Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Klubowicze przymierzam sie do zakupu przyczepki lekkiej jedno lub dwu osiowej. Mam w tej kwestii problem nie wiem ktora lepsza, jakie sa plusy i minusy tych modeli. Ktora lepiej sie prowadzi jest zwrotniejsza bardziej poreczna? Wymiary to 2,50 na 1,25. Przyczepka bede przewozil motory, klada lub mala motorowke.
Bede wdzieczny za wszystkie opinie i porady



Ok

Dzięki za zainteresowanie
Jeśli się nie będzie pogarszać to objeżdżę do wiosny i wtedy wymiana docisku tarczy i łożyska

Kilka razy sprzęgł mi już zajęczało a ciągnę przyczepy więc pewnie się kończy zwłaszcza że poprzedni właściciel ciągnął za nim kłada



Doczytałem (w artykule jest link). Kopalnia obniża poziom wód gruntowych - jako główny zarzut. Osobiście uważam, że nie każda i nie wszędzie. Jednak tam, gdzie to się dzieje brakuje nadzoru urzędniczego. Nie sądze, aby w wydanym zezwoleniu była taka możliwość.

W Giżycku są dwie większe kopalnie. Fakt miejsca nieszczególne pod względem 'estetycznym'. Droga dojazdowa do jednej z nich zniszczona przez ciężki sprzęt (a właśnie kładą tam nowy asfalt). Tutaj także wystarczy odrobina chęci ze strony władz. Wystaczy, aby gmina kupiła/wynajęła samochodową wagę i okazjonalnie kontrolowała ciężarówki. Przeciążone kazać przeładować w miejscu zatrzymania... Brak plandeki (żwir sypie się z przyczepy) - mandat + konieczność założenia na miejscu... Zabłocone koła - mandat i wyczyścić na miejscu... po kilku takich akcjach nie byłoby z tym problemu.

Na marginesie jestem także 'za tym', aby takie wagi zamontować na stałe na każdym przejściu granicznym i nie wpuszczać do kraju ciężarówek przeładowanych. Proste i skuteczne rozwiązanie dbające o stan naszych dróg.




Może nie będę oryginalny :D ale
gratulacje w związku z zakupem przyczepki. :D
Ja swoją kupiłem zaraz po zakupie projektu, argumenty których użyłem do żony były nie do podważenia :o oczywiście potem przez pół roku jej nie użyłem :wink: ale teraz się przydała
Pozdrawiam Grzegorz
następny miłośnik przyczep... :wink: :D
Pozdrawiam :D


A ile płacisz temu twojemu ludziowi i za jakie prace - ze tak niedyskretnie zapytam :wink: :D będzie robił wzsystkie prace związane z płytami g-k..skosy, sciany działowe, kolankowe, półki itd.. chce o. 20 zł za mkw :wink:


Jak uda Ci się to wynegocjować to zastrzeż sobie przyjazd montera za jakiś czas w celu ostatecznej regulacji bramy i napędu - długość świecenia światła (musiałem zmienić bo za długo świeciło), czułość na zgniecenie i uśredniony docisk do podłogi (nie zawsze to co teraz Ci ustawią będzie się sprawdzało przy mrozach, może być szpara).
A co do płytek w garażu, jeśli mąż majsterkowicz, to niech płytki kładą bardzo dokładnie, nie żałując kleju. Potem jak młotek wypadnie albo co inne ciężkie to Ci nic nie pęknie.

Pozdrawiam
dzięki za wszelkie wskazówki :D i również pozdrawiam :D



Wczoraj już mi się nie chciało pisac :) po tym jak znow przerzuciałm z tonę śmieci. Przeddomem robi się już fajnie . W czwartek ekipa dachowa wróci do nas , żeby zakończyć pracę . Aaaaaaaaa Seba rozwalił sobie rękę przy wyładowywaniu dowiezinej blachy :-? .Rurki dalej kładą się , elektryk znów nas olał . Może dziś będzie , bo widze , że jam na niego napsioczę w dzienniku to pojawja się :wink: Co prawda już mu tam nie wiele pozostało , ale wypadało by dokończyć . Może dziś uda nam się wybrać drzwi wejściowe , bo cos opornie nam idzie :-? , a raczej mi :lol: . Trzeba polubić to co się ma , a nie to co wymarzone , bo ceny z lekka powalają :wink: .
Ogłaszam otwarcie klubu dla mężczyzn "AMISIĘTOPRZYDA" :lol:
Sprzatm wczoraj te śmieciory i na początek wynalazłam pod przyczepą pracowniczą rurki jakieś z rozbiórek gruzowych i ramy drzwi . Pytam Seby czy to on odkałda , ale na szczęście nie :lol: Rurki won na górę śmieci , a drzewa szkoda w sumie , więc sąsiad sobie zabierze. Ale wykopalam z gruzu kawałki blachy dachowej naszej , takie przycinki . Była jedna może metr na 50 cm i tu Seba stwierdził , że mu się przyda :D . Na co? Na budę dla psa chyba . Stwierdził , że na wiatę się przyda :o :o :o Już to widzę, taka z kawałeczków różnej maści i w różnistym stanie. I tak zapowiedziałam , że nie ma zbieractwa pt dwa pustaki , stare wiadro z małą dziurą , kawalątek styropiany , folia jakaś . Jeśli chce niech stara się o pozwolenie na budowę grażu obok domu i tam sobie składuje różności. :D



Witam,
sto lat mnie już tu nie było. Ale za to chałupka stoi :D :D :D !!!!!!
Właśnie dekarze kładą dachówkę, w przyszłym tygodniu okna, drzwi, tynki i ... Wakacyjna wykończeniówka. Radocha nie z tej Ziemi. Ale zmęczenie graniczne.

Pagin - od naszego spotkania nie napisałam ani jednego postu. A widzieliśmy się jak śnieg ostro zacinał. Widziałam domek Pagina na żywo. Umówiliśmy się na spotkanie przez mejle. I muszę powiedzieć, że jak jechałam po tych bezdrożach to miałam lekkiego stracha. Nagle zdałam sobie sprawę, że umówiłam się gdzieś daleko, sama z zupełnie obcym facetem... Ale Pagin okazał się miłym człowiekiem. Dach ma zrobiony porządnie, więc i u mne ta sama ekipa kładzie teraz dachówkę.

Muszę też powiedzieć, że wylewki robił nam pan Toporek i jestem bardzo zadowolona. Wylewki, mimo że chudziak - jak lustereczko. A pan Toporek wbrew jakiejś poprzedniej opinii - bardzo przystępny.

A propos poprzednich postów, to będę się niedługo pozbywać przyczepy, w której mieszkali moi murarze. Mam też na zbyciu ok 100 sosnowych stempli po ok 2,5 -2,7m plus legary 4-6metrowe. Wiadomość na priva.

Pozdrawiam wszystkich forumowiczów i witam nowych :wink: Powodzenia w budowaniu



Dot.: Rozmów Zmierzchomaniaczek i Edwardomaniaczek część IX
  Cytat:
Napisane przez klada (Wiadomość 15053301) Musze jezdzic z osoba, ktora ma prawo jazdy?
To jaki jest sens robienia tego prawa, skoro ktos moze mnie wozic...:confused:
tak jak mówi nudziara gdy masz 18 lat musisz zdawac podownie

musisz xD
nie jarze też tego :P

---------- Dopisano o 20:53 ---------- Poprzedni post napisano o 20:51 ----------

hahha jesli dobrze czytam możesz jeździc m.in ciągnikiem rolniczym z przyczepą (przyczepami) lub pojazdem wolnobieżnym, :lol: umarłam :hahaha:



100. Pachnie domem :D

Widzę, że dziennik spadł mi na drugą stronę więc czym prędzej nową korespondencję szykuję, tylko nie pytajcie kiedy będzie wersja ilustrowana...

Z każdym dniem coraz bardziej pachnie domem (może to majster się nie myje, a upał doskwiera :roll: ), ale co mi tam... Gdzie ostatnio nie spojrzę wszędzie tylko płytki. Łazienka co prawda czeka na swoją kolej, bo majstrowe wyliczenia zawiodły, ale płytki mają być (ponoć jutro więc czeka nas pielgrzymka do miasta wojewódzkiego). No ale majster się nie leni, choć ruchy ma powolne, ale to pewnie przez te upały. On z namaszczeniem godnym złotnika, z miną conajmniej alchemika poszukującego kamienia filozoficznego domierza i docina płytki (też mu te karo wymyśliliśmy), ale jakoś się nie skarży. Dom ciepły więc latem chłodek aż miło (dobrze, że mi hydraulik wodę z instalacji spuścił to mnie do kolejnego palenia nie ciągnie... 8) )
A więc na czym to skończyłem... a że płytki w oczach się mnożą. No i dobrze, w końcu na podłogi kupiliśmy ich całą paletę (jakaś wyprzedaż byłą więc wyszły po niecałe 29 zł za m2). No to się płytki kładą aż miło patrzeć. Pachnie domem, po płytkach pozostają same doróbki i drobiazgi, potem malowanie, panele i na co tam jeszcze będą pieniądze (kurcze żeby na jedzenie starczyło) i chyba powoli będziemy się przeprowadzać (żona już zaczyna zbierać wielkie kartony i szykuje plan ewakuacji z mieszkania...). W takieje chwili postanowiłem zabrać się (tylko organizacyjnie) za otoczenie. A z otoczenia to na razie realne są 2 sprawy:
1. Kanalizacja (w tym deszczowa)
2. Niwelacja terenu i (aż się boję przyznać) uregulowanie sprawy przeszkadzających drzew.

Kanalizacja to sprawa banalnie prosta pomijając kopanie w glinie o którym już nawet nie myślę. Nastał sądny dzień - przyjechał mój ulubieniec koparkkowy - jak to niektórzy mówią "z ogorzałą twarzą". No on pewnie nikomu nie odmawia i za kołnierz nie wylewa. Posłuchał, popatrzył i już widzę, że ma jakiś plan... Zaczął od wywozu gruzu. Miejsce uzgodnione (pójdzie na naprawę drogi). Gruzu i gliny (pozostałości po schodach wejściowych) wyszło około 3 przyczep :o . Skąd oni tyle tego naprodukowali :roll: Kolejny punkt to rwanie pniaczków (w większości po pierwotnym zadrzewieniu i zakrzewieniu działki) i tu pojawił sie problem, bo sprzęt jakim dysponował mój ulubieniec do rwania się nie nadawał (tenże był na gościnnych występach). Ustaliliśmy, że zepchnie co się da od frontu i nawiezie ziemi z moich pryzm humusowych. Jak uzgodniliśmy tak zrobili... Do godziny 13'stej teren przed i z boku domu zmienił się nie do poznania. Po gruzach ani śladu, za to niecka przed domem stałą się prawie niezauważalna. Co prawda to jeszcze nie to co miało być (chcę się zrównać z poziomem drogi), ale już wygląda na zalążki trwanika. No myślę sobie - jest nieźle. Z boku domu, gdzie przelegiwały zapasy humusu skrzętnie zgarnięte przed ponad rokiem przez tego samego pana teren płaski i... kurcze to wszystko to nasza działka... ale się duża zrobiła... Przyszedł czas uzgodnień na dzień następny czyli rwanie pniaków - a troszkę ich doszło. Po bużliwej debacie rodzinnej wypadły: 1. Kępa brzóz przed wejściem (w końcu jakoś trzeba wchodzić do domu), brzoza przed wykuszem i 2 brzozy koło garażu. Wiem wiem, majster też się w czoło pukał, ale on ma dom "na pustyni". Te drzewka teraz są łądne, ale za 10-15 lat będę je miał nad dachem i... ktoś będzoie czyścił rynny i martwił się podczas wiatrów. Przyszedł też czas na największą moją rozterkę - dąbek przed tarasem. Tu przyznam, aż mnie serce bolało. Kiedyś był niekształtną dwójką (dwa wierzchołki), ale 2 lata temu go wykrzesałem i pięknie uformowałem. Widać mu to służyło, niestety - taras ma być słoneczny tak samo jak południowozachodnia wystawa domu. Dziś dąbek jest już przeszłością :cry: jednak na zawsze pozostanie w moim sercu i na fotkach. Tak więc pan dziś wyrwał wszelkie pniaczki jakie pozostały jeszcze na naszej dzuiałeczce, wypchnął kamienie jakie mogą przeszkadzać w dalszych pracach ogrodowych (później jaki ktoś ich nie "pożyczy" wrócą by zdobić nasz ogród).i zabrał się po konsultacjach z hudraulikiem za kopanie przyłącza do kanalizy. I tu niespodzianka, bo sam tego nie widziałęm, ale jak mówią naoczni świadkowie wykop był tak piękny, że hydraulika aż mało krew nie zalała. Ale co robić, ostatnio coś przebąkuje o rozliczeniu a te przyłącze ciązy jak nie wiem co. Co się okazało wykop był tak piękny, że aż za głęboki i tu nasz dzielny hydraylik poraz pierwszy zalał się potem przy pozsypywaniu rur. Wynika z relacji świadków, że "radość" jego nie znałą granic. Chyba pierwszy raz w historii naszej budowy wykonał tak ciężką pracę :lol: . W końcu rury zostały ułożone, wykop zasypany, praca w zasadzie zakończona. Pozostał "mały" problem. Studzienka kanalizacyjna do której się podłączaliśmy jest położona poniżej poziomu drogi. Efekt jest taki, że przy deszczach cały piasek jest wmywany pod betonową pokrywą do środka. Aż dziw bierze, że sąsiada jeszcze nie zalało :o . W efekcie w najbliższy wtorek ma przyjechać ekipa bliżej mi nieznanych fachowców do wyczyszczenia tego... Czy przyjadą? Zobaczymy - najważniejsze, że nie my będziemy za to płacić.
Co do hydraulika i rur kanalizacyjnych to śpieszę się pochwalić negocjacjami cenowymi. Rury weszły jak wszystko co nasz fachura montuje w VAT 7%. To daje nam już 15% oszczędności. W hurtowni na te rury mamy kolejne 15%. Rano odbieram telefon i słyszę propozycję, że jak nie potrzebujemy FV to dostaniemy jeszcze extra 5% Głupio było nie skozystać. Żona kończy w hurtowni ostatnie zamówienia (kabina, brodzik, bateria itp, itd. Mam tylkonadzieję, że nie zniszczy to naszego i tak gumowego budżetu. A co jutro? Jutro wyjazd i odbieramy brakujące płyti do łązienki, poszukujemy paneli, kupujemy klamki i kto wie co jeszcze. Mam tylko nadzieję, że nasze karty temu podołają, A tak jeszcze w sprawach finansowych. Pytaliśmy się w US jak wygląda sprawa darowizny na cele budowlane. Tu ciekawa sprawa. Pani zasugerowała rejestrację takowych, ale zaraz dodała, że jeśli to zrobimy to mamy na 100% kontrolę skarbową o darczyńcach nie wspomę. Czyli jeśli chcesz być uczciwy, to my ci jeszcze dowalimy kontrolę... Co za kraj szkoda gadać.

I tym optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszą relacje

PS. Nie pytajcie kiedy będą fotki - kiedyś będą na pewno.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)