Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Grając Łotwą mam zamiar doprowadzić do ponownego wzrostu gospodarczego wprowadzając ustawę która zmniejszy w znaczący sposób podatki, ułatwi drogę mniejszym firmą oraz sprawi że przeciętny Kowalski z Łotwy będzie mógł kupić więcej. mam zamiar też wybudować Sieć autostrad oraz zwiększyć wykorzystanie Rygi jako portu poprzez korzystne rozwiązania dla przemysłowców oraz stać się oknem Europy wschodniej na Bałtyk. Prawdopodobnie będę dążył do ocieplenia stosunków z Litwą i Estonią starając się jednocześnie powoli uzależnić te państwa od siebie i w efekcie w dalekiej przeszłości stworzyć Unię Bałtycką.




Natomiast realnie place rosna wtedy, gdy mamy doczynienia ze wzrostem gospoarczym (czyli mamy wiecej fizycznych dobr, a nie papierowych swistkow).

No też nie koniecznie, jeżeli przeciętny obywatel wydaje coraz więcej pieniędzy, to zwiększa się przeplyw pieniądza, koniunktura rośnie. Dopiero wynikiem rosnącej koniunktury jest wzrost gospodarczy ;)




rozgłos przynosi kultura i jakość gospodarki czyli PKB na per capita.
Rozgłos Polsce przynosi PKB ? Jaja sobie robisz ? Przeciez zaden przecietny czlowiek sie tym nie interesuje a co za tym idzie nie da nam rozgłosu. Nie słyszalem jakos by na CNN czy innej zagranicznej stacji sie podniecali naszym PKB, za to o wynikach na olimpiadzie i podziwie w zwiazku z tym dla Polaków słyszalem.
No ale nie ma co dalej prowadzic tej dyskusji. Bez odbioru.



brzoza
Gawryluk, Jachowicz i Cymański nie są żadnymi autorytetami ekonomicznymi i na temat gry walutowej nie powinni się wypowiadać, bo mają nie więcej wiedzy na ten temat niż każdy przeciętny Polak z wyższym wykształceniem.
Dlatego nie wiem po co ich cytujesz i dajesz linki do ich wypowiedzi. Chyba że dla pokazania jak dziennikarze i niektórzy politycy robią z igieł widły i zajmują się bzdetami, zamiast czymś poważnym.
A że GS zatrudnia KM? Moim zdaniem tylko z jednego powodu - dla dobrego wrażenia wśród finansjery. Bo czasem samo zatrudnianie takich person ma większą wartość niż rady jakich udzielają. Bądźmy poważni. Co KM wie o polskiej gospodarce? Od prawie 3-ch lat nie ma kontaktu z polską elitą gospodarczą, polityczną i jakąkolwiek inną, a także nie ma żadnych wpływów w tych elitach, aby lobbować, bo wypadł z kręgów PiS, a do PO nie przystał. A kim był wcześniej zanim wypłynął jak królik z kapelusza na premiera? Nauczycielem.
Dlatego cała obecna wrzawa wokół Marcinkiewicza jest tylko maglem, obyczajowym newsem medialnym.
Oczywiste jest, że od kiedy wypuściliśmy złotego na giełdy, jest obiektem spekulacji. I zamiast szukać spekulantów wśród nas samych i wśród banków zagranicznych, poszukajmy sposobu szybkiego wejścia do strefy EURO. Walczmy z tymi zjawiskami i z tymi ludźmi, którzy opóźniają ten proces, i popierajmy polski rząd w sprawnym wejściu do strefy EURO. To wszystko co powinniśmy robić w tym temacie.
Pozdrawiam




220 mkw pow użytkowej to sporo... Zauważyłem ostatnio że buduje sie coraz więcej dużych domów. Czyżby wzrosła zasobność portfela przeciętnego Polaka?
Jeszcze nie znam osoby, która budując zamknęłaby sie w kwocie wyliczonej przed budową. My znacznie przekroczyliśmy budżet :( .
Tu nie zawsze chodzi o zasobnoÂśc portfela. Niestety czasami sie tego nie przemysli :evil: - tak ja my to zrobilismy :x . Nie liczylismy poddasza - "nobo sie wykończy w przyszłoÂści... A na dole mamy to co nam potrzeba (150m2= 2 sypialnie, salon, jadalnia, kuchnia, wc, łazienka, pom. gospodarcze) .." A tu nie prawda wiekszoÂśc rzeczy i tak trzeba zrobic na górze :( .
No i mamy wielki dom(za duży dom 300m2) :o :( :o

Jak narazie wykonczylismy parter (prawie :wink: ), na podaszu bedzie zrobione tylko docieplenie w tym roku- tynki i wylewki, hydraulika i elektryka juz są.

Tak to czsami bywa.

Pozdrawiam serdecznie,
KasiaR :wink:




  On Wed, 02 Sep 2009 12:04:03 +0200, szerszen <szerszen@tlen.pl> wrote:

[...]
>> Po drugie, przeciętny Zdzisiek co rozwalił coś po pijaku to
>> niespecjalnie
>> ma jakieś organy za które można dostać kasę, chińska "gospodarka
>> więzienna"
>> korzysta z dopływu świeżych i młodych dysydentów politycznych.
>
> a czy ja napisalem ze to sie sprawdza zawsze i wszedzie?

Nieno, tak tylko czynię uwagi natury ogólnej. Poza tym, tak samo jak
niewolnictwo,
pozyskiwanie organów z dysydentów politycznych nie jest na dłuższą metę
utrzymywalnym modelem biznesowym, jak zaczną klonować organy to taki z
dysydenta
będzie niewiele wart. Innymi słowy, i tutaj technologia wyprze ludzi. Na
szczęście.

(Chociaż to niewielkie pocieszenie dla dysydentów dzisiaj i w ciągu
najbliższych
paru dekad)

Leslie
--
Leszek 'Leslie' Karlik



Dochody uzyskane ze sprzedaży akcji narodowych funduszy inwestycyjnych są nadal zwolnione z podatku od dochodów osobistych do wysokości połowy jednomiesięcznego przeciętnego wynagrodzenia w



Rzeczpospolita

Dochody uzyskane ze sprzedaży akcji narodowych funduszy inwestycyjnych są nadal zwolnione z podatku od dochodów osobistych do wysokości połowy jednomiesięcznego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.

Podstawą zwolnienia jest art. 21 ust. 1 pkt 42 ustawy z 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych. Przepisy nie określają bliżej, z jakiego okresu ma być wynagrodzenie określające limit tego zwolnienia. W rozliczeniach za 2004 r. przyjmowało się np. przeciętne wynagrodzenia w gospodarce narodowej z 2004 r., które wynosiło miesięcznie 2289,57 zł (M. P. z 2005 r. nr 10, poz. 205). Podatek płaci się od nadwyżki przekraczającej kwotę zwolnioną. Dochodem ze sprzedaży tych akcji jest różnica między kosztami ich uzyskania a ceną faktycznie otrzymaną. zwolnienie dalej obowiązuje tylko śr dochód 1200zł czyli jeżeli twój dochód ze sprzedaży akcji nfi nie przekracza tej kwoty to nie płacisz podatku a jezeli masz żonę i dostałeś dwa pity to karzdy może skorzystać z tego zwolnienia .Ja dla pewności zapytałem mój US o wiazacą interpretacje




Polacy nie lubią "świeżej" żywności z hipermarketów

W dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" czytamy, że zakupy wyłącznie w hipermarketach robi, co tylko trzeci Polak. Dla porównania w tylko w takich sklepach kupuje co drugi Węgier oraz trzy czwarte Czechów i Słowaków.

W przeciwieństwie do sąsiadów z byłego bloku komunistycznego przeciętny Kowalski chętnie za to korzysta z małych sklepów osiedlowych. Zakupy wyłącznie w nich robi aż 16 proc. konsumentów - podaje gazeta.

Rynek przy tym wyraźnie się podzielił. Po mięso, ryby czy warzywa rodacy chodzą do warzywniaka czy mięsnego. Po chemię - szampony, proszki do prania oraz napoje do hipermarketu. - Polacy uważają, że giganci nie radzą sobie ze świeżymi produktami - tłumaczą specjaliści.

Gazeta zauważa, iż spora część społeczeństwa lubi też "współkorzystać" z różnych typów sklepów. Na przykład trzy razy w tygodniu idzie do pani Kasi, kupić chleb i pomidory, a raz na tydzień do hipermarketu. - To europejski ewenement - komentuje Maciej Grabowski, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Faktycznie, Czesi Węgrzy i Słowacy nie lubią takich "mieszanych" zakupów.

Wbrew powszechnym opiniom, w Polsce jest mało dużych sklepów. - Mamy najniższą koncentrację hipermarketów w całym regionie: pięć na milion mieszkańców - twierdzi Marek Klajda, kierownik działu Badań Konsumenckich ACNielsen. - Węgrzy mają ich osiem na milion, a Czechy szesnaście - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Wolniej niż w ościennych krajach rośnie także liczba dużych sklepów. Między 2000 a 2004 rokiem, powiększyła się o 80 procent - do 193 placówek. W tym samym okresie na Słowacji się potroiła (93 obiekty), a w Czechach podwoiła (162 hipermarkety).

Więcej w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej" w artykule "Sklepiki górą"

http://erodzina.aplus.pl/posting.php

A Wy w jakich sklepach robicie zakupy? Wolicie te duze, gdzie wszystko, a nawet za duzo pod reka? Czy male osiedlowe sklepiki gdzies po sasiedzku?
Jak mieszkalam w Polsce, to czesciej robilam zakupy w malym sklepiku, ktory misci sie do tej pory zreszta na parterze naszego domu, no i na targu w srody i soboty, gdzie warzywa i owoce jednak najswiezsze.
Tu raczej w duzych sklepach, bo malych to jak na lekarstwo ;-) Z tych mniejszych, to czesciej tureckie, gdzie chodze po chalwe




Borek napisał(a):[color=blue]
> W stolicy każda szkoła dostała z "miasta" arkusz kalkulacyjny, w który
> trzeba wpisać wszystkie dzieci i wszystkie faktury. Każda faktura ma
> zostać wpisana na osobnej stronie w arkuszu kalkulacyjnym. Potem - uwaga -
> WSZYSTKIE te strony trzeba wydrukować, podpisać, podstemplować i
> dostarczyć - razem z fakturami oczywiście - do urzędu.
>
> Przeciętna szkoła ma takich faktur kilkaset. To znaczy, że w każdej szkole
> przez kilka-kilkanaście godzin siedzi jedna osoba nad wpisywaniem danych,
> a potem w każdej szkole drukuje się prawie ryzę papieru. W samej Warszawie
> szkół jest kilkaset. Lekko licząc w skali miasta jest to kilka-kilkanaście
> tysięcy złotych, wywalonych w błoto. Na zdrowy chłopski rozum
> wystarczyłoby zestawienie - numery faktur i kwoty - na podstawie którego i
> sumę można sprawdzić, i obecność wszystkich rachunków (na których
> niezbędne informacje i tak są podane). Ktoś się pod tym podpisuje, że
> wszystkie pieniądze wg zestawienia zostały wydane prawidłowo - i ponosi za
> to odpowiedzialność. Po co to przepisywać i drukować? Chyba tylkopo to,
> żeby można było zużyć więcej papieru.
>
> Jeszcze żeby chociaż przygotowany arkusz kalkulacyjny automatyzowałto
> zadanie w jakiś sposób - nie, nic. Jak ktoś chce, mogę ten arkuszpokazać.
>
> Nie wiem, czy to jest to wymysł warszawski czy ogólnopolski, ale to jest
> chore.[/color]

1.5 roku temu przez krotki czas (na szczescie) pracowalem w Urzedzie,
ktory to te fundusze Wam przydzielal. Pare uwag z mojej strony:

- primo, podziekuj za tak wspaniale procedury naszemu Ministerstwu
Gospodarki oraz Ministerstwu Finansow. To ich dzielo. Urzad musial sie
dostosowac, czy chcial czy nie.

- pomysl, ze ten Urzad (czytaj urzednik) ma teraz przyjac te ryzy od
wszystkich szkol oraz sprawdzic kazda strone pod wzgledem formalnym i
merytorycznym, przyjmujac za to odpowiedzialnosc. 1 ryze miesiecznie od
kazdej szkoly. Naraz od wszystkich. Majac na to zdaje sie 14 dni,
rowniez na calosc ew odsylania do korekt itp. Dzieki Ci, MG i MF!

- pociesz sie, ze byl pomysl (MG, a jakze), zeby szkoly dostarczaly
oryginal kazdej fa do Urzedu.

Na koniec uwaga - uderz do Urzedu do Departamentu Funduszy Europejskich
z pytaniem, czy cos sie nie zmienilo w procedurze. Jakis czas temu
obilo mi sie o uszy, ze wystarczy jakis uproszczony spis, glowy jednak
nie dam.

Z gory zastrzegam, ze stan mojej wiedzy pochodzi sprzed ponad 1.5 roku,
a i nie byla to moja specjalizacja.

--

pozdrawiam,

glos



Gospodarka, sprawy przeciętnego Kowalskiego maja się stosunkowo dobrze. Złoty jest stabilny , giełda bije rekordy.

Niestabilnyjest fundament państwa zbudowanego na ruchomych piaskach.

Powtrórzę:



Mołdawia wyprzedziła Japonię i USA

WEDŁUG RANKINGU LONDYŃSKIEGO PISMA

Mołdawia, która jest najbiedniejszym krajem Europy, nieoczekiwanie została zaliczona przez londyńskie pismo "Banker", do grona najstabilniejszych gospodarek świata. Paradoksalnie to właśnie swojemu "zacofaniu" zawdzięcza tę pozycję.
Mołdawia zajęła piąte miejsce w zestawieniu londyńskiego pisma "Banker", wśród państw najskuteczniej chronionych przed spowolnieniem gospodarczym. Wyprzedziła tym samym takie potęgi jak Japonia czy Stany Zjednoczone.
Gospodarka Mołdawii oparta jest na rolnictwie, posiada zacofany system gospodarczo - finansowy oraz niski poziom kredytowania. To sprawia, że jest odporna na skutki globalnego kryzysu finansowego.

Ostudzona radość władz

Komunistyczny prezydent Mołdawii Vladimir Voronin jest zachwycony miejscem swego kraju w rankingu, które - jak wyznał - zaskoczyło go. Jak zaznaczył, tajemnica tego sukcesu leży w tym, że Mołdawia produkuje żywność, a nie produkty finansowe.

Radość prezydenta ostudził specjalista instytutu analitycznego IDIS Viitorul w Kiszyniowie Veaceslav Ionita . - To rodzaj stabilności, jaki panuje na cmentarzu. Na cmentarzu nikt nie umiera - stwierdził.

Dochód narodowy z emigracji

Ponad połowa spośród 4 mln mieszkańców Mołdawii mieszka na wsi, a przeciętne zarobki wynoszą 250 dolarów miesięcznie. W Mołdawii istnieje giełda, ale dzienne obroty rzadko przekraczają na niej 300 tys. dol. Według danych Banku Światowego, ponad 16 proc. mieszkańców wyjechało z kraju, by zarabiać za granicą, a przysyłane przez nich pieniądze stanowią 40 proc. Produktu Krajowego Brutto.

mp/el



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)