Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

U mnie na terapii to takze nie jest obowiązkiem. Jednak oczywiscie nie odradzają, w moim konkretnym przypadku jest to nawet zalecane bo przede mną przerwa w pracy, duzo wolnego czasu. W dodatku mam zalecone, ze w wakacje musze odpocząć od pracy dodatkowej, bo sie drą na mnie, ze pracoholizm tez niczemu nie słuzy. I na koniec wyszło tak, ze stanęłam przed perspektywa dwumiesiecznego "nicnierobienia". Oczywiscie juz słysze wasze głosy, ze ilez to pozytywnych zajec mozna sobie znaleźć, ale jak dla mnie nie jest to takie proste, więc złapałam się mysli , aby zacząc chodzic na mityngi. Dzieki temu kolejne dwa dni w tygodniu miałabym jakies konkretne zajecie, bo ilez mozna sprzatać w domu? Widzę, że muszę to wszystko przetrawić. A zdania o swojej głupocie nie zmienie za nic!
troche to takie bezwolne...........jakby czesc tych spraw dziala sie poza Toba
nie przeciw, owszem aprobujesz je.............ale jakos tak opisujesz jakby cos, ktos , za Ciebie.itd etc
pewnie sie myle 
"Morgan ( P. D.)" <morgan.shadow@wp.pl> wrote in message
news:bg8mv7$nfg$1@tryton.plocman.pl...
Ciekawy Pomysł.
W Dzisiejszym świecie w ogóle weryfikacja czegokolwiek jest trudna, ponoć
analizując najnowsze badania około połowa jest za tłuszczem a druga połowa
przeciw, trudno jest zweryfikować cokolwiek, zwłaszcza, że obecnie wielkie
koncerny i międzynarodowe korporacje robią prawie co chcą wydają miliardy
na
reklamę (robienie nam wody z mózgu ), prawie każdy reklamowany produkt
zawiera albo aspartam, blutaminian sodu albo albo cukry oczyszczone, a o
wszystkim tym wiadomo że są szkodliwe, firmy farmaceutyczne wydają 3 razy
więcej na to by lekarze przepisywali pacjętom ich produkty niż na badania
medyczne, nie wieże aby ten wielomilionowy przemysł nie miał odruchu
samoobronnego i nie ukrywał faktów im zagrażających.
Napewno masz racje, ale w przypadku diety J.. i istniejacych obecnie
struktur organizacyjnech tego ruchu taka obiektywna weryfikacja jest bardzo
mozliwa
Ja wcale nie uwazam ze taka weryfikacja moze zaszkodzic temu ruchowi. Uwazam
nawet ze moze badzo pomoc w zainteresowaniu swiata medycyny polskiej
mozliwosciami stosowania w lecznictwie terapii dietetycznych:-)
Jack
..
Witaj Kaszmir!
Nie wiem czy to nie Ty bardziej potrzebujesz na dziś pomocy niż Twój mąż?Działasz na zasadzie powiedzenia pewnego pana"Jestem za a nawet przeciw"i brakuje w Twoim postępowaniu stanowczości i konsekwencji.Niby coś robisz ale nie kończysz tego działania,bo zostawiasz sobie wciąż otwartą furtkę do odwrotu na stare pozycje i korzystasz z tej furtki.Strach powoduje niezdecydowanie w Twoim działaniu,a takie zachowania alkoholik odczytuje bezbłędnie,i szybko z tego korzysta,okazując krótkotrwałą poprawę,bądź składając obietnice z których nie ma zamiaru się wywiązać.Ty nie określasz się jasno co do jego problemu z alkoholem,przez co i on ani myśli poważnie do niego podejść,a taka przedłużająca się niepewność w Waszym związku,powoduje coraz większą frustrację i prowadzi do agresji.Finał takiego działania może być nawet tragiczny,o czym moglem się boleśnie przekonać na przykładzie osób mi znajomych-kolega zabił żonę,a sam wkrótce zmarl w więzieniu.Dlatego twierdzę że Ty jak najszybciej powinnaś się poddać terapi,po to by wiedzieć jak się bronić przed skutkami jego uzależnienia,a jeśli masz zamiar mu pomóc to też terapia może dać Ci do tego "narzędzia".Przypuszczam że nawet gdyby on dla świętego spokoju podjął leczenie,to nie umiałabyś bez terapi wlasnej,wspierać go w tym postanowieniu,i konsekwentnie podtrzymywać.
Leczenie to nie pstryknięcie palcem i "chłop"się zmienił,ale wymaga czasu,a co za tym idzie cierpliwości i pokory.
Pozdrawiam serdecznie!
Co oznacza słowo leczy?
Leczy rany = ułatwia zagojenie się ran.
To oznacza, w swym rdzeniu, słowo leczy.
Nie "szamańskie" - wypędza chorobę.
Nie nowożytne remisje chorób.
Nie antybiotykowe terapie = przeciw życiu.
Współdziała z naturą, by w każdym indywidualnym przypadku zaordynować indywidualne leczenie - kto?
Mistrz sztuki uzdrawiania = mistrz obserwacji, lekarz.
______________________________
"Uzdrawiać znaczy uszczęśliwiać"
Gadzet78 podpowiedz mi, czy w domu, żona traktuje Cię (nie wiem, jak to określić)...gorzej...-jak alkoholika-znając twój problem? Czy wykorzystuje to przeciw Tobie??? - jak temu sie bronisz, jak walczysz, czy dużo o tym rozmawiacie??? - nie musisz oczywiście odpowiadać, ja zaczynam mieć konflikty w domu,z mężem i dlatego podpytuję.
pozdrawiam.
Nie Martuś.Traktuje mnie jak normalnego człowieka, bo wie że to jest choroba.Jak sie poznalismy i powiedziałem Jej o swoich chorobach, to tak mnie przytuliła i podziękowała mi że Jej powiedziałem o tym teraz, bo będzie mnie jeszcze bardziej KOCHAĆ i pomagac mi.I to że złożyła np. doniesienie na policje jak zapiłem czy na komisje do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych, to na początku byłem zły.Ale na następny dzień jej dziękowałem że chce mi pomóc.I wiem że robiła to dla mojego dobra
Bardzo dużo rozmawiamy o mojej chorobie.Ona jest współuzależniona i ostatnio zaczeła nawet chodzić na Al-Anon i tam się uczy od inych jak sobie radzić.Od sierpnia gdy poszłem na terapie dla sparwców przemocy, to tam mi pokazano jak sobie radzić i jak zajmowac sie sobą a nie innymi.I d tej pory życie moje diamentralnie sie zmieniło czyli JA.Teraz zajmuje sie sobą, nie patrze czy żona idzie na Al-anon, czy dba o siebie.Tylko Ja sam dbam o siebie.Ja jeżdże do terapeuty, Ja jeżdże na AA, ja jeżdże na terapie.I z żoną żyjemy w zgodzie.Jej jest dobrze i mi też, bo nie pije i coraz mnie sie złoszcze, albo sobie radze ze złosćią czy emocjami.Także ciesze sie że zaczołem przyglądac sie sobie
pozdrawiam
30 związkowców trafiło do szpitala po bitwie z policją przed Pałacem Kultury i Nauki. Dwóch z nich leży na intensywnej terapii - podają związkowcy. Policja twierdzi z kolei, że w szpitalu jest tylko jeden protestujący. Stoczniowcy w kłębach dymu palonych opon żądali od gabinetu Tuska stanowczej obrony ich stoczni. Policja użyła przeciwko nim armatek wodnych, gazu łzawiącego i pałek.
Demonstracja przed Pałacem Kultury rozpoczęła się o 17.00, czyli dokładnie wtedy, gdy rozpoczynał się kongres EPP. Od razu w ruch poszły petardy, zapłonęło kilka opon. Związkowcy spalili kukłę premiera, potem próbowali wedrzeć się na do środka. Nie przebierali przy tym w słowach - słychać było wulgarne wyzwiska pod adresem mundurowych. Policja, by odeprzeć ich atak, użyła gazu pieprzowego, pałek i armatek wodnych. Potem zamieszki przerodziły się w regularną bitwę.
całość:
http://www.dziennik.pl/po..._z_policja.html
@nessa tak...zabieram go na koncert 
to tzw. terapia szokowa
ale mysle ze Master nie bedzie mial nic przeciwko
Inano, taki jadłowstręt to nie jest drobiazg. Osoby dorosłe rzadko zapadają na czystą postać anoreksji, a to, co opisujesz może, podkreślam może, nie musi, bo do tego potrzebna byłaby dokładna diagnoza, świadczyć o skłonnościach anorektycznych, które byłoby dobrze kontrolować.
Chaton, uderzyło mnie bardzo to, co napisałaś. Nie jest prawdą, że mając osobiste problemy nie można czy nie powinno się być psychologiem. Przeszłam przez ten sposób myślenia o sobie i na szczęście już wiem, że to nieprawda świadcząca bardziej o stosunku do samego siebie, niż do obiektywnych faktów. Nie ma osób nie mających problemów. Po całych latach terapii można mieć je nadal i nie istnieje na dobrą sprawę taki sposób poradzenia sobie z własnymi trudnościami, który pozwalałaby na stwierdzenie, że sie nie ma już żadnych trudnosci mogących wpływać na nasze zawodowe funkcjonowanie. Zatem należałoby przyjąć, że psychologami powinny być jedynie jednostki całkowicie ich pozbawione, a takich zapewne na świecie raczej nie ma. W ten sposób szybko dochodzimy do wniosku, iż psychologów być nie powinno i żaden nie zasługuje na zaufanie. Po to mamy dostęp do własnej terapii, po to są potem szkolenia i stałe superwizje, aby mieć po pierwsze jak najszerszy dostęp i świadomość tychże problemów, następnie w miarę możliwości wyeliminować to, co jest do wyeliminowania, a wreszcie by ktoś z zewnątrz pomagał nam wychwytywać momenty, w których te własne problemy na pacjenta możemy rzutować. Przestrzegając tych zasad można jak najbardziej pracować w zawodzie efektywnie i bez poczucia, że robi sie komukolwiek krzywdę, pomijając oczywiście fakt, iż tę krzywdę każdy z nas w swojej pracy zawodowej nieuchronnie komuś zrobi conajmniej kilkakrotnie, gdyż margines błędu jest niestety konieczny do przyjecia w każdym zawodzie. Poza tym praca psychologa to nie tylko psychoterapia, jest wiele dziedzin, w których można pracować jako psycholog nadal nim będąc. I tu zastanawia mnie, czemu (tak mi się wydaje) wartościujesz tak mocno i rozgraniczasz pracę psychologa w różnych sferach ludzkiego funkcjonowania? Trochę tak, jakby byli psychologowie "prawdziwi", wielcy, oraz tacy pseudopsychologowie, którzy to niby nimi są, ale nie do końca i robią rzeczy jakby drugiej kategorii...
Przepraszam za tę analizę, jeśli jest ona dla Ciebie trudna i przykra. Ale pozwoliłaś sobie na szczerość w tym wątku, dlatego pcozułam się jakoś usprawiedliwiona w chęci zaprotestowania przeciw takiemu traktowaniu siebie. Sama przeszłam przez ten etap, może dlatego mnie tak porusza ten sposób myślenia.