Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

w trakcie sprawy rozwodowej zostal dopuszczony pzrez sad dowod z opinii INstytutu ekspertyz sadowych dotyczacy wiezi dziecka z rodzicami (poprzednio byla juz wydana opinia z RODK podwazona przez druga strone). po przeslaniu dokumentow do owego INstytutu pozwany napisal pismo ze przebywa za granica i terminy do marca mu nie pasuja. dokumenty zostaly odeslane z powrotem do sadu - w tym momencie pozwany zlozyl pismo w stylu "ze nie to mial na mysli i jest do dyspozycji w kazdej chwili" , sad rozpatrzyl to pismo pozytywnie i wyslal z powrotem cala dokumentacje do instytutu (czas trwania tego procesu- 6 miesiecy). instytut wyznaczyl termin kwietniowy. po otrzymaniu tej informacji pozwany zadzwonil z zagranicy ze nie da rady kupic juz biletu etc. zazadal zmiany terminu. instytut (bez porozumienia z druga strona) podal pozwanemu 2 terminy-majowy i wrzesniowy. pozwany z prostej przyczyny-chce pzredluzac sprawe maksymanie-wybral termin wrzesniowy. calosc procesu od decyzji sadu do badan to ROK CZASU!!!! porsze o pomoc ! co moge zrobic? czy instytut mial prawo podjac decyzje na podstawie informacji jednej ze stron? czy mam szanse podjac jakies dzialania w celu przyspieszenia lub zmiany tej decyzji?jestem zalamana funkcjonowaniem prawa w Polsce.bedzie to kolejny rok kiedy jestem ubezwlasnowolniona w sensie prawnym-nie moge wziac kredytu, nie moge roziczac sie z dziekiem etc.
A na jakich publikacjach opierasz swoje zdanie Szanowny Autorze?
Na najuczciwszych źródłach: pamiętnikach ich politycznych wrogów.
A tak serio to w okresie PRL „wyprodukowano” mnóstwo „literatury” oszczerczej wobec tamtych czasów.
Wystarczy porównać dwa wydania Garlickiego Przewrót Majowy: pierwsze czarne (bodajże 1979) i drugie, czerwone (1987). Fakty te same, wymowa zupełnie inna.
Zamach majowy był bardzo dobrym batem na II RP (podobnie jak śmierć Narutowicza, czy proces brzeski). Komuniści chcieli wybielić swój system ukazując wyłącznie wady II RP.
Wystarczy zobaczyć, kto był autorem scenariusza do paszkwilanckiego filmu „Zamach stanu” z 1981: Ryszard Gontarz.
Dla młodszych: www.ipn.gov.pl/portal/pl/24/7036/nr_32008.html
Ale żeby nie było, że jestem bezkrytyczny wobec tamtych czasów, to postaram się w przyszłości przedstawić tutaj ciekawostki, które z różnych przyczyn (głównie cenzuralnych) nie weszły do flavour textów na Kartach.
Wczorajeszgo wieczoru smigalem swoim pugim i z nie wiadomej przyczyny gdy jechalem samochod zgasl obroty spadly temperatura silnika byla ok 70*C bredkosc 140km/h (silnik 1.4 75km XR 93r.) przewody ktore ide od chlodnicy do silnika byly bardzo napompowane. Po dluzszym postoju uslyszalem jakis strzal pod maska ale zadnych sladow usterki nie widac. rozrusznik kreci pompa paliwa dziala elektryka tak samo ale silnik nie odpala.
I teraza moje pytanie do was (mozliwe ze to uszczelka pod glowiac wyleciala?) i czy w tym wypadku lepiej kupic caly silnik uzywany, czy probowac ratowac ten? z tego co sie orientuje to ceny wyjda podobne.
Prosze o pomoc bo zalezy mi aby 306 wrocil do zycia przed weekendem majowym (planowlame przyjechac po raz pierwszy na impreze)
Po wymianie filtru powietrza i zalaniu specyfikiem STP podczas majowego wypadu zrobiłem ok. 600 km na trasie i spaliła mi 41 litrów! Trochę za sporo, gdzie szukać przyczyny? Odpala normalnie, nie kopci. Bujam corse do 3 tyś. przeważnie. Na trasie leciałem ok. 100 - 110 km /h. To mój pierwszy diesel, więc proszę o wyrozumiałość.
Moze to dziwne ale przestal gasnac.. nie wiem czego to moze byc wina, tyle ze na weekend majowy zatankowalem inne paliwo, do tej pory bylo to Neste24 choc nie wydaje mi sie by to bylo przyczyna. Jak juz pisze to zapytam jeszcze o cos co czesto mnie drazni, przy ruszaniu pod gore i skrecie drzy wszystko w aucie tak go szarpiac i slychac taki dzwoniacy odglos jakby mialo katalizator wyrwac od spodu co to moze sie dziac? az czasami ludzie sie patrza jak wjezdzam do bramy (tak dzwoni od tego drżenia).
po wykonaniu zdjęcia piach był jeszcze dosyć porządnie zagęszczany, wiec to moim zdaniem nie ta przyczyna.
Czy przy takiej temperaturze jaka panowała podczas długiego weekendu majowego podlewanie było konieczne? Nie znam się na tym. Wykonawca twierdzi, że nie trzeba było podlewać ...
No i co teraz robić z tymi pęknięciami? Jakie mogą być tego konsekwencje??
Polacy nie wytrzymaliby długo w ustroju zwanym demokracją parlamentarną czy bardziej właściwie - rządami Sejmu tzw. sejmokracją. Różnice w mentalności między Polakami a Czechami są ogromne i tu moim zdaniem należy szukac przyczyny, że wprowadzono rządy silnej ręki. Polska nie jest tu wyjątkiem w Europie.
Czechosłowacja jest natomiast ewenementem jeśli chodzi o cud zwany demokracją. Już w 1919 roku Lenin uznał Masaryka za swego najważniejszego przeciwnika ideologicznego w Europie.
Masaryk wypowiedział kiedyś ważne zdanie : Jezus nie Cezar - taki jest sens naszych dziejów i demokracji. Był jednym z najwybitniejszych znawców i krytyków marksizmu, który określał mianem pozytywistycznego amoralizmu, lekceważącego jednostkę ludzką - tytanizmu oraz rewolucyjnego dogmatyzmu.
Co mówili o nim inni? Filozof Karl Popper w swym dziele "The Open Society and its Enemies" stwierdził, że "Czechosłowacja Masaryka była prawdodobnie jednym z najlepszych i najbardziej demokratycznych państw, jakie kiedykolwiek istniały".
Niewątpliwie miał rację, a my Polacy powinniśmy bardziej za przypadek przewrotu majowego 1926 roku winic wspomnianą anarchię sejmową niżli samego Piłsudskiego. Gdyby nie on, nie byłoby nawet mowy o uratowaniu niepodległości w 1920 roku, a odzyskanie pełnej suwerenności mogłoby odsunąc się w zupełnie niewiadomy czas.
Jeszcze nie zacząłęm relacji, a już ponad 700 wyświetleń :oops:
Ponaglany, spóźniony (przepraszam) zaczynam opowieść majową.
Jak zwykle wyjazd z przyczyn zawodowych oraz oczywistych (stan konta) do ostatnich dni stał pod dużym znakiem zapytania. W czwartek otrzymałem wiadomość, że kasa idzie i zabrałem się do pakowania. Szczęśliwy w piątek po południu sprawdziłem stan konta : nie przybyło jak w Miedonii. Tam powódź, a u mnie suchooo. Krótka narada ze wspólnikami i decyzja: jedź, kasę ci doślemy, jak tylko przyjdzie. Jak zwykle podróż rozpocząłem nocnym wyjazdem. Krótka drzemka gdzieś pod Sandomierzem i sobotnim rankiem przemknąłem przez Sanok. Tęsknie zerknąwszy w przecznicę z barem Smak pognałem dalej. "Moje" pole w Duszatynie przywitało mnie kwitnącą jabłonią i śpiewem ptactwa tak rozmaitego, że wielu nie mogłem rozpoznać. Zasiadłem pod wiatą, nastawiłem kawę, coś do jedzenia i wsłuchałem się w szum Osławy, trele drozdów i nie przszadzał mi daleki warkot piły. On był tłem dla popisów ptasich koncertmistrzów. Zrobiło się sennie, wiosennie, przyjemnie.
Pokrzepiony nieco i wypoczęty wyruszyłem do Smolnika. I tu gorące powitanie. Miłe zaskoczenie, że wielu czekało na mnie, jak na gwiazdę programu :oops:
Szybko jednak okazało się, że gwiazda programu jest w bagażniku w postaci magicznej skrzyneczki z domowym piwem :lol:
Długi