału na siedem działek budowlanych, a nie na 17, jak proponował w pierwszym wniosku. Nie dopuszcza się także budowy budynków gospodarczych i wolno stojących. Decyzja zakłada też absolutny zakaz wycinki drzew o średnicy 10 cm i powyżej.

Właściciel nabył grunt, o który toczy się spór, w 1997 r. od Przedsiębiorstwa Komunalnego, za zgodą ówczesnych władz gminy. Działka obejmuje rzeczywiście część lasku miejskiego, ale inwestor wystąpił o pozwolenie dotyczące większej części gruntu, położonej między granicą lasku a ulicą Powstańców 1863 r. Dziś są tam przeważnie chaszcze i ruiny budynków należących kiedyś do PK.

SKO uzasadnia, że zarzuty protestujących mieszkańców, że planowana inwestycja wpłynie niekorzystnie na środowisko i krajobraz, są bezzadane. SKO nie podziela też obaw mieszkańców, że inwestycja spowoduje hałas i zadymienie, które stanowić będą zagrożenie dla ptactwa żyjącego w istniejącym kompleksie zieleni. Kolegium odrzuciło też argumenty, że organy administracji mają obowiązek zachowania terenów zielonych jako nierozerwalnej części kompleksu leśno-parkowego.

Podobnie uważa radny Jerzy Łebkowski, który mieszka w pobliżu miejskiego parku: - Na ulicy Dębowej, gdzie domy dotykają prawie drzew lasku miejskiego, nikt nie protestował przeciwko ich budowie.

Władysław Zagrodnik, szef Społecznego Komitetu Ochrony Praw Człowieka, jest przekonany, że w przypadku ul. Powstańców 1863 r. doszło do złamania prawa. - Zainteresowaliśmy tym Komendę Wojewódzką Policji, a ta wszczęła śledztwo. Na razie nic więcej nie mogę powiedzieć.


Źródło: Dziennik Polska



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)