Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Cytat:
Witam,
Dziś znalazłem w swoim galaxy czujnik temperatury zewnętrznej. Zastanawiam się jaką on spełnia funkcję, skoro nie mam termometru w aucie (brak fis)?? Czy ma on coś wspólnego z klimatyzacją? ale klimę mam ręczną (nie klimatronik). Mam małe podejrzenie, że może on być przyczyną nie załączania się czasem klimatyzacji - dobrze kombinuję czy nie ma to związku?
czujników może być kilka, zalezy gdzie go znalazłeś? załaczenim sprężarki steruje czujnik temperatury w parowniku (ten co blokuje klimę <4*C), ten co znalazłeś może służyć do sygnalizacji oblodzenia (kontrolka w zegarach)
W "innych MiG-ach" problem akumulatorów jest taki sam jak wszędzie tam gdzie muszą one (akumulatory) pracować w warunkach niskich temperatur. W zasadzie, jeżeli wylot samolotu nie jest zaplanowany na najbliższy czas to można pozbawić go akumulatora na czas postoju i tak sobie technicy radzą. Nie robią tego oczywiście pomiędzy wylotami, a np. na noc, stara dobra samochodziarska praktyka.
Trzymanie samolotów na otwartym powietrzu pociąga za sobą jednak inne problemy, przechłodzona powierzchnia samolotu powoduje zamarzanie na niej zawartej w powietrzu pary wodnej tworząc oblodzenie laminarne bardzo ciężkie do usunięcia bez "chemii". Przy bardzo niskich temperaturach zjawisko to nie występuje, należy natomiast "podgrzać" bloki elektroniki, by zapewnić im na wejściu warunki do pracy. Powoduje to rozpuszczanie zgromadzonego lodu, bądź śniegu, a następnie przenikanie jego szczelinami do innych miejsc gdzie natychmiast zamarza tworząc sople. Dostanie się takiego czegoś do wlotu może spowodować uszkodzenie sprężarki, choć nie musi, ale na szczęście nie ma co liczyć.
Tak więc złożoność problemu trzymania samolotów pod chmurkę sięga dalej nawet niż wiedza komisji BL badającej przyczynę uszkodzenia silnika na MiG-29, chcieli oni udowodnić, że samolot zassał kamień z drogi kołowania, nawet pokazywanie im sopli wiszących nie zmieniło tego bzdurnego werdyktu. Piszę bzdurnego ponieważ w Mordorze (nieoficjalna nazwa bazy w Szawle) samoloty kołowały niemalże po gruzowisku, w Polsce tak wygladają tylko opuszczone lotniska, i nie było ani jednego uszkodzenia, po to "człowiek radziecki" wymyślił zamykane wloty.
Amerykanie na F-16 po każdym pojedynczym starcie czekali na oczyszczenie pasa (nie dotyczyło to startu bojowego) by mógł wystartować drugi,trwało to trochę jednak taką mieli procedurę. My wypracowaliśmy trochę inną i jak życie pokazało równie skuteczną.
Temperatury w lecie.
Instalacje przewidziane są do pracy w temperaturach sięgajacych około 60 stopni, niby nie do osiagnięcia w naszych warunkach, jadnak wystarczy by samolot postał w słońcu nieco dłużej, a w zamkniętych lukach temperatura sięga 75 stopni (zmierzone). To wystarczy by elektornika, nawet radziecka, zaczęła szaleć. Nie dotyczy to samolotów latających na zmianie, a tych co oczekują na start przez 24 godziny. Wystarczy postawić je z zacienionym miejscu aby przywrócić temperaturę zawierajacą się w wartościach eksploatacyjnych. Pomóc tu mogą klimatyzatory zewnętrze, ale wystarczające były by tzw. "ule" jakie były na Litwie, poza tym były one całoroczne.
Pokrowce na samoloty, super sprawa, jednak kto widział samolot dobę po deszczu, w trakcie którego był przykryty to wie, że pod taką szmatą przylegającą do konstrukcji tworzy się "gnojowisko", i lepiej czasami by samolot stał odkryty, bo szybciej wyschnie. Schronohangary dobrze chronią przed atakiem, jednak przy braku wentylacji utrzymują wysoką wilgotność zabójczą dla elektorniki, mam na myśli oczywiście te SH, które są na lotniskach w Polsce.
Generalnie problem istnieje, lecz przełożeni nie chcą go widzieć, ani o nim słyszeć, ma być ogłoszony przetarg na lekkie hangary, ale o tym słyszę już od kilku lat, nawet ci którzy o to monitowali, zostali decydentami i po spożyciu napoju zapomnienia, jakoś nie wsponimają tego w takim wymiarze w jakim go widzieli bedąc na niższym szczeblu.
Po części jest to spowodowane ciągłym myśleniem, że po przylocie eFów wszystkie problemy znikną, nawet hemoroidy generałów, niestety to nie jest prawda, a problemy czkną się w dwójnasób i jak zwykle winni będą ci z samych dołów "łańcucha pokarmowego" i oni dostana po... czterech literach za zaniedbania obecnych decydentów.
No cóż może czarna wizja, ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, a naście lat w lotnictwie (unikałem wojska i poszedłem do lotnictwa) wyrobiło we mnie dar przewidywania zachowań, zresztą jak u każdego z podobnym doświadczeniem.