Projekt badawczy Polska-Namibia 2010

Na samym początku chciałem podkreślić że prześledziłem prawie całe forum dyskusyjne, ale nie znalazłem żadnego konkretu. Waże około 75kg, mieszkam w Warszawie. Za jakieś dwa tygodnie mam zamiar zacząć chodzić na "profesjonalną", wyposażoną siłownie. Czy moglibyście podać mi jakiś konkretny trening z użyciem większości maszyn znajdujących się na siłowni. Przeszukując plany treningowe znalazłem tylko te do pracy ze sztangą...
Z góry bardzo dziękuje.
Fido- a wyjasnij mi kolego, dlaczego Twoj syn chodzi na silownie na Prage? Nie ma jakos blizej? Musial zrobic pieklo rodzicom?
Jak to jest, ze ci z Lomianke to szkoly dla dzieci maja na ursynowie, a ci z Ursynowa na zoliborzu? Dlaczego wszystko zawsze znajdujemy sobie gdzies za siedmioma gorami?
Wiesz Arno, to zupełnie jak w życiu. Jakoś zawsze trudno znaleźć pracę blisko miejsca zamieszkania. Zwłaszcza kiedy nie jesteś nauczycielem, szewcem, czy hydraulikiem. Dzieciak pływa w klubie, który ma siedzibę na pradze. W lato żeglują na zalewie, a w zimę mają siłownię i salę na miejscu. Wiesz jak jest, trener wymaga obecności na siłowni przynajmniej raz w tygodniu
Po prostu życie. A przez te korki coraz trudniej zaplanować cokolwiek. No bo ile godzin wcześniej trzeba wyjechać, żeby zdążyć na czas.... Są jakieś granice absurdu, do których, mam wrażenie, warszawa się niebezpiecznie zbliża.
Szczęśliwi ci, którzy nie mają tego na codzień.
" />w piątek rano odebrałam dokument z urzędu
zaraz wsiadłam do samochodu, pojeździłam po osiedlu, pojechałam do centrum Warszawy na zakupy
potem wróciła do domu samochodem (stał przed pracą na parkingu)
w sobotę pojechałam na Mokotów, potem do domu i jeszcze do centrum handlowego
dziś znowu pojechałam do centrum, wróciłam, pojechałam na siłownię, wróciłam
ciągle sama
stasznie się stresuję przed samą jazdą, w czasie jazdy jest zupełnie dobrze
ciężko przyzwyczić się do nowego samochodu
ciężko mi się parkuje bo mój samochód jest większy od Yariski, na której się uczyłam
mam nadzieję, że będzie coraz lepiej
" />Ja byłem na Sobieskiego w Warszawie, żeby wykluczyli mi schizofrenię niezróżnicowaną. Wątek był taki, że nie zgodziłem się z diagnozą w szpitalu w Olsztynie, więc pojechałem do Warszawy, żeby oni to ocenili. Ocenili, że jestem zdrowy..
W każdym razie spędziłem tam 2 tygodnie, miałem dość częste spotkania z lekarzem prowadzącym, ludzie byli spoko, było patio, czyli takie miejsce pod chmurami gdzie można sobie pokopać piłkę, pograć w siatkę, badmintona itp, nawet można było palić papierosy. Personel był nadzwyczaj sympatyczny i wyrozumiały, wszędzie było czysto i zadbanie. Ogólnie luksus, czułem się jak na prawdziwych wakacjach. Codziennie były jakieś zajęcia grupowe, psychoterapie, psychorysunek, muzykoterapia, praca z ciałem (relaksacje itp) normalnie odlot. Gdyby nie to, że musiałem wracać do domu, to pewnie chętnie bym tam został. Była nawet sala z workiem treningowym, siłownia, playstation 3, dvd, TV, stół do ping-ponga, mały basenik na patio. LUKSUS! Codziennie wychodziliśmy na ponad 30-minutowy spacer. Można było dostać wolne wyjścia do Warszawy. Gdybym miał porównać Instytut do szpitala w Olsztynie.. oj, wolę o tym nie myśleć. W każdym razie polecam każdemu, kto ma jakiś problem. Było super
Po urlopach zastały nas spore zmiany w klubie. Przede wszystkim do sezonu mieliśmy przygotowywać się na nowych obiektach treningowych. Dotychczas były one w fatalnym stanie, a teraz wreszcie mogliśmy ćwiczyć w godnych warunkach- boisko treningowe niczym nie odbiega od meczowego, dokupiono niezbędny sprzęt, a siłownia w klubowym budynku lśni od nowości. Inwestycja została poczyniona głównie dzięki nowemu sponsorowi, który zobligował się do płacenia na rzecz zespołu € 30 tys. rocznie.
Pozostałe zmiany dotyczyły kadry i były wynikiem ciężkiej pracy mojej oraz naszych skautów. Przede wszystkim pożegnaliśmy się z zawodnikami, w których nie wierzyliśmy w Ekstraklasie. Z zespołu odeszli bramkarz Marcin Szumski, obrońcy Maciej Rybaczuk, Paweł Odrzywolski i Adam Więckowski oraz skrzydłowi Michał Dumała i Kele Buay. Jedynie Maciek i Adam znaleźli nowych pracodawców (odpowiednio KSZO Ostrowiec i Hetman Zamość), natomiast reszta dołączyła do grona bezrobotnych. Z zespołu odszedł również stoper Tomasz Wojciechowski, który zakończył sportową karierę w wieku 34 lat.
Długo szukałem odpowiednich wzmocnień przed inauguracyjnym sezonem w I lidze. Zadanie nie było proste, bo nadal Pruszków nie był wymarzonym miejscem do życia i zawodowej gry w piłkę, a i gotówki do przekonania opornych nie było w nadmiarze. Solidnie wzmocniłem atak, ściągając ze zdegradowanego Lecha Poznań Marcina Gdowskiego (28, AM RC/ F, POL) za 7 tys. €, zaś z Wisły Płock naszego dobrego znajomego- Stefana Todorova (24, MC/ST, BUL). Bułgar grał w Zniczu na zasadzie wypożyczenia w sezonie 2005/2006 i zdobył nagrodę dla najlepszego piłkarza II ligi.
Na prawe skrzydło za symboliczne tysiąć € z Poloni Warszawa nabyłem Krzysztofa Bąka (25, AM R, POL), zaś na drugą flankę Marcina Smolińskiego (22, AM LC, POL U-21 9/1), za którego Legia Warszawa zainkasowała 16 tys. €. Obronę zasililiśmy młodziutkim stoperem Wisły Kraków Piotrem Hernackim (20, DC, POL U-21 1/0), który kosztował nas 5 tys. €.
Można dyskutować, czy nowi zawodnicy znacznie wzmocnią nasz przed nadchodzącym sezonem. Dlatego za swój największy sukces uznaję zatrzymanie w klubie graczy, którzy wywalczyli nam awans do Ekstraklasy. Przez całe lato największe kluby z Wisłą Kraków i Koroną Kielce na czele walczyły o Tomka Chałasa, Daniela Kokosińskiego, Piotra Klepczarka i Radka Majewskiego. Kwoty 3-5 mln € skutecznie odstraszyły interesantów i pozwoliły mi z optymizmem spojrzeć w nowy sezon.