Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Tłumacz vs. Łacina
  Zastanawia mnie kilka kwestii związanych z zagadnieniem języka łacińskiego.
Łacina była niegdyś przedmiotem obowiązkowym jako język nauki (szczególnie nauk przyrodniczych, medycyny i prawa), następnie w XX w. jej znaczenie uległo marginalizacji, przede wszystkim na rzecz języka angielskiego. Dlatego też znacznie zmniejszyła się popularność zwrotów łacińskich, niegdyś oczywistych i nie tłumaczonych.

Biorąc pod uwagę, że współcześni ludzie dysponują znacznie ograniczonym zasobem zwrotów łacińskich, a tylko niewielki odsetek uczył się łaciny jako języka, zastanawiam się:

1. czy powinno się tłumaczyć zwroty i wyrażenia w tym języku jeżeli są wplecione w tekst polski, angielski, niemiecki, włoski czy inny język?

2. Czy też powinno się je zostawić nie tłumaczone w ramach zachowania formy tekstu tłumaczonego?

3. A może zostawić nietłumaczone i dodatkowo opatrzyć je przypisem tłumacza, w którym wyjaśnimy ich znaczenia?


Dodatkowo nurtuje mnie czy przydatnym jest wprowadzenie łaciny jako języka obowiązkowego dla filologów i tłumaczy, czy może ograniczyć go do np. „łaciny w języku prawniczym, medycznym lub literackim” dla zainteresowanych?
Czy może, tak jak doświadczam tego ja:), pozostawić łacinę kwestią indywidualną dyktowana zapotrzebowaniem lub zainteresowaniem w danym przedmiocie?



No to tak...
Polski - no to chyba oczywista oczywistość, dlaczego ^^ Zawsze lubiłam ten przedmiot, ale na studiach porzuciłam go dla nauk społecznych. Ale ogólnie jest piękny, bardzo rozbudowany, trudny, to prawda, ale czuję, że właśnie dlatego, że jestem Polką, to łatwiej mi szła nauka innych języków
Angielski - z przerwami to uczę się go już 10 rok ;p I nie mam dość, nie odpoczywam nawet w wakacje, naprawdę, bardzo przydatny, mi kilka razy pomógł, cóż, zajmuję się też fansubem i chwalą sobie napisy, matura 96% na podstawie, a od października mam zamiar zacząć kurs na CAE.
Niemiecki - uczyłam się go przez 8 lat, ale to była po prostu dla mnie udręka... Dopiero w LO załapałam te wszystkie przypadki, odmiany, itd., ale zawsze to i tak była współpraca ze słownikiem przy prawie każdym słowie, a nie tak jak w angielskim, gdy zaglądam do słownika, kiedy naprawdę czegoś nie wiem. Choć przyznam, że gramatykę mają dość prostą i uporządkowaną, ale jednak nie wiem dlaczego, ale nie byłam w stanie się go tak porządnie nauczyć, zawsze to było jakby z przymusu.
Łacina - a tak :P Uczyłam się jej przez rok, w szkole średniej, niewiele pamiętam, jeśli chodzi o deklinacje, czy koniugacje, bo uczył nas taki dziadek, co bardziej się skupiał na tym, żeby przekazać nam wiedzę na temat starożytnego Rzymu i tego, skąd się wzięły niektóre pojęcia, czy wyrazy, niż na gramatyce samej w sobie, może to i lepiej? ^^ U niego wystarczyło powiedzieć cokolwiek po łacinie z pamięci, nawet "Chwała Ojcu i Synowi" (ja tam przycyniłam i się "Ojcze nasz" nauczyłam, a co :P) i miało się 6 na koniec. Ale i tak jak widzę jakiś tekst po łacinie, to jakoś mi to idzie odczytanie i w miarę go rozumiem, zwłaszcza, jeśli są to cytaty z Pisma Św., bądź jakieś sentencje, albo modlitwy. I dzięki temu mniej więcej też kapuję, jak coś mówią po włosku, czy po francusku, ale są to proste słowa, czy zdania.
Rosyjski - kiedyś się zawzięłam i nauczyłam się czytać cyrylicę ^^ Ale na tym ta znajomość rosyjskiego (nie licząc podstawowych słów) się kończy.
Japoński - tylko ze słuchu, kanji nie umiem czytać, niestety. Osłuchałam się dzięki temu, że trochę już tych anime obejrzałam i jestem fansuberką, a niektóre kwestie się tak powtarzają, że nie w sposób ich nie pamiętać. Jednak to jest tylko tam kilkanaście słów i proste zdania, typu "Nazywam się..."

A tak, to zawsze staram się zapamiętać kilka przydatnych zwrotów w danym języku, jak ma to miejsce w przypadku hiszpańskiego, francuskiego, czy włoskiego, które lepiej rozumiem dzięki łacinie ;)



Cytat:
Jeśli chodzi o efektywne wyszukiwanie za pomocą Google, to często nie zdajemy sobie sprawy, że jest mnóstwo różnych narzędzi / skrótów, które choć trochę pomogą nam odsiać strony-śmieci. Na pewno w pierwszej kolejności warto zastosować opcję wyszukiwania zaawansowanego. Jeśli szukamy całej frazy przydatny jest oczywiście cudzysłów (co ciekawe wystarczy go umieścić tylko na początku). Rzadko też korzystamy z + (oznacza on, że wyraz pojawi się w każdym wyniku) lub - (pozbywamy się stron, w których występuje to słowo). Dla mnie były pomocne komendy z minusem, gdy szukałam informacji o różnych książkach, wtedy wyświetlało mi się mnóstwo stron księgarni internetowych, więc po prostu wpisywałam tytuł i "-księgarnia" i było o wiele łatwiej i szybciej. Nie każdy też wie, że w okienko wyszukiwarki można wpisać jakieś działanie, a funkcja kalkulatora obliczy wszystko.
To tylko przykłady, a funkcji jest o wiele więcej (stronki z poradami można znaleźć właśnie w Google), ale warto je poznać, bo to zaprocentuje w przyszłości, a czas poświęcony na zapamiętanie ich, zwróci się dzięki przyśpieszonemu wyszukiwaniu.
Nieco offtop, ale myślę, że chociażby przy weryfikowaniu użycia terminów naukowych efektywnie używana przeglądarka daje zadowalające rezultaty.
Fajnie, że podzieliłaś się z nami tymi informacjami, bo ja np. nie wiedziałam o wielu z tych narzędzi. Mogą one rzeczywiście bardzo przydać się w tłumaczeniu specyficznych tekstów.
Co do pytania maajkela85- zgadzam się z przedmówcami- jeśli tłumaczymy jakiś tekst dla fachowców z danej dziedziny, nie musimy tłumaczyć np. lacinskich zwrotów lub specyficznych nazw, które nie mają ekwiwalentów w j.polksim, ponieważ odbiorcy tekstu doskonale się w takiej tematyce orientują. Jeśli natomiast tłumaczymy to tzw.laikom uważam, że powinniśmy wszelkie takie zwroty wyjaśnić opisowo, tak, aby wszystko było jasne.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)