Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

> A i jeszcze , wracając do artykułu: lekarz mówi o niepłodności i o jej
leczeniu
> a zakonnik o bezpłodności, której nie da się wyleczyć. Osobom bezpłodnym
nawet
> in vitro nie pomoże. Nie ma więc czegoś takiego jak "prawdziwe leczenie
> bezpłodności".

Ja się obawiam, ze to nie pomyłka, tylko celowa sztuczka słowna
dzięki temu w razie czego można będzie powiedzieć: "skoro bepłodnosci nie można
wyleczyć, to problem nie istnieje"

jesli zaś jest to tylko pomyłka, to pół honoru zwócę - nie mniej jednak
zauwazyć też nalezy, że o leczeniu niepłodnosci i tak nie ma mowy, bo nawet te
kilka USG, badań krwi i innych diagnozujących przyczynę braku ciązy kosztuje
nie mało - myślę, z można śmiało mówić o 1-3 tysiącach - wiem z autopsji



Użytkownik ""Rokita, Diabeł Polny"" <rokitawyt@hell.plnapisał w
wiadomości


OK. A nie przyszło Ci do głowy, że wobec różnych zaszłości
kulturowo-cywilizacyjnych to co nauka robi jest coraz dalej od tego
co ogólnie wiadomo?


uważam, że naukowcy mają tendencję do traktowania siebie nawet jak istoty
równe bogom (nie przesadzam), a naukę za coś w rodzaju religii. Największym
zaś błędem naukowców- bo działającym na naszą szkodę najbardziej jest to, że
zadają oni pytanie: "czy przy obecnym stanie wiedzy można zrobić to a to".
Jeśli tak- po prostu to robią. Nie starają się na ogół odpowiedzieć na o
wiele ważniejsze pytanie: "po co? komu to będzie służyć? komu to może
szkodzić?" Nie wiem dokładnie, co masz na myśli- czy chodzi Ci o to, że tak
naprawdę przeciętny człowiek nie ma pojęcia czym się zajmują naukowcy?


A czy zadałeś sobie pytanie, bez złośliwości, a po co ja jestem? Czy musi
istnieć po coś? Czy aby nie mylisz przyczyny ze skutkiem? Czyli
istnieje(nauka) dlatego, bo ktoś próbuje coś zrobić, tylko mało kto wie
co?


Nie musi istnieć po coś. Jednak rozwój duchowy człowieka powoduje, że
stawiamy sobie na pewnym etapie takie pytanie.
Ja nie jestem wrogiem nauki. Przeciwnie. Cieszę się, że jest wiele
wynalazków. Internet to cudowny wynalazek. Jednak jeśli nauczymy się z niego
korzystać. Jeśli (jak niestety wielu ludziom- w tym i w pewnym okresie mnie)
zamiast przybliżać ludzi- oddala nas od innych- wtedy jest szkodliwy.


Nam , to znaczy komu. Ktoś płaci za to wielka forsę i dostaje wyniki,
które potrzebuje. NIby dlaczego ma to działać na innej zasadzie?


Bo ktoś potrzebuje np wyników działania substancji wywołujących bezpłodność
u określonej rasy ludzkiej. Inny daje kasę na badania nad szkodliwością
używania masła- bo akurat produkuje margarynę. Przykładów mnóstwo. Kto z
tych badańma korzyść? No ten, który zleca. I to nie jest może złe gdyby nie
to, że najczęściej zapłaci za nie "końcowy użytkownik" który wcale może nie
mieć ochoty na to (za produkcję broni summa summarum zapłaci ten, kto
dostanie kulkę. Za badania nad wywoływaniem bezpłodności danej rasy-
bepłodny osobnik tej rasy. etc)


| róbmy z niej Wszechpotężnej Siły. Jest ona produktem naszego ułomnego
| rozumu- i to wszystko. Jest więc ułomna.

No to co się czepiasz nauki?
Potrafisz sam coś zrobic, żeby była inna. Jesteś pewien, że coś jest bez
ułomności?


Nie- nie czepiam się. Czepiam się tylko ubóstwieniu nauki i jej
koryfeuszy:-).

Chiron




"Chiron" <eleuzis@nospam_polbox.comwrote in message | OK. A nie przyszło Ci do głowy, że wobec różnych zaszłości kulturowo-cywilizacyjnych to co nauka robi jest coraz dalej od tego
| co ogólnie wiadomo?
uważam, że naukowcy mają tendencję do traktowania siebie nawet jak istoty równe bogom (nie przesadzam), a naukę za coś w rodzaju
religii.


Kogo Ty spotykasz w swoim zyciu ze Ci wyrzadzil taka krzywde?
Czy to jacys znani naukowcy? Ja w swoim zyciu spotykam ludzi
bardzo chetnie dziela sie swoja wiedza z innymi, pracuja na
uczelniach jako wykladowcy odpowiadaja na czesto durne pytania
studentow, udzielaja sie poza uczelnia w roznych projektach
sponsorowanych przez prywatne czy spoleczne/panstwowe firmy.

Gdzie Ty widzisz tych bogow???
Zaryzykowalbym teze, ze masz obsesje boza i widzisz ich
wszedzie, nawet tam gdzie sa zwykli smierterlnicy :-)


Największym zaś błędem naukowców- bo działającym na naszą szkodę najbardziej jest to, że zadają oni pytanie: "czy przy obecnym
stanie wiedzy można zrobić to a to". Jeśli tak- po prostu to robią. Nie starają się na ogół odpowiedzieć na o wiele ważniejsze
pytanie: "po co? komu to będzie służyć? komu to może szkodzić?"


A moze jednak zadaja te pytania tylko Ty ich nie slyszysz??

Zapewniam Cie, ze nikt nie robi nic bez powodu, bez potrzeby...
Kazde dzialanie ludzkie wymaga pewnego wysilku, chocby czas,
a czas to pieniadz... Rownie dobrze moglbys zarzucic inzynierom
ze zadaja oni pytanie: "czy przy obecnym stanie technologii mozna
wybudowac w tym miejscu most" - jestli tak, to po prostu to robia.
Myslisz ze naprawde ktos buduje most tam, gdzie nikt go nie potrzebuje?


Nie wiem dokładnie, co masz na myśli- czy chodzi Ci o to, że tak naprawdę przeciętny człowiek nie ma pojęcia czym się zajmują
naukowcy?


Przecietny czlowiek nigdy nie mial i nigdy nie bedzie mial pojecia
czym zajmuja sie naukowcy... Nie mial pojecia w czasach Kopernika
czy Pasteura, nie ma pojecia i dzisiaj. Przecietny czlowiek jest
pochloniety wiazaniem konca z koncem, lub gdy ma sporo kasy to
czesto nie ma ochoty ani motywacji aby sie rozwijac naukowo...

Ale to samo mozna powiedziec o wielu innych dziedzinach aktywnosci
ludzkiej - przecietny czlowiek nie ma wiele pojecia na temat
elektrycznosci, od tego wzywa fachowca: elektryka..
To samo z szyciem ubran i budowaniem mostow - czy cos w tym zlego?


| A czy zadałeś sobie pytanie, bez złośliwości, a po co ja jestem? Czy musi istnieć po coś? Czy aby nie mylisz przyczyny ze
| skutkiem? Czyli istnieje(nauka) dlatego, bo ktoś próbuje coś zrobić, tylko mało kto wie co?
Nie musi istnieć po coś. Jednak rozwój duchowy człowieka powoduje,
że stawiamy sobie na pewnym etapie takie pytanie.


Czy jestes gotowy na przyjecie mozliwosci ze Twoje zycie nie
ma "sensu" w ludzkim znaczeniu tego slowa? Ze nie ma "planu",
ze nie masz tu do wykonania zadnej bozej misjii?
Czy moze nie przyjmujesz takiej mozliwosci do wiadomosci?


Ja nie jestem wrogiem nauki. Przeciwnie. Cieszę się, że jest wiele wynalazków. Internet to cudowny wynalazek. Jednak jeśli
nauczymy się z niego korzystać. Jeśli (jak niestety wielu ludziom- w tym i w pewnym okresie mnie) zamiast przybliżać ludzi- oddala
nas od innych- wtedy jest szkodliwy.


Kazda metoda komunikacji PRZYBLIZA NAS do jednych ludzi a oddala
nas od innych. Internet daje szanse komunikacji z ludzmi, ktorych
nigdy nie spotkalbys w swojej wiosce czy miescie...
Ja sie zgadzam ze internet oddala nas od ludzi z naszej fizycznej
okolicy, ale przybliza nas do ludzi z ktorymi lubimy rozmawiac,
ludzmi ktorzy gotowi sa do dyskusji, do wymiany pogladow...
Jesli masz nietuzinkowe zainteresowania i potrzebujesz czegos
wiecej niz kopania w pilke "pod trzepakiem" na osiedlu to bedzie
mala szansa ze Twoja ciocia, sasiad czy kolega ze szkoly beda
mieli z Toba wspolne zainteresowania, beda gotowi do dyskusji
z toba na rownym Tobie poziomie, a wiec siegasz po narzedzie
ktore przyblizy Cie do ludzi do ktorych CHCESZ sie zblizyc...
Ja to najlepiej widze na przykladzie akwarystyki i akwarystycznych
grup dyskusujnych z ktorych czerpie pozytek dla siebie ktorego
nie moglbym czerpac np. z picia piwa z moim sasiadem...


| Nam , to znaczy komu. Ktoś płaci za to wielka forsę i dostaje wyniki, które potrzebuje. NIby dlaczego ma to działać na innej
| zasadzie?
Bo ktoś potrzebuje np wyników działania substancji wywołujących bezpłodność u określonej rasy ludzkiej. Inny daje kasę na badania
nad szkodliwością używania masła- bo akurat produkuje margarynę. Przykładów mnóstwo. Kto z tych badańma korzyść? No ten, który
zleca. I to nie jest może złe gdyby nie to, że najczęściej zapłaci za nie "końcowy użytkownik" który wcale może nie mieć ochoty na
to (za produkcję broni summa summarum zapłaci ten, kto dostanie kulkę. Za badania nad wywoływaniem bezpłodności danej rasy-
bepłodny osobnik tej rasy. etc)


Chyba przymykasz oczy na to, ze naukowcow czyniacych "zlo" mozna
znalezc rowniez na peczki po stronie kreacjonistow, ludzi
wierzacych... :-) Po prostu ludzie sa uczciwi i sa nieuczciwi.
Sa zli i dobzi. Naukowcy nie sa wyjatkiem, nie sa tez wyjatkiem
ksieza ani nie ma wyjatkow w zadnej innej grupie ludzi.
Wyszukiwanie takich przykladow niewlasciwego uzywania narzedzi
do niczego nie prowadzi, no chyba tylko do tego ze zaczniemy
udowadniac ze nauka jest przyczyna calego zla na swiecie...
Ze przeciez gdybysmy caly dzien uczyli sie z Talmudu albo z Wedow
to nie wpadalyby nam do glowy glupie pomysly jak Pasteurowi... nie? :-)


| róbmy z niej Wszechpotężnej Siły. Jest ona produktem naszego ułomnego rozumu- i to wszystko. Jest więc ułomna.

| No to co się czepiasz nauki?
| Potrafisz sam coś zrobic, żeby była inna. Jesteś pewien, że coś jest bez ułomności?

Nie- nie czepiam się. Czepiam się tylko ubóstwieniu nauki i jej koryfeuszy:-).


Ale ubostwianie nauki to jakis wymysl! Skad Ty bierzesz te niedorzecznosci?
Nauka NIEUSTANNIE poddawana jest testowaniu, watpliwosci sa sprawdzane,
bledy sa korygowane... Chlopie, czytam co piszesz na temat nauki
i zastanawiam sie jak bardzo odlegle od rzeczywistosci sa Twoje poglady.
Jaki Ty masz kontakt z nauka? Jakich znasz naukowcow? Masz moze jakichs
kolegow na uczelniach? Kim sa Twoi rodzice, przyjaciele?
Czy Ty znasz nauke z opowiadan, z gazetek kolorowych? Skad sie to bierze?



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)