Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

tu nie chodzi o traumy wschodnich Europejczyków
Przyczyną konfliktu Zachodu z Rosją jest wchodzenie Zachodu na tereny
postradzieckie. Rosja jest obecnie wystarczająco silna, żeby pokazać Zachodowi
że cena tych działań będzie bardzo wysoka. Buchanan pisze, że Ameryka nie ma
interesu żeby umierać za Krym czy Tallin, problem w tym że jest w mniejszości.

Opinia publiczna na Zachodzie nie zdaje sobie sprawy, że Zachodowi nie grozi
zimna wojna z Rosją, która jest już faktem, ale gorąca wojna, czyli po prostu
wojna. A czy Zachód będzie chciał wojować z Rosją w Gruzji czy na Ukrainie?
Rozszerzanie NATO na wschód miało sens tak długo, jak Rosja niechętnie, ale
godziła się z faktami dokonanymi. Polityka Putina ma na celu pokazać Zachodowi,
że polityka faktów dokonanych względem Rosji należy już do historii.



kto ma rację?

Z jakich to przyczyn GW nie chciało się nieco dokładniej przedstawić realiów
politycznych Gruzji? Nie wiem.

Jednak wchodzące w skład Gruzji Abchazja, Adżaria oraz Osetia Pd. proklamowały
niepodległość proklamowały niepodległość dosyć dawno, tyle że poprzednie rządy
niespecjalnie się tym przejmowały - ignorując problem. Żadna z tamtejszych
republik i prowincji nie ma konstytucyjnej autonomii.

Sprawa adżarska nie powstała wczoraj. Jednak dopiero wczoraj nowy prezydent
Gruzji potknął się o ten korzeń, który wszyscy dotychczas obchodzili.

Podeprę się danymi encyklopedycznymi:
*******************
Gruzini stanowią 70% ogółu ludności, Rosjanie — ok. 6%, ponadto gł. Ormianie
(8%), Azerowie, Osetyjczycy (3%), Abchazowie (1,8%), Grecy, Ukraińcy, Kurdowie;
większość wierzących należy do prawosł., nar. Kościoła gruz
*******************

Struktura narowości wskazuje na dość jednolite pod tym względem państwo. Należy
mniemać, że nie stoją za obecną sytuacją specjalnie silne konflikty religijne i
narodowościowe. Ot, watażka zebrał trochę wojska.

Świadomie pomijam problem, kto ma tam stacjonować: Amerykanie czy Rosjanie.

Na razie konflikt wygląda na wewnętrzną sprawę gruzińską - tak to postrzegam.



Bardzo dobrze, że USA się zbroją. Dzięki temu stanowią przeciwwagę dla Chin,
Rosji, Indii, które dużo by zyskały, gdyby USA zabrakło argumentu siły. Jeśli
Polska nie może poszczycić się największym budżetem na zbrojenia, niech będą to
Stany Zjednoczone.

Ale my też powinniśmy się zbroić, tylko na poważnie. Ale po co, lepiej
sprowadzić Amerykanów z jedną baterią patriotów typu stealth - raz są a raz ich
nie ma (najnowsza generacja).

( kiedyś sprowadziliśmy krzyżaków do obrony, to tak na marginesie)

W razie konfliktu zbrojnego będziemy bronić się do czasu pomocy sojuszników.
Zupełnie jak w '39 -też nam pomogli nasi przyjaciele, a potem w ramach troski o
swoje bezpieczeństwo zapewnili nam stałe miejsce za żelazną kurtyną.

Oczywiście do wielu argument zbrojeń nie dotrze. Żyjemy przecież w 21 w. ludzie
nie prowadzą już wojen, bo są cywilizowani. Poza tym pieniądze, których zawsze
brakuje, lepiej przeznaczyć na dożywianie bezdomnych homoseksualistów oraz
budowę świątyń w intencji deszczu...

W Gruzji pewnie też myśleli, że wojna nie ma prawa wybuchnąć w tej części
Europo-Azji (bo ciężko powiedzieć, gdzie Gruzja leży). Przecież minął już okres
kiedy wojny wybuchały z przyczyn zbliżonych do posądzenia o bycie kartoflem.
Poza tym oni mają plecy... Polskę!!! (hehe), zupełnie jak my USA i Nato...



Nawet się nie łudź!
hecer napisał:

> zorganizowany i solidarny bojkot Rosji (wladz rosyjskich), nawet za
> cene zamkniecia przez nia kurkow z ropa i gazem do Europy, predzej
> powali Rosje niz Europe.

(...)

W interesie ekonomicznym, a ten jest - co by nie powiedzieć - najważniejszy, państw UE nie leży bojkot Rosji i nikt nikogo nie będzie "powalał".
Unia ograniczy się do jakiegoś "rezolucyjnego bla, bla" i tyle.
Kaca moralnego też za bardzo mieć nie będzie, bo - niezależnie od przyczyn i powodów, które mogłyby stanowić "okoliczność łagodzącą" - to jednak właśnie Gruzja rozpętała wojnę. A taki sposób rozwiązywania konfliktów jest w dzisiejszym cywilizowanym świecie bardzo źle widziany.

Zaangażowanie Polski, a zwłaszcza Kaczyńskiego, po stronie Gruzji może jej raczej zaszkodzić niż pomóc (zważywszy jaką mamy "prasę" na świecie).



Jęki Saakaszwili
Warunkiem strony abchaskiej, od spełnienia którego uzależnia przystąpienie do
negocjacji z Gruzinami jest zadeklarowanie
przez stronę gruzińską zaprzestania stosowania przemocy przy rozwiązywaniu tego
konfliktu. Saakaszwili kategorycznie odmawia podpisania takiej deklaracji, w
związku z czym rozmowy dwa tata
temu ostatecznie przerwano.
Kaczor dając Saakaszwilemu "dobre rady" nie zdawał sobie, że w ten
sposób temu "nadepną na odcisk", co uwzględniając kaukaski charakter
rozmówcy niczego dobrego nie rokuje.
Być może przyczyną tego nietaktu jest albo kolejne działanie Fotygi, która czego
się nie dotknie to sp.... albo chęć pozbycia się upierdliwego, nudnawego
Gruzina, którego sprawa wydaje się być beznadziejna i przegrana.
Zbliżają sie w Gruzji wybory parlamentarne. Saakaszwili nie ma złudzeń by te
wybory bez fałszowania rezultatów głosowania na masową skalę był w stanie
wygrać. Jedyną dla niego szansą jest sprowokowanie sytuacji, umożliwiającej
wprowadzenie stanu wojennego i tym samym odroczenie wyborów. Pozostaje tylko
jeden problem - na kogo napaść
by samemu nie oberwać?



Masz rację
herr7 napisał:

> Saakaszwili wielokrotnie spotykał się wcześniej z Putinem i zawsze rozmowa
przebiegała w spokojnej atmosferze. I za każdym razem po powrocie do Tbilisi
> Saakaszwili mówił co innego niż w obecności Putina.
> Przyczyny konfliktu są stale te same - Gruzja chce iść do NATO, a Rosja
kontroluje Abchazję i Południową Osetię.

Owszem, masz rację. Zwykle każde spotkanie Saakaszwili - Putin,
przebiegające "w miłej atmosferze", było preludium kolejnego
wzajemnego mordobicia.
Z tego też powodu te spotkanie miało miejsce w ramkach międzynarodowej
konferencji, by więcej osób zapamiętało
kto co w dniu dzisiejszym deklarował.



mops1111 napisał:

> Antypanstwowe poczynania Osetyjczykow sa bezposrednia przyczyna
> obecnego konfliktu. Jaki kraj na swiecie dobrowolnie by dopuscil
do
> rozpadu wlasnej integralnosci panstwowej? A ze USA maczaja palce w
> sprawie... no coz, gdyby nie szalone zapedy Abchazji i Pld.
Osetii,
> nikt o kaukaskim konflikcie z udzialem Gruzinow, a tym bardziej
> JuEsEj by nie slyszal. No chyba ze, co jest hipoteza bardzo
smiala,
> jesli nie szalona, to Stany podburzaja Osetyncow przeciw Gruzji,

Nie Stany podburzają,uzbrajają i szkolą Gruzinów przeciw Osetyńcom a
nie odwrotnie

> udajac jednoczesnie przyjaciol,

Oczywiście-USA udaje przyjaciół Rosji i Osetyńców


a wszystko po to zeby dosmazyc
> Ruskim pod ich granicami...

Oczywiście- o to właśnie chodzi USA.


Antypaństwowe poczynania Albańczyków z Kosowa są przyczyną obecnego
konfliktu.Jaki kraj na świecie dopuściłby dobrowolnie do naruszenia
własnej integralności państwowej.Gdyby nie szalone zapedy
wspieranych przez USA Albańczyków nikt by o kosowskim konflikcie nie
słyszał.



lelontm2 napisał:

> Watek mekagojira zamiescilem ci tylko zebys wiedzial do czego sie odnosze. A
> chodzilo mi o to, ze jesli Osetja ma prawo do niepodleglosci to rowniez Czczeni
> a.


temat czeczeni na dzisiaj zmkniety tak jak Kosova i to byly przypadki czysto
polityczne,jak zreszta i dzisiejszy przypadek lecz kazdy z nich nie powinienen
powstac a przyczyny ich powstania nalezy szukac glebiej niz to co na wierzchu.
Tak na marginesie dodam ze wszystkie te wstrzasy w Europie maja podloze daleko
siegajace w przyszlosc.Juz w czasie II WS Roosvelt wyczul szanse na stworzenie
swiata pod kontrola i nadzorem jednego supermocarstwa a kto nim mial byc nie ma
watpliwosci.To marzenie juz juz mialo sie spelnic,ale znowu pojawily sie
problemy,a to UE a to Chiny pretenduja na swoja dzialke( i nie tylko na
Marsie)Rosja otrzasa sie z szoku wiec co trzeba robic?destabilizowac
sytuacje,stwarzac konflikty i wszystko to poza terytorium i kontynentrm
amerykanskim.USA doskonale wyciagneli z dwoch wojen swiatowych ze to dla nich
zlota zyla,sklocic wszystkich,potem rozdzielic wojujacych i wykrwawionych i
sanac nad nimi z palka strzegac owieczki aby sie nie rozbiegly i ich istnienie
dodatnio wplywalo na istnienie supermocastwa.
W Gruzji reorganizacja armii zajmowali sie emerytowani generalowie USA(specjalna
ustawa pozwala im na to)ktorzy w latach 90 to samo robili na Balkanach w
Chorwacji i innych krajach bylej Jugoslawi.Przypadek czy konsekwentne
dzialanie?w kazdym badz razie scenariusz dzialan identyczny.




To bedzie kolejna plama ONZ i Rady bezpieczenstwa
Oczywiscie rada nie uchwali niczego z wiadomych przyczyn, tymczasem Francja
jako przedwodniczaca Unii Europejskiej aktualnie chce mediowac w konflikcie.

Ze strony USA w Gruzji przebywa 130 osob cywilnych i wojskowych, ktorych
zadaniem bylo do tej pory szkolenie gruzinów na potrzeby misji w Iraku.

Bialy dom i Departament Stanu co chwila wola o zaprzestanie ognia i
poszanowanie integralnosci teryrotialenej suwerennego terytorium gruzji,
jedkaze nie padlo ani jedno slowo o ewentualnej pomocy dla gruzji.




tu jeszcze dwa dokumenty dotyczące Abchazji,
Rosja sama łamiąc własne ustalenia przyjmuje do Federacji Abchazję i tym
samym utrudnia proces pokojowy. Mając jednocześnie na uwadze, iż jest stroną
w konflikcie, sam fakt rosyjskich sił pokojowych zakrawa na kpinę

http://osw.waw.pl/pub/BiuletynOSW/2008/0804/080423/TnW01.htm

fragment:
... Bezpośrednią przyczyną obecnej eskalacji kryzysu wokół Gruzji było
polecenie wydane 15 kwietnia przez prezydenta Rosji Władimira Putina rządowi
(na którego czele już wkrótce ma stanąć sam Putin) okazania "wszelkiej
zgodnej z prawem pomocy ludności Abchazji i Osetii Południowej". W
rozwinięciu Putin - powołując się na niedawną rezolucję Rady Bezpieczeństwa
ONZ w sprawie Abchazji (nr 1808) mówiącą o wsparciu gospodarczym stref
konfliktów - zobowiązał rząd i władze podmiotów federacji do rozwoju
współpracy gospodarczej, handlowej, naukowo-technicznej, pomocy społecznej i
in. obywatelom Rosji zamieszkującym Abchazję i Osetię Południową (co dotyczy
znakomitej większości tamtejszej ludności). Szczególnie kontrowersyjne było
wezwanie do współpracy z faktycznymi władzami na tamtym obszarze, uznanie
dokumentów przez nie wydanych oraz gotowość utworzenia tam (z pominięciem
Tbilisi) konsulatów Federacji Rosyjskiej, co podważa suwerenność Tbilisi w
Abchazji i Osetii Południowej....

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80583,5184283.html
fragment:
...Władze Abchazji gotowe są oddać republikę pod kontrolę wojskową Rosji w
zamian za uzyskanie gwarancji niezależności - powiedział w wywiadzie dla
rosyjskiej gazety "Izwiestia" minister spraw zagranicznych Abchazji Siergiej
Szamba. ...




On Mon, 11 Aug 2008 13:54:00 +0200, p47 <p47@bezwrote:

| |

| mysle ze to nie Rosja wywolala te wojne

| Gruzja zaatakowała Rosję? Czy tylko zbuntowaną prowincję uznawaną przez
| cywilizowany świat za integralną część Gruzji?
| Wyobraź sobie jak Śląsk Opolski ogłasza jutro niepodległość, a po próbie
| przywołania volksdeuczów do porządku Warszawa zostaje zbombardowana przez
| Niemcy.

To jest bardzo trafne porównanie!!

Cała ten konflikt toczy sie WYŁĄCZNIE na terytorium Gruzji!! Żadne państwo
na swiecie nie uznało nigdy Osetii Płd za odrebny byt państwowy, to dalej
jest jedynie część Gruzji. Nie ma tez ŻADNEJ państwowej granicy miedzy
Osetia Płd. a Gruzja, była wyłącznie linia demarkacyjna. Przypominam tez, ze
Osetia Płd liczy, OIDP, ok. 70 tys mieszkańców,- jasne jest, ze bez potężnej
pomocy (a przedtem inicjatywy Rosji nie byliby oni w stanie sami oderwac się
od Gruzji i takiej pomocy separatystom udzielały rosyjskie tzw. "wojska
pokojowe".
Wojska gruzińskie cały czas przebywały wyłącznie na swoim własnym terytorium
państwowym i NIGDY nie wkroczyły na terytorium Rosji ani tez innego
państwa!! Agresję na inne państwo, tj. Gruzję przeprowadziły natomiast
brutalnie wojska rosyjskie wkraczając najpierw do gruzińskiej prowincji
Osetii, a potem atakując cele (z powietrza, na morzu i ladowo) w głębi
państwa gruzińskiego.
Rosja jest agresorem, bo tu jedynie ona wtargnęła i okupuje terytorium
drugiego państwa!!


To wszystko racja co piszesz ale jest jeden szczegół, który psuje tą spójną
całość. Mianowicie fakt, że to Gruzini pierwsi próbowali zająć tereny Osetii
Płd. Formalnie to ich terytorium ale mieli umowę z Rosją a poza tym
dostarczyli pretekstu do interwencji.

Do tego wszystkiego wszelkie rozwiązania siłowe (w szczególności z
oskarżeniami o czystki etniczne w tle) są bardzo źle odbierane przez
społeczność międzynarodową.

Dlatego wejście do Osetii, nawet jeśli było legalne, wygląda na skrajnie
nierozważne posunięcie. Jest to podstawowa przyczyna kwestionowania, że
Gruzini są ofiarami agresji.

Nie mamy wiarygodnych informacji co się tam naprawdę stało. Czy umiesz
jednak postawić jakieś hipotezy, które tłumaczyłyby takie zachowanie
Gruzinów i uzsadniały, że to nie jest zwykłe awanturnictwo?

Pozdrawiam

          max



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)