Projekt badawczy Polska-Namibia 2010


Jarosław Czubak - wspaniały praktyk w dziedzinie bioder i nie tylko, jedyny lekarz w Polsce, specjalizuje się w osteotomii okołopanewkowej wg. Ganza (w dorobku wykonanych ponad 500 operacji tym sposobem). Wykonuje także operacje kapoplastyki (wszystkie marki) oraz zabiegi endoprotezy. Operuje kręgosłupy.

Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny im. Prof. A. Grucy CMKP
ul. Konarskiego 13, 05-400 Otwock
tel. 0 22 788-91-97 c. 0 22 779-40-31 w. 333, fax. 0 22 788-91-98,


Prywatne wizyty:
1) Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, Anin
ul. Kajki 28
tel. 022 812-09-24
profesor przyjmuje we wtorki
cena wizyty: 150 zł

2) Ortho
Warszawa Ursynów
ul. Nugat 3
tel. 022-692-72-50
profesor przyjmuje w środy w godz. 15-20
cena wizyty: 200 zł

3) Przychodnia Bonus
ul. Poznańska 74 Skórzewo
tel. 061 848-18-98


CENA WIYTY W SKÓRZEWIE 150 ZŁ




dziekuje,
przegladalam kontakty. mieszkam za Markami i szukam kogos z tej strony. wiem ze jest przychodnia na Goclawiu ale nie wiem czy zajmuja sie tam tego typu przypadkami:)


Goska, ja też mieszkam pod Markami. I 3 razy w tygodniu jeżdżę na Ursynów... Przez 2 lata kiedy tam uczęszczam nigdy nie wątpiłam w to, że warto poświecić ten czas i paliwo w korkach (a czasem sa nie do zniesienia!) dla dobra swojego zdrowia... Ale to prywatnie, więc rozumiem, że nie zawsze jest to możliwe i łatwe. (Ja też pracuję od pewnego czasu tylko na terapię )

W przychodni na Gocławiu polecam masaż podwodny (bez dwóch zdań) i na pewno miłą rozmowę z sympatycznymi pracownikami ośrodka. Hm.. czy coś jeszcze..? Zabiegi fizykalne przed zabiegiem.... możesz sobie odpuścić (jak w każdej przychodni), ale możesz "powalczyć" z lekarzem o skierowanie na indywidualne ćwiczenia - przypilnuj aby było na nim hasło PNF - kilku terapeutów z Gocławia ma zdaje się podstawowy kurs PNF, więc hm... no.. możesz spróbować Fajnie, że postanowiłaś poszukać i wzbogacić swoją edukację przez operacją. Bardzo, bardzo Twoje podejście mnie cieszy. Ale gdybym była na Twoim miejscu, poszłabym na choć 1 wizytę diagnostyczną do któregoś z forumowych magików Warto!



i zeby nie bylo tak rozowo

Z kraju; 2008-01-22 ["Rzeczpospolita"]

Udziały sprzedane, ale spółki nie będzie

Lecznica św. Zofii nie zostanie przekształcona w spółkę pracowniczą, choć udziały zostały już wykupione. Urzędnicy wycofali się z tego pomysłu i opracowują nową koncepcję zmian własnościowych w miejskich placówkach.

Ostatni rok pokazał, że ekipa prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz nie ma spójnego pomysłu na uzdrowienie warszawskich szpitali.

Jeszcze pół roku temu ówczesny wiceprezydent Jerzy Miller chciał je prywatyzować przez przekształcanie w spółki pracownicze. Zaawansowane były prace w szpitalu św. Zofii przy Żelaznej i w przychodniach w Wawrze. Mówiło się też o prywatyzacji szpitali położniczych przy ul. Inflanckiej i Madalińskiego oraz trzech przychodni na Ursynowie.

Dziś następca Millera, wiceprezydent Jarosław Kochaniak, który sprawy służby zdrowia nadzoruje od kilku tygodni, od prywatyzacji się odżegnuje. - Prywatyzacja w rozumieniu kodeksu spółek nie jest możliwa i nie jest panaceum na dzisiejsze problemy szpitali. W ciągu półtora miesiąca chcę się spotkać ze wszystkimi dyrektorami miejskich placówek służby zdrowia. Po tych rozmowach w drugim kwartale przedstawimy model przekształceń, który pozwoli im wyjść na prostą. Nie przewiduję, aby jakiś szpital został sprzedany prywatnemu inwestorowi - mówi wiceprezydent.

Ponownie królikiem doświadczalnym, na którym urzędnicy chcą wypracować model przekształceń, ma być szpital św. Zofii. To w nim ma być sprawdzana pośrednia forma - między tzw. sprzedażą pod młotek a spółką pracowniczą, której oddaje się majątek za bezcen. O co dokładnie chodzi, wiceprezydent nie chce jeszcze ujawnić. Ale w roli testera lecznica św. Zofii nie czuje się już najlepiej. Powód: ostatnie perypetie z ratuszem. Najpierw dał szpitalowi zielone światło do przekształcania się w spółkę pracowniczą. Koncepcja zyskała aprobatę załogi, jesienią gotowy był już projekt uchwały, który miał być przedstawiony Radzie Warszawy, precyzujący zasady prywatyzacji (budynek byłby wydzierżawiony na 20 lat na preferencyjnych zasadach, w zamian szpital miał przyjmować tyle samo co obecnie pacjentek ubezpieczonych w NFZ). Od stycznia 2008 nowa spółka miała już działać. Nie działa.

Po ostatnich wyborach parlamentarnych ratusz diametralnie zmienił stanowisko. W listopadzie w piśmie z urzędu pracownicy szpitala (którzy kupili już udziały, po 1 tys. zł każdy, oraz wyłożyli 36 tys. zł na rejestrację spółki) przeczytali, że „nie ma podstaw prawnych do utworzenia spółki pracowniczej” oraz że decyzję o jej powołaniu podjęli samowolnie.

- A przecież inicjatywa wyszła od urzędników! Przekonywał nas wiceprezydent Miller. Potem ratusz nawet nalegał, żebyśmy przyspieszyli pracę nad powołaniem spółki - mówi dyrektor szpitala Wojciech Puzyna.

Dziś wiceprezydent Jarosław Kochaniak stanowczo oświadcza: - Na taką spółkę pracowniczą, której oddaje się w dzierżawę majątek miasta, w dodatku bez żadnej wyceny, zgody nie będzie. Ani w tym, ani w żadnym innym przypadku. Analizujemy warianty innych form funkcjonowania szpitala.

Dodaje, że w momencie prywatyzacji obiekt powinien być dostosowany do norm unijnych, a św. Zofia nie jest.

Czy wcześniej, dając zielone światło załodze szpitala, ratusz nie wiedział o unijnych przepisach dotyczących standardów i stanu pomieszczeń?

- Trudno mi to komentować - przyznaje wiceprezydent. A dyrektor Biura Polityki Zdrowotnej Elżbieta Wierzchowska mówi: - Może w ferworze przygotowań do prywatyzacji nikt nie zwrócił uwagi na pewne przepisy.

Na chaotycznej polityce miasta szpital św. Zofii dodatkowo stracił w tym roku 6,2 mln zł dotacji z ratusza. Nie dostał ani grosza dotacji, bo... miał być prywatyzowany. - W grudniu, kiedy uchwalano budżet, wnieśliśmy poprawkę przyznającą pieniądze tej lecznicy, ale radni się nie zgodzili - mówi Wierzchowska.

- Próbujemy wyjść z tej sytuacji i uporządkować najbardziej palące problemy - mówi dziś Jarosław Kochaniak.

Czy jego pomysły na naprawę stołecznej służby zdrowia będą zbawcze, okaże się za rok. Najpierw w św. Zofii.("Rzeczpospolita")

Dotacje miasta

Tyle w 2008 r. dostaną od ratusza szpitale:
przy Inflanckiej 19 mln zł
Praski 18 mln zł
Przy Madalińskiego 14,8 mln zł
Bielański 5,6 mln zł
Grochowski 4,7 mln zł
Na Solcu 3,4 mln zł
Wolski 3,3 mln zł
Czerniakowski 3,2 mln zł

źródło: Urząd Miasta, Biuro Polityki Zdrowotnej



Raport Pacjenta.

Jako prostatowiec jestem zafascynowany skutecznością działań Stowarzyszenia Amazonek. Na logikę wydawało by się, że powinny być porównywalne ze Stowarzyszeniem Gladiator, mężczyzn chorych na raka prostaty. A są zdecydowanie lepsze. Mimo, że jestem mężczyzną to doskonale wiem na czym polega profilaktyka raka piersi czy raka szyjki macicy. W każdej przychodni są plakaty zachęcające do mamografii i cytologii. Wiele razy widziałem programy telewizyjne uświadamiające kobietom konieczność badań. Moja żona regularnie dostaje zaproszenia na bezpłatne badania profilaktyczne i mimo, że jest w grupie ryzyka ma pewność, że jest zdrowa. Rak prostaty jest odpowiednikiem męskiego raka. Ja dowiedziałem się o nim dopiero po diagnozie, że już go mam i to w stadium miejscowo zaawansowanym. Przeglądając fora internetowe widzę, że najczęstszym problemem (niezależnie od płci) jest rak płuc. Jednocześnie widzę, że problem profilaktyki jest w Polsce delikatnie mówiąc mocno nie doceniany a praktyka bardzo często woła o pomstę do nieba. Czasem na forach wypowiadają się rodacy mieszkający za granicą i rwą sobie włosy z głowy jak możemy żyć w takiej rzeczywistości.

Chcę się podzielić z wami moim pomysłem by stworzyć coś takiego, co umownie nazywam Raportem Pacjenta. Widzę w nim zestaw naszych historii zmagań z naszą chorobą w konfrontacji z naszą służbą zdrowia. Niektórzy z nas są w stanie wskazać różne możliwości działań nie pociągających za sobą żadnych kosztów, a znacznie ułatwiających życie pacjentom onkologicznym. Wiem dużo o sytuacji ludzi z rakiem prostaty i bardzo niewiele o chorych na inne nowotwory. Jestem jednak pewien, że wiele problemów mamy wspólnych.

Bardzo mnie boli, że różne stowarzyszenia chorych na rozmaite nowotwory działają indywidualnie, że nie potrafią połączyć swoich wysiłków by stworzyć jedno silne lobby na rzecz chorych na raka. Polska Unia Onkologi stara się wypełnić tę lukę, ale praktyka pokazuje, że nie do końca skutecznie. Bardzo przydało by się jej masowe poparcie.

Raport Pacjenta, czyli nasze historie i postulaty, być może otworzył by oczy, przynajmniej niektórym politykom i skłonił ich do działań na naszą rzecz.

Na dobry początek chcę zgłosić moje bardzo proste postulaty.

Panuje zwyczaj, że pacjent finansowany z NFZ nie dostaje do ręki wyników swoich badań. Są one przesyłane do lekarza, który wystawił skierowanie. Jeśli laboratorium stwierdzi, że pacjent ma PSA duże (ja prawie 30) to dlaczego na kopercie nie dopisze jedno słowo "cito". Lekarz by wiedział, że trzeba takiego pacjenta telefonicznie wezwać na wizytę i uruchomić dalasze procedury diagnostyczno-lecznicze. Mnie to kosztowało 9 miesięcy opóźnienia w diagnozie.

Dlaczego lekarz pierwszego kontaktu nie może wystawić skierowania na badanie PSA?

Dlaczego w Warszawskim CO na Ursynowie każdy pacjent ambulatoryjny musi odstać w kolejce do rejestracji zanim nabędzie prawo do oczekiwania na wezwanie pod właściwym gabinetem? Komnputery stoją na każdym biurku. Sieć działa bez zarzutu.

Dlaczego po skierowaniu na zastrzyk trzeba odczekać cztery kolejki. Pierwsza to do pani w laboratorium. Druga to do pani w sekretariacie ruchu pacjentów, trzecia to ponownie u pani w laboratorium. I czwarta do gabinetu zabiegowego!

Domyślam się, że eksperci z NFZ uzasadnią potrzebę takich utrudnień. Ale czy wśród ich argumentów pojawią się takie, które mają na uwadze interes pacjenta a nie ich?

Nie chcę przedłużać moich pretensji, ale jeśli uznacie, że pomysł Raportu Pacjenta ma sens to dopiszę dalsze.



Szablon by Sliffka (© Projekt badawczy Polska-Namibia 2010)