Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

" />Co sądzicie o tych prezentacjach na nowej maturze?

Wg mnie niezbyt będą one sprawdzać możliwości maturzystów... W końcu przygotowanie, przez kilka miesięcy, 15 minutowego przemówienia i jakichś rekwizytów nie stanowi dużego problemu. Tym bardziej, że wybór tematów jest dość rozległy.
Najgorsze jest jednak to, że teraz i ustna i pisemna są obowiązkowe .



" />Chwilowo (?!) bez tytułu

Witam ukochanych czytelników w kolejnej odsłonie „Chwilowo bez tytułu”.
Dzisiejszy odcinek zaczniemy bardzo poważnie i ambitnie, niemal jak w profesjonalnym dzienniku. Jak? A no od przeglądu prasy. Tak sobie ostatnio kartkowałam numer popularnej gazety „Cogito” z dwudziestego piątego maja. W dodatku „Regionalny informator maturzysty” zauważyłam opis Nowego Sącza, kierowana więc patriotycznymi uczuciami natychmiast wczytałam się w ów artykuł. Opis miasta mile połechtał mą narodową (miejską?!) dumę, gdy nagle zupełnie niespodziewanie trafiłam na zdanie, które tak mnie poruszyło, że aż muszę je tu zacytować: „Studiowanie w tak małym ośrodku ma też swoje wady. Kilka tysięcy studentów ginie w tłumie górali.” Te słowa dogłębnie wstrząsnęły moim jestestwem oraz poczuciem tożsamości. A więc jestem góralką...! Nigdy nie byłam tego świadoma... No dobra, wiedziałam, że Nowy Sącz leży w Kotlinie Sądeckiej (ha! widzicie, jak uważałam na geografii?), ileś tam metrów nad poziomem morza (no, na lekcji o tym akurat nie uważałam...) i zauważyłam, że teren mamy nieco górzysty, ale żeby zaraz były to góry? I żebyśmy my byli góralami? Ja osobiście bym się z tym kłóciła, no ale skoro tak nas określiła znana, ogólnopolska gazeta, to zapewne miała rację, nie mogła się przecież mylić! A ja... Ja nareszcie odkryłam swoją tożsamość! Koniec z poszukiwaniem swojego ja, od dzisiaj ubieram się zgodnie z nowosądeckim folklorem! Jednak nie może tak być, bym pozostała w tym osamotniona. Tak, znalazłam cel życia! Odkryję przed uczniami I LO (znaczy się: Wami) prawdziwą tożsamość!
Natychmiast przygotowuję przemówienie i pędzę do dyrektora, aby go przekonać, że właściwym hołubieniem tradycji nie jest noszenie jakichś tam granatowych marynareczek, wszak to niezgodne z naszymi góralskimi korzeniami. Należałoby ubierać się bardziej „po tradycyjnemu”. Dziewczyny powinny nosić gustowne, czerwone chusty na głowie i wzorzyste spódnice, a chłopcy gunie z parzenicami! Jestem święcie przekonana, że dyrekcja poprze mój pomysł. No, to teraz się drogie koleżanki i drodzy koledzy przygotujcie na wielkie zmiany!
Jednak póki co nie przejmujcie się za bardzo moimi planami, nie popadajcie w nerwicę ani nie szukajcie jakiegoś płatnego mordercy, żeby mnie wyeliminował, zanim zdążę zrealizować swoje zamysły. Spokojnie zakończcie rok szkolny, jedźcie na jakąś wycieczkę klasową (Zakopane?!), odpocznijcie od nauki i nauczycieli, a gdy wrócicie po dwóch miesiącach w gościnne (?!!!) mury naszej ukochanej szkoły nic już nie będzie takie samo ( zwłaszcza stroje). A o postępie mojego przedsięwzięcia poinformuję Was w kolejnym, wrześniowym numerze, w artykule, który zapewne będzie dalej nosił tytuł „Chwilowo bez tytułu”, gdyż z przykrością muszę oznajmić, że po całych dziesięciu miesiącach funkcjonowania gazetki nadal nie wykazałam się kreatywnością, która pozwoliłaby mi wymyślić odpowiedni tytuł dla mojej stałej rubryki (no,no, jak to fajnie brzmi-„stała rubryka”...).
Tak więc do zobaczenia (przeczytania?) po wakacjach! Miłych, bezstresowych wakacji! Tylko na siebie uważajcie w czasie tego odpoczynku, żeby się nie przeodpoczywać. A jeśli wolicie jakąś bardziej aktywną formę, to nie połamcie sobie czegoś w czasie skakania po górach i nie dajcie się zjeść przez rekiny-ludojady w jakimś tam morzu czy basenie...
Jednym słowem: WESOŁYCH WAKACJI!!!

Moe



" />14-22 grudnia

Witajcie!!

Na ogol sprawozdania z Boliwii sa z czerwca-sierpnia – tym razem wyjatkowo z grudnia. Dlaczego – ano dlatego, ze kupilismy dom w Copacabanie, i musielismy dopelnic wszelkiego rodzaju formalnosci.

Dotarlismy na lotnisko w El Alto czternastego grudnia wieczorem. (Notabene – noc z 14 na 15 grudnia to magiczna data, kiedy cena biletow lotniczych ze Stanow do Boliwii podskakuje z tysiaca do dwoch tysiecy dolarow:). Poniewaz nastepnego dnia rano w siedzibie radia San Gabriel miala sie odbyc uroczystosc wreczania swiadectw maturalnych absolwentom SAAD, wiec postanowilismy zostac na noc w El Alto – coby nam bylo blisko. Oczywiscie nie bylo to jakims specjalnie inteligentnym pomyslem – przeskok z poziomu morza na 4000 m jest dosc silnym ciosem dla organizmu. No ale jakos przezylam )

Nastepnego dnia rano - do radia San Gabriel. Wielka pompa, przemowienia, 115 maturzystow SAAD z calej Boliwii, wszyscy pieknie przystrojeni, kobiety w czarnych kapeluszach, brazowych mantach i zoltych pollerach, faceci.... wbici w garniturki. (To fakt potwierdzony w wielu kulturach – mezczyzni latwiej sie „modernizuja”, kobiety sa z reguly wierniejsze tradycji). Tylko jeden z maturzystow mial na sobie poncho – pan w wieku, na oko, 70 lat (najstarszy z tegorocznych maturzystow).

Wsrod maturzystow - trzy kobiety z naszego centrum SAAD w Copacabanie, miedzy nimi Marga. Ano co z Marga. Pablo, maz Margi, i Celestino, jej tesc, zachowuja sie jakby wszystko bylo w idealnym porzadku. Jej rodzice Saturnino i Antonia zbojkotowali cale przedstawienie – na wreczenie swiadectw przyszli pozno, i zmyli sie natychmiast po tym jak skonczylo sie wreczanie swiadectw i zaczela fiesta. Pozniej sie dowiedzielismy, ze to dziwnie zachowanie nie bylo bynajmniej znakiem niecheci wobec matury zdanej przez Marge, lecz elegancka proba unikniecia bojki z Pablo, ktory juz raz po pijaku obiecywal zloic skore swojemu tesciowi i szwagrom (oczywiscie nie sam, bo Pablo to tchorz nad tchorze, ale razem ze swoimi kuzynami). Marga tez o tym wiedziala i usilowala uprosic Pabla zeby nie brali udzialu w popijawie tylko wrocili prosto do Copacabany, no ale Pablo sie uparl zeby zostac.

My z Sergiem tez zmylismy sie wczesnie z fiesty – musielismy zjechac w dol do La Paz, zeby zalatwic formalnosci zwiazane z kupnem domu. Jednak zanim opuscilismy szanowne towarzystwo, zdazylismy przyuwazyc ciekawy obyczaj ajmarski. Dyplomy naszych trzech absolwentek zostaly umieszczone w plastikowych siateczkach, obok upietrzono prezenty jakie dostaly z okazji zdanej matury. Kiedy przyniesono piwo, zamiast tradycyjnej libacji dla Mama Pacha (na ziemie), nalezalo ulac odrobine na swiadectwo i na prezenty – na szczescie.

Wyjazd do La Paz byl pretekstem, ktory pomogl nam uniknac ciezkiej popijawy (i tancow – nie da sie tanczyc pierwszego dnia po przybyciu na duza wysokosc, bo przy kazdym ruchu bol glowe rozrywa). A poniewaz popijawa miala sie ciagnac i po powrocie do do domu, w ktorym sie razem z Marga zatrzymalismy, wiec postanowilismy na nastepna noc przeniesc sie do hotelu w centrum La Paz (pozytywna zmiana dla mojej umeczonej glowy – te 400 metrow nizej to naprawde duza roznica:).

Kiedy my biegalismy po La Paz, Pablo sie, oczywiscie, ululal. Marga kilkakrotnie usilowala go namowic do wczesniejszego opuszczenia fiesty – bez skutkow. Koniec koncow, kiedy fiesta sie skonczyla, cala rodzina wbila sie w dwie taksowki – swiadectow maturnalne Margi razem z prezentemi zostalo zawiazane w jeden tobolek. W trakcie jazdy Pablo zaczal rozpaczac, ze Marga go zaniedbuje przez ten caly bezsensowny wysilek uczenia sie, ze juz go nie kocha i ze on popelni samobojstwo. Po czym otworzyl drzwi taksowki i wyskoczyl (w trakcie jazdy) – prawie-ze pod kola samochodu jadacego z naprzeciwka. Rodzina zatrzymala taksowke, wtoczono Pabla do srodka, i przez reszte drogi on byl centrum zainteresowania – ze sie zranil, biedactwo – koniec koncow, kiedy towarzystwo wysiadlo z taksowki, awayu z prezentami i swiadectwem Margi pozostalo w taksowce.

Bylo zle a potem to juz tylko gorzej – Marga wini Pabla o stracenie swiadectwa, Pablo znowu sie spil i zabral sie do bicia, Marga poszla na policje, zdecydowanie chce rozwodu, przedwczoraj (22 grudnia) Pablo wreszcie wytrzezwial i blagal o przebaczenie, ze juz nigdy wiecej nie bedzie pil (tak jakby jego slowo bylo cokolwiek warte), nawet sie zgadza, wyobrazcie sobie, zeby Marga kontynowala studia.

Uff.

Kwestia wyjasnienia. Problem edukacji i emancypacji kobiet wsrod Ajmarow to, w bardzo duzym uproszczeniu, walka miedzy tradycyjnym katolickim patriarchalnym modelem rodziny a bardziej nowoczesnym podejsciem do zycia protestantow. Pisze w uproszczeniu, bo kiedy Kosciol Katolicki zdal sobie sprawe z tego, ze traci dusze, tez zaczal nasladowac dzialania protestantow, czego efektem, miedzy innymi, byl wlasnie SAAD (Sistema de Autoeducacion de Adultos a Distancia) – dwujezyczny (hiszpanski, ajmara) program edukacji dla doroslych. Jest to program, dzieki ktoremu Ajmarowie obojga plci moga sie ksztalcic zarowno w centrach nauki rozsianych po miejscowosciach zamieszkanych przez Ajmarow, jak i przez ajmarsko-jezyczna rozglosnie Radio San Gabriel. O ile ajmarskie kobiety przyjely idee swojej edukacji z wielkim entuzjazmem, o tyle ich mezowie, hm, na ogol nie sa zbytnio z tego powodu szczesliwi, i powoluja sie – ano na Biblie, wedlug ktorej maz to glowa rodziny, zona powinna byc posluszna mezowi i tak dalej. Pablo i Marga to przypadek skrajny – Pablo ma urazona dume, bo jego zdolnosci intelektualne, delikatnie mowiac, nie dorownuja zdolnosciom Margi.

Na dodatek mamy kwestie nieufnosci w wiernosc malzenska. Marga jako lider SAAD co miesiac jezdzila do glownego centrum SAAD w miejscowosci Choque Naira, gdzie sie uczyla razem z innymi liderami (potem ci liderowie wracaja do centrow lokalnych i ucza reszte uczestnikow programu). No i po powrocie do domu pytania: gdzie sie wloczylas przez caly tydzien? Czy to prawda, ze w Choque Naira kobiety i mezczyzni spia w jednym pomieszczeniu? Czy mnie nie zdradzilas z ktoryms z liderow lub nauczycieli?

No i – caly tydzien zony w domu nie byla, wiec maz zly i glodny, dzieci placza glodne i brudne, dom zaniedbany, no bo taki Pablo nie ponizy sie przeciez do gotowania i sprzatania.

Koniec koncow, SAAD jest coraz czestsza przyczyna rozwodow, bo ajmarskie kobiety wola sie ksztalcic niz walczyc z zazdroscia i nieufnoscia swoich mezow.

Tyle na razie, usciski,
Stasia



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)